wariant wariant
44
BLOG

Sędziowie modni versus Pan Bóg

wariant wariant Kultura Obserwuj notkę 5

 

Nie jestem prawnikiem i nie znam historii prawa. Może więc tezy, które postawię w tym felietonie, będą fałszywe. A jednak mam wewnętrzne przekonanie, że coś jest na rzeczy i mam jednocześnie potrzebę, by sprawę tego czegoś zasygnalizować.

 

W jednym z felietonów napisałem, że jeszcze nie tak dawno wszystko było dość proste. Obowiązywały – dla jednych bardziej, dla drugich mniej - znane i uznane od lat prawa, zwane wtedy prawdami. W swoim zasadniczym zrębie wywodziły się one po prostu z Dekalogu. I chociaż nie można powiedzieć, że nie było różnic interpretacyjnych tych prawd, niemniej jednak były one na tyle mało znaczące, że ich ogólne rozumienie nie budziło wielkich sporów.

 

Im bardziej jednak z upływem czasu prawdy stawały się prawami, tym pojęcie prawdy stawało się coraz bardziej rozmyte i niejasne, tak jak niejasne, pokrętne i pełne zawiłości interpretacyjnych jest prawo, stanowione przez ludzi.

 

Jednak do tego wszystkiego w obecnych czasach doszła jeszcze jedna sprawa, sprawa godności człowieka, praw człowieka, które same w sobie mogłyby być czymś dobrym, ale które, poprzez roszczeniowo-hedonistyczny charakter społeczeństw zachodnich i charakter polityków rządzących tymi społeczeństwami, jak też sam charakter polityki, zostały sprowadzone do swojej karykatury. Ostatnim takim przykładem jest propozycja uznania za niezbywalne prawo człowieka prawa do wczasów za granicą. Ciśnie się na usta pytanie, czy dla Greków także. I kto za to prawo zapłaci.

O ile jednak my, Polacy, będący na szczęście zapóźnieni na drodze „postępu”, moglibyśmy machnąć ręką na fanaberie czy wręcz szaleństwa zachodnich społeczeństw, to na swej drodze spotykamy coś takiego, jak Trybunał Praw Człowieka, który od jakiegoś czasu, odkąd politycy dla wygody i ze strachu zrzucili z siebie obowiązek rozstrzygania drażliwych kwestii zahaczających o światopogląd człowieka i jego niezbywalne, a wciąż mnożone prawa i godności jednostki ludzkiej, poczuł się władny ingerować swoimi werdyktami w dziedziny życia człowieka, tak do niedawna pozostające w kompetencji jedynie Pana Boga.

 

Nasz Trybunał Konstytucyjny jak i Sąd Najwyższy w swoich werdyktach dotyczących np. rozumienia osoby ludzkiej byli do tej pory bardzo ostrożni i wyważeni w swych rozstrzygnięciach, co nie znaczy ,  że np werdykty SN, który w uchwałach z 26 października 2006 i 30 października 2008 stwierdził, że przedmiotem ochrony przewidzianej w kodeksie karnym jest życie i zdrowie człowieka od momentu rozpoczęcia porodu , mogą mi się podobać. Jednak nie sposób nie docenić ostrożności w wydawaniu sądów w tak drażliwych kwestiach.

 

Niestety, tej mądrości i pokory nie widać już w rozstrzygnięciach sądów niższych instancji. A tak można powiedzieć choćby o werdyktach sądów Rejonowego i Okręgowego w Katowicach, wydających wyroki w sprawie Alicja Tysiąc przeciw Gościowi Niedzielnemu.

 

Obie Panie sędziny (próbuje sobie wyobrazić, że to kobiety młode i w swoim pojęciu nowoczesne) wydały wyroki ingerujące głęboko w dziedzinę życia, w której dla nich nie powinno być miejsca, tworząc swoimi wyrokami niebezpieczne precedensy.

 

Wierzę, że obie Panie działały w ramach prawa, przynajmniej tak, jak one go rozumiały i interpretowały. Wierzę, że podjęły swe werdykty nie powodowane osobistymi poglądami i stosunkiem do aborcji, praw kobiet, godności człowieka, ale właśnie opierały się na tym spaczonym rozumieniu prawa, w którym człowiek staje się człowiekiem dopiero po przejściu waginy, a chwilę wcześniej jeszcze nim nie jest. Ale nawet jeśli tak myślą, jeśli są przekonane o słuszności swego myślenia i swego werdyktu, to powinny, jeśli nawet nie kierują się uczuciami przynależnymi matce, mieć wzgląd na uczucia i poglądy milionów ludzi w Polsce, myślących zupełnie inaczej niż one. Bo któż dal im prawo wchodzenia w buty Pana Boga? Kto ustanowił ich mądrzejszymi nad mądrość pokoleń?

Czy te miliony ludzi, które myślą inaczej, nie mają racji, a ma ją tylko wąska grupa krzyczących głośno zwolenników aborcji i kilku sędziów, wychowanych może w innej tradycji rodzinnej, niż większość Polaków?

I czy te miliony myślących inaczej nie mają prawa by się z  wyrokiem tych sędziów, łamiącym ich światopogląd, nie zgadzać, tym bardziej, że wyrok ten może mieć tragiczne konsekwencje dla przyszłości Polski? Mają prawo.

 

Dlatego uważam, że winniśmy stworzyć presję na sądy, w swym mniemaniu niezawisłe, ale zależne od modnej w Europie doktryny swobód i praw człowieka jednego kosztem drugiego. 

 

Uważam także, że należy wpisać w społeczną świadomość listę takich osób, stawiających się w roli sędziego sumienia, w roli Pana Boga, listę osób działających wbrew odczuciom i interesom większości obywateli. Listę sędziów, ulegających zgubnym dla Polski modom.

Listę sędziów modnych.

 

ps. Wiem, że "lista nazwisk" źle się kojarzy. Ale nie możemy w  tym kraju, w którym sędziowie nie są w stanie skazać stadionowego żula, a ferują wyroki, kto jest człowiekiem, postąpić inaczej, niż pokazywać na nich palcami. Za to nic nam nie grozi ze strony sędziów. A może przyniesie jakiś efekt.

 

wariant
O mnie wariant

Zasadniczy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura