Już po Wieczorynce, a za oknem całkiem ciemno. Jak najbardziej wskazane, aby życzyć wszystkim dobrej nocy.
"Good night left side", "Good night right side" drodzy państwo.
Może już ktoś o tym czytał i słyszał, ale takie sympatyczne życzenie może słono kosztować.
Poznański Lech został ukarany przez UEFA grzywną o wysokości 10 tysięcy euro za sprzedaż naklejek. Jak dotąd wiadomo, chodzi o kibicowskie wlepki o treści "Good night left side". Prawdopodobnie naklejki były sprzedawane wśród kibiców przez kogoś z ich środowiska. Nawet nie wiadomo, czy to się działo na trybunach, czy też przed stadionem. Donos pochodził od kogoś z organizacji "Nigdy Wiecej", kto był bardzo wstrząśnięty rozprowadzaniem karteczek samoprzylepnych z taką treścią. Poleciał na skargę i bardzo czuła UEFA nałożyła niemałą karę na klub.
Rozumiałbym wściekłość ministra finansów na nieopodatkowany handel na stadionie, czy też przed nim. Rozumiałbym wzburzenie władz klubu, że ktoś prowadzi interesy pod ich bokiem. Ale czemu, aż dziesięć tysiaków euro musi zapłacić klub, to tego nie rozumiem.
Przecież to nie narkotyki, nielegalne sterydy czy materiały z cząstkami wysokoenergetycznymi. Czy taka karteczka (5cm na 5 cm) może być takim wielkim zagrożeniem? Przecież nie była rozprowadzana przez sklepik klubowy, czy też pracowników Lecha. Nawet nie wiadomo ile takich wlepek zostało rozprowadzonych.
Czy UEFA nie ośmiesza się? Czy jest jakaś granica absurdu, a może już została przekroczona?
Inne tematy w dziale Rozmaitości