Firmus Piett Firmus Piett
245
BLOG

Upadek Jarosława Kaczyńskiego

Firmus Piett Firmus Piett Polityka Obserwuj notkę 158

To już ostateczny koniec Jarosława Kaczyńskiego.  "Co się z nim dzieje"? Pyta wielu blogerów ogromnie zatroskanych o jego kondycję intelektualną. "Utracił swe zdolności polityczne", "popełnia duże błędy", "osłabia własną partię", "odleciał" czytamy w blogach bardzo przejętych analityków działalności politycznej szefa PiS. Stefan Niesiołowski powiedział nawet tygodnikowi Wprost, że upadek Kaczyńskiego jest na tyle widoczny, iż można powiedzieć, ze Polska właściwie "wychodzi z tej choroby wychodowanej kiedyś przez Buzka".

Gdyby traktować wszystkie te wypowiedzi serio, to można by odnieść wrażenie, że z Kaczyńskim naprawdę coś niedobrego się stało. Skończył się. Problem polega jednak na tym, że odkąd aktywnie i świadomie śledzę krajową politykę - czyli gdzieś ze 20 lat, wielokrotnie każdego roku czytam i słyszę, że "to co zrobił teraz", "to już jego ostateczny koniec". Kiedyś, jeszcze jako zwolennik UD, potem UW sam uważałem, iż Kaczyński jest zupełnie skończony a "ciemnogród" definitywnie upadł. Gdy przeszedłem na drugą stronę w 2005 roku, nic się nie zmieniło. Od lat co kilka tygodni słyszę o kolejnym upadku Kaczyńskiego, a odkąd istnieje PiS, ta partia też cały czas jest bliska katastrofie i zapomnieniu przez wyborców.

Tymczasem, w mojej ocenie sytuacja jest dokładnie odwrotna. Jarosław Kaczyński nigdy nie był tak bardzo popularny jak dziś. Sam w opozycji do wszystkich pozostałych ugrupowań politycznych uzyzkał 47-procentowe poparcie w wyborach (przypominam - czego uparcie nie chcą dostrzec zawodowi analitycy, że 53% Komorowskiego, to nie tylko moblizacja elektoratu PO, ale także SLD i innych pomniejszych stronnictw). Notowania PiS nigdy nie były tak wysokie jak dziś (a i tak uważam, że w okresach "międzywyborczych" są one świadomie i z premedytacją zaniżane, by nagle przed głosowaniem zadziwiająco prędko szybować w górę).

I tak mamy dwudziesty rok upoadku Kaczyńskiego... A prawda jest taka, że polityczny koniec szefa PiS nastąpi z pewnością dopiero wtedy, gdy on sam o tym zdecyduje. Może to zrobić prędzej, lub później, może stracić ochotę na uprawianie polityki, ale na pewno nie stanie się tak dlatego, ze jakiś "autorytet" po raz kolejny to ogłosi. I całe szczęście. 

Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (158)

Inne tematy w dziale Polityka