W mediach aż huczy od rozważań na temat książki Pawła Zyzaka „Lech wałęsa. Idea i historia”. Jedni, jak na przykład TVN i Gazeta Wyborcza wykorzystują fakt publikacji nieautoryzowanej biografii Wałęsy do wznowienia ściszonej ostatnio nagonki na IPN, inni rozpływają się w zachwytach nad „młodym, zdolnym historykiem”. Ja muszę szczerze przyznać że mam w tej sprawie uczucia mieszane. Oczywiście w odróżnieniu od telewizji Waltera, która wczoraj kłamliwie ozdobiła książkę logo IPN, czy Pierwszej Gazety Salonu – która publikację nazywa szkodliwym i ośmieszającym Polskę szkalowaniem narodowego bohatera, zagrożenia widzę zupełnie gdzieś indziej.
Żeby było jasne – nie jestem zwolennikiem „twórczości” Zyzaka. Znane mi są jego wcześniejsze wyskoki, w stylu nazywania homoseksualistów „wysłannikami diabła” czy „zwierzętami” – bo pomimo prawicowych poglądów zawsze uważałem obrażanie ludzi ze względu na orientację seksualną czy inne cechy za odrażające. W tym sporze chodzi jednak o coś zupełnie innego. Po raz kolejny doświadczmy próby zakneblowania ust tym którzy myślą i mają odwagę mówić oraz pisać inaczej.
Wiedząc o tym co Zyzak „tworzył” wcześniej, jego krytycy mają pełne prawo do ostrożności i podejrzliwości. Jasne jest że wyrażał swoje sądy w dość radykalny sposób – co może i powinno budzić wątpliwości. Moim jednak zdaniem, absolutnie nie można wzywać do zakazywania publikacji materiałów krytycznych względem „autorytetów” w ogóle ( a to obecnie ma miejsce). Prostacka krytyka IPN, w której wrogowie tej instytucji posługują się już nawet fotomontażem, sprowadza się w zasadzie do tego, aby zamknąć instytucję z którą książką o Wałęsie nie ma nic wspólnego. Zdaniem środowiska Wyborczej, IPN „grzebie w przeszłości”. W Gazecie boją się tak naprawdę faktu że instytut ma dostęp do materiałów które w rękach innych „Zyzaków” stanowić mogą potężne zagrożenie dla „grupy trzymającej świadomość Polaków”.
Komentatorzy Gazety Wyborczej zastanawiają się nad szkodliwością książki, ale nie z punktu widzenia poziomu jej zawartości – nikt nie dyskutuje z prawdziwością stawianych tam tez. Dla nich – i to uważam za tragiczne i groźne, dramatem jest fakt iż ta rozprawa w ogóle mogła się ukazać. Z tekstów w Gazecie, czy z komentarzy w Tok FM jasno wynika że to środowisko zupełnie nie może pogodzić się faktem, że ktoś ma czelność krytykować to co dla wszystkich powinno być jasne i oczywiste – ustaloną przy Okrągłym Stole jednowymiarową wersję historii. Do ludzi salonu, wydawało by się światłych, zupełnie nie dociera fakt, że demokracja opiera się na wolności słowa, a co za tym idzie każdy ma prawo do publikacji tego czego chce. Jeśli w przypadku ksiązki Gontarczyka i Cenckiewicza można było mieć jeszcze jakieś (naciągane) wątpliwości – bo powstała za państwowe pieniądze IPN, to tu już tych rozterek nie ma. Przeciwnie, prywatne wydawnictwo własnym nakładem wydało książkę i nikomu nic do tego. Kiedy ukazywała się książka „Sąsiedzi” Grossa, redakcja Gazety nie miała wątpliwości – wolność, to wolność. Dziś i w innych tego typu przypadkach jest inaczej.
Dla mnie zadziwiające jest też to jak wielu rozsądnych dziennikarzy daje się w tego typu pseudorozważania wciągnąć. Przyjmują optykę Salonu i z tej fałszywej perspektywy wyciągają wnioski które moim zdaniem także nie są do obrony. Ci którzy bronią tej książki – a najczęściej także jej jeszcze nie przeczytali, moim zdaniem również popełniają błąd, bowiem legitymizują w ten sposób stanowisko michnikowszczyzny. Na argument że książka ta ośmiesza Polaków (w domyśle nie miała prawa się ukazać) odpowiadają „miała prawo, trzeba ją przeczytać, każda osoba publiczna musi się liczyć z krytyką” . Być może jest to publikacja na żenującym poziomie intelektualnym, nie poparta żadnymi faktami, albo najlepsza biografia Wałęsy w ostatnich latach – ale to nie ma absolutnie nic do rzeczy. Jedyne czego trzeba tu bronić to wolność słowa. Każdy kto chce w Polsce pisać i wydawać książki powinien mieć do tego prawo – i to jest podstawa. Reszta to nic nie znaczące detale.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka