fiskalizm fiskalizm
549
BLOG

Podatek od tlenu czyli woda na młyn liberałów

fiskalizm fiskalizm Gospodarka Obserwuj notkę 7

Znowu musiałem to komuś tłumaczyć. Księgowa nieśmiało zapytała czy należy się podatek od nieodpłatnego korzystania z czyjegoś poręczenia na spłatę kredytu. Oczywiście, że się należy! (ktoś już nawet o tym pisał w prasie). Tak, jak podatek od jakiegokolwiek innego nieodpłatnego świadczenia.
 
Mamy bowiem „przepis worek” o przychodach „z innych źródeł” i przepis o opodatkowaniu wszelkich świadczeń nieodpłatnych, w naturze, częściowo odpłatnych... Praca polskiego fiskusa w tym zakresie polega jedynie na przypominaniu sobie kolejnej sfery życia, w której funkcjonują „inne źródła” przychodów, rozstrzyganiu dylematu – czy możemy tu wyodrębnić jakieś świadczenie oraz – jaka jest jego rynkowa wartość? Najprościej porównać daną sytuację ze stanem panującym na rynku. Jeśli człowiek otrzymuje coś, za co ktoś inny w podobnej sytuacji mógłby zapłacić – mamy przedmiot opodatkowania.
 
Zgodnie z polskimi przepisami przychodem jest więc woda wypita ze źródła na górskim szlaku.
 
Opodatkowany powinien też być tlen, za darmo wdychany z atmosfery przez podatkowych rezydentów Trzeciej Rzeczypospolitej. Istnieją bowiem na rynku tzw. kawiarenki tlenowe, w których za korzystanie z tego pierwiastka trzeba płacić (nie wspomnę już o wymiernych wartościach korzystania z powietrza dodatkowo wzbogaconego np. morską bryzą, szumem lasu, zapachem sosen). Wystarczy więc ustalić średnią cenę tleno-godziny, średnią objętość płuc przeciętnego rezydenta oraz średnią liczbę wdechów w określonej jednostce czasowej i będzie podstawa do pobierania kasy na podreperowanie słabnącego budżetu.
 
Ze względu na brak jasno wyrażonej polityki państwa – które sfery życia, po co i w jaki sposób opodatkować – obszar fiskalizacji świadczeń nieodpłatnych jest właściwie nieograniczony. Kolejne odkrycia w tym zakresie zależą od pomysłowości urzędników, fantazji i determinacji mediów, stopnia nagłośnienia danego typu sytuacji. Nie zależą zaś od jasnej normy, zapisanej w ustawie.
 
Dlatego tak trudno zrozumieć, dlaczego coś już jest, a coś jeszcze nie jest opodatkowane. Nie jest – bo nikt na to jeszcze nie wpadł. Lub wpadł – ale Minister finansów uznał, że byłby za duży obciach (jak w przypadku chleba rozdawanego za darmo ubogim).
 
Omawiana sfera podatków jest świetną pożywką, by wyłapywać paradoksy, narzekać, czuć się niewolnikiem w kraju państwowych oprawców. Słowem – krytykować  w stylu liberalnym (jak znany w kraju przeciwnik torów tramwajowych w dużych miastach i zwolennik zastąpienia obsługi urzędniczej, usługami prywatnie wynajętych firm). Jakie to durne bowiem, śmieszne, tragiczne, denerwujące – opodatkować kawalerów lub chód po ulicy (nieodpłatne korzystanie z trotuaru).
 
Zanim jednak, z upodobaniem ugrzęźniemy w anegdotkach i utyskiwaniu nad fiskalnym domem wariatów warto zastanowić się – po co nam to wszystko i po co my w tym kraju?
 
Jeśli już tu mieszkamy, zwykle nie mając oporów korzystamy z dobra wspólnego. Dobro wspólne nie pochodzi jednak z przestrzeni kosmicznej. Nauczycielowi w szkole publicznej trzeba zapłacić pensję, by nie umarł z głodu. Policjantowi drogówki trzeba kupić paliwo do służbowego ścigacza. Sędzia musi dostać do używania urzędową togę, żeby adwokaci mieli do niego szacunek.
 
Nie ma po co odbierać liberałom prawa do ich liberalizmu (co najwyżej – możemy być zniesmaczeni, że ktoś chciałby sobie żyć swobodnie na nasz koszt). Personalnie jednak nikt im nie przeszkadza – przestać płacić podatki. Nie znam jednak żadnego liberała, działającego jako polski rezydent, który na koniec kwietnia danego roku, zamiast wypełnionego formularza PIT, posłał do urzędu skarbowego proste oświadczenie „odczepcie się”.  
 
Osobiście – zamiast budowania misternych ideologicznych konstrukcji niesprawiedliwości, ograniczeń wolności, braku logiki – dla poprawienia stanu psychicznego jestem zdecydowanym zwolennikiem korzystania z psychoterapii. Szczególnie zaś wtedy, gdy wypowiadane powszechnie liberalne żale mogą służyć osobom nieuczciwie funkcjonującym w państwie do usprawiedliwiania działań egoistycznych, przestępczych, ignorujących zasady „współżycia społecznego” (jest coś takiego zapisane w ustawie).
 
Żyjemy przecież w poważnym państwie – organizacji z ustalonymi regułami, aparatem władzy, wiedzy, majątku, obsługi, sądownictwa i represji. A przynajmniej – tak nam się wydaje lub chcielibyśmy, by tak było. Z wyjątkiem zadeklarowanych anarchistów-praktyków, wszyscy przynajmniej udajemy, że respektujemy reguły tego państwa. Ba – niejeden liberał żachnie się srodze, gdyby mu powiedzieć, że działa przeciw Rzeczpospolitej – na szkodę jej niepodległości, integralności, suwerenności (czymże jest państwo bez pieniędzy mogli by opowiadać nasi przodkowie przypominając, że 1795 to nie tylko znana marka czeskiego piwa).
 
Dlatego nie jestem liberałem (czyli – nie dlatego, że liberał zwykle jest człowiekiem bogatym np. z powodu pobierania gaży za posiedzenia w radzie nadzorczej jakiejś państwowej instytucji typu ZUS:)
 
Pisząc o podatkach, staram się nie zostawiać danego absurdu lub dziury w przepisach, samym sobie. Wysilam głowę by wskazać pozytywne wyjście z sytuacji.
 
Jak uleczyć kwestię opodatkowania nieodpłatnych świadczeń?
 
Warto wrócić do podstaw – określić, od czego pobierane są podatki dochodowe. Między innymi - znieść nieracjonalny podział na PIT i CIT w obecnym kształcie i dokonać wskazania np. że podatek typu PIT pobiera się od wszelkich dochodów z pracy najemnej, CIT zaś – od zysków przedsiębiorstw (bez względu czy są prowadzone przez osoby fizyczne, czy prawne). Jeśli pracownik najemny będzie ukrywał, otrzymane od pracodawcy, opodatkowane dochody w uzyskiwanych bonusach w naturze – należy go opodatkować właściwie oraz ukarać za oszustwo (nie zaś w ramach jakichś wyimaginowanych konstrukcji typu „inne źródła” „nieujawnione źródła przychodów”). Podobnie – należy zastanowić się nad sensem pobierania podatków majątkowych takich jak podatek od spadków i darowizn. Ten ostatni – przede wszystkim łatwo ominąć. Z drugiej strony – można poświęcić czas i środki by uszczelnić system wynagradzania pracy najemnej, a ludzką, uczciwie nabytą własność uznać za niezależną od pożądań systemu fiskalnego (jest tu osobny temat podatku od nieruchomości jak źródła przychodów wspólnot gminnych).
 
Tymczasem jednak mam inny pomysł. Przynajmniej tu – w Internecie umieszczę przykłady nieopodatkowanych stref nieodpłatnych świadczeń, wraz z ustawowo rozumianym uzasadnieniem. Kto chce – niech czyta i korzysta dla dobra wspólnego:)Kto chce – niech go co dzień trafia szlag na nieracjonalność polskiego ustawodawcy. Może zrodzi się z tego zdrowy bunt.
fiskalizm
O mnie fiskalizm

Polskie podatki w prasie Myślę, że nadszedł czas, by nieco usystematyzować posiadaną wiedzę podatkową. Oderwać uwagę od przyziemnych, szczegółowych problemów, które zaciemniają obraz całości. Pozwolić sobie na odrobinę syntezy, garść ogólnych przemyśleń. Zbiorę te przemyślenia w przewrotny "Samouczek fiskalny". e-mail salon24@interia.eu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka