Miś Malinowy Miś Malinowy
138
BLOG

Kwestia czasu

Miś Malinowy Miś Malinowy Społeczeństwo Obserwuj notkę 3
Potem nadchodzą inne zdarzenia, bankrutują teorie i państwa, sypią się kariery, upadają autorytety. To tylko kwestia czasu....

Tak wyszło, że lubiłem historię. Odkąd pamiętam ciągnęło mnie do filmów, książek i opowieści. Gdy w latach 90tych w domu pojawiła się "Kronika XX wieku" rzuciłem się z młodzieńczym nienasyceniem na to wydawnictwo. Od tamtej chwili w wolnym czasie siadałem sobie popołudniami w wygodnym fotelu i niespiesznie przerzucałem kolorowe stronice.

Na czym polega wyjątkowość Kroniki? Wtedy, dla nastolatka wartością była mnogość szczegółów, rozmach poruszanych zagadnień od polityki, wojny, obyczajów poprzez modę, architekturę, sztukę i sport. Dzisiaj gdy wracam sobie do "mojej Kroniki" uderza mnie przede wszystkim proces dziejowy. Powolne, ale konsekwentne obroty kółeczek Historii. Stopniowe "pączkowanie" zdarzeń, logiczny proces, którego jesteśmy uczestnikami, twórcami i obserwatorami. Tak oglądany wiek XX, ale też Historia w ogóle przypomina, żywą istotę, która przelewa się, rozrasta, kurczy, ewoluuje.

Już druga i trzecia strona okładki były uderzające i skłaniające do refleksji - oto mapa świata w roku 1900 i 1991. Jakież różnice, jakież kolosalne i brzemienne w skutkach zmiany. Rok 1900 - potęga Albionu rozciągnięta na jedną czwartą globu, Cesarstwo Niemieckie, Cesarstwo Chińskie, Turcja władająca Egiptem, Libią, dzisiejszym Irakiem, dom Habsburgów dzierżący w swym ręku obszar od Wołynia do Adriatyku...

A potem rok 1991 - nie ma Habsburgów, nie ma Kajzera, nie ma też cara, ani dumnego Albionu. Jest za to odrodzona Polska i olbrzymia plama z napisem "ZSRR".

Kronika podzielona jest na okresy, każdy nowy etap historii otwiera grafika, która według autorów najlepiej uchwyciła ducha danego czasu. Na początku mamy więc fin de siecle - "Kolację na balu" Menzel'a , potem piekło Wielkiej Wojny czyli obraz "Flandria" Ottona Dix'a, potem kolorowe szaleństwo lat dwudziestych, scenę lądowania na księżycu, a rozdział kończący Kronikę ukazuje nam upadek muru berlińskiego.

Każda stronica to jeden miesiąc danego roku, mamy też niewielką tabelę w postaci bardzo skrótowego kalendarium, a ważniejsze wydarzenia w formie dłuższych artykułów. Dawniej wzrok przyciągały wytłuszczone nagłówki, kolorowe ilustracje lub zdjęcia. Teraz bardziej ciekawią mnie króciutkie notatki w "kalendarium". Może dlatego, że czytając je bardziej wczuwam się w dany czas, w sprawy, którymi, żyły narody i społeczeństwa. Może dlatego, że to tam wśród codziennych wydarzeń, wśród narodzin i śmierci, wśród odkryć, debiutów literackich, politycznych mitingów i konferencji, tam właśnie biorą swój początek zdarzenia i procesy, które za kilkanaście lub kilkadziesiąt stron wybuchną krzyczącym nagłówkiem i historyczną (ikoniczną) fotografią.

Jakież jest to fascynujące i przerażające zarazem. Oto króciutki wpis o fiasku rokowań rosyjsko-japońskich, a parę stron dalej klęska pod Cuszimą. Oto baron Zeppelin ze swym wynalazkiem, sukces i sława, a za kilkadziesiąt stron sterowiec Hindenburg stojący w płomieniach. Oto nieśmiała wzmianka o wymarszu jakichś tam Polaków z Oleandrów, a potem ich dowódca zostaje Naczelnikiem państwa polskiego. Czytamy o jakimś tam politycznym publicyście, który zaczyna się podpisywać jako Włodzimierz Lenin, a potem tenże sam Lenin realnie zagraża Europie bagnetami czerwonej rewolucji.

Kronika kończy się na czerwcu 1991 roku, Borys Jelcyn zostaje prezydentem po fiasku puczu Janajewa, ale sowiety jeszcze trwają, na spotkanie w Białowieży trzeba będzie poczekać do grudnia...Potem nadchodzą inne zdarzenia, bankrutują teorie i państwa, sypią się kariery, upadają autorytety. To tylko kwestia czasu....

Czy oglądając widokówkę Manhattanu wyobrażamy sobie, że w ciągu jednego dnia znikną dwie wieże? Czy domyślamy się, że przyjęcie Chin do WTO tak bardzo odbije się czkawką ówczesnemu hegemonowi? Kto obstawiał zwycięstwo Donalda Trumpa? Kto wyobrażał sobie upadek Kodaka, marginalizację Nokii? Jak wygląda "spór o samolot" z 2010 roku po tym co się stało w Smoleńsku? Historia dzieje się wokół nas, nikt w to już chyba nie wątpi po tym co się zaczęło na Ukrainie. Rozglądajmy się uważnie. Może gdzieś obok nas rodzi się genialny wynalazca lub wielki sportowiec, może mija nas na ulicy wielki polityk, a może przyszły dyktator lub terrorysta. Może jesteśmy świadkami procesu, który podźwignie Polskę, a może wprost przeciwnie strąci ją na dno. Nasi politycy coś tam podpisują, coś deklarują, mija czas a potem to MY musimy tłumaczyć się z holokaustu, to NAM nie wypłacają pieniędzy, to MY musimy spłacać długi.

Polecałbym naszym politykom Kronikę, bo pokazuje wyraźnie, że nic nie jest dane raz na zawsze, ani piękno, ani potęga, ani bogactwo, ani wolność i własne państwo.


 Daleko od domu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo