Nikczemne "wprowadzenie w błąd" ma bezpośrednio wynikać z zakończonego kilka godzin temu przesłuchania Mariusza Kamińskiego przed komisją śledczą. Taki oto jedyny wniosek z całej 9-godzinnej wymiany zdań stał się uprawniony dla redaktorów jednego z popularnych portali internetowych, którzy w ten właśnie sposób zatytułowali swoją główną wiadomość opisującą dzisiejszy dzień w sejmie.
Cóż z tego, że w dalszej części tekstu otrzymujemy informację, iż właściwie tytuł jest opinią nie tyle portalu, co Stefana Niesiołowskiego (znanego przecież z wyważonych ocen), a tak w ogóle, to jest to ocena odosobniona, bowiem większość obserwatorów uważa coś zgoła przeciwnego: że Kamiński nie tylko nikogo w błąd nie wprowadzał, ale wręcz odkrywał prawdę i świetnie przed komisją wypadł.
Po co ja o tym piszę, zamiast z wypiekami na twarzy analizować stenogramy z posiedzeń komisji i doszukiwać się w nich związków między faktami, zeznaniami i wydarzeniami, tak jak robi to dziś wielu blogerów? Otóż dlatego, że przeglądając tego typu nagłówki „prasowe”, odnoszę wrażenie, iż to wszystko, cała ta praca, tak naprawdę nie ma najmniejszego sensu. Dla medialnego mainstreamu nie ma przecież żadnej afery hazardowej. I kropka.
Co by tam jeszcze nie zostało na komisji czy gdziekolwiek ujawnione, to i tak w wiodących serwisach ocena sytuacji będzie jak zwykle, wbrew wszelkim faktom - jednoznaczna - korzystna dla PO i rządu. Gdyby były szef CBA zaprezentował posłom nagranie z premierem Tuskiem obiecującym w rozmowie telefonicznej, że załatwi Sobiesiakowi interesujące go przepisy, to dam sobie rękę uciąć, iż ten sam portal zamiast przycisnąć premiera, dałby tytuł w stylu „Były szef CBA chwali się posiadanymi nielegalnie taśmami operacyjnymi”. Bez względu na to jakie fakty odkryją śledczy i rzetelni dziennikarze, tuby propagandowe rządu (stanowią gdzieś 90% spektrum dziennikarskiego) i tak to „odpowiednio” to przekręcą, bądź w najlepszym wypadku niewygodne elementy przemilczą.
Właściciele i redaktorzy prorządowych mediów wiedzą bowiem dokładnie jaki jest typowy zwolennik PO. Zdają sobie sprawę z tego, że większość z „aspirującej” platformianej inteligencji ograniczy się jedynie do przestudiowania odpowiednio spreparowanych nagłówków i na tym poprzestanie, a to co się ma w głowach tej rzeszy utrwalić, to się utrwali. W takich warunkach, próba rzetelnego poinformowania obywateli, że ich wspaniały rząd wcale nie jest taki cudowny musi niestety każdorazowo spalić na panewce. Moim zdaniem, wbrew nadziejom wielu ludzi, dziś daleko nam jeszcze do zatonięcia Platformy. Przy tak sprawnych medialnych pompach, wyrzucających na zewnątrz każdą ilość wlewającej się na pokład wody, partia Tuska długo jeszcze pozostanie niezatapialna.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka