
Dwa miesiące temu będąc „w mieście” zajrzałem do szewca. Miałem ze sobą parę butów do naprawy. Przyjął, powiedział, że będą gotowe za godzinę. Chciał mi wydać kwit.
- Kwit? Na godzinę? A po co, zapytałem!
O tym, że buty do dziś u szewca, nieodebrane, przypomniałem sobie nagle wczoraj, mocząc cielsko w wannie.
W moim mózgu zdaje się trwa wojna… broni Archimedes, atakuje Alzhaimer.
Inne tematy w dziale Rozmaitości