konarowski24 konarowski24
1340
BLOG

Układ zamknięty - naprawdę mogą przyjść po Ciebie

konarowski24 konarowski24 Kultura Obserwuj notkę 8

Wybierając się na najnowszy film Ryszarda Bugajskiego byłem przekonany, że nic mnie już nie zaskoczy. Myślałem - znam realia III RP, jej zbrodnie, ułomności, "praworządność" władzy, a także genezę takiego a nie innego stanu rzeczy. Nie da się ukryć myliłem się. 

"Układ zamknięty" po wielu miesiącach niezwykle ciężkiej (dosłownie) walki o możliwość kinowej dystrybucji znalazł się wreszcie na naszych ekranach. Produkcja od samego początku budziła ogromne kontrowersje. PISF dwukotnie nie przyznał filmowi pieniężnej dotacji, do tego w trakcie zdjęć i postprodukcji do ekipy filmowej przyczepiła się "skarbówka", o której "nadużyciach" traktuje obraz. Wyjątkowo niepoprawny politycznie mocny scenariusz musiał wywołać podobne następstwa, tym bardziej, iż jest niemal żywcem przepisany z faktycznych wydarzeń. Ale mimo wymienionych trudności, szczęśliwie, dzięki ofiarności prywatnych darczyńców oraz wytrwałości twórców możemy go teraz oglądać.
Film opowiada historię trzech przedsiębiorców, którzy dzięki swojej biznesowej zaradności podnieśli upadłą firmę, czyniąc z niej świetnie prosperujące i odnoszące sukcesy (nawet na skalę międzynarodową) przedsiębiorstwo. Akcja rozpoczyna się wraz z chwilą otwarcia jednej z fabryk, kiedy nasi główni bohaterowie wraz rodzinami oraz lokalną elitą świętują swoje niewątpliwe osiągnięcie. Niestety w III RP każdy komu powodzi się lepiej niż innym i nie należy do tzw. "towarzystwa", czy też tytułowego układu jest skazany na solidną filtrację. Pierwsze sceny filmu wskazują, że to wyłącznie efekt polskiej mentalności, ale zaraz przekonujemy się, że nie. Za wszystkim staje motyw osobisty z przeszłości, a także nieodłączna chęć wzbogacenia się, przejęcia tego, co ważne, a nie nasze...

Jaki jest "Układ zamknięty"?
To bez dwóch zdań obraz po prostu doskonały, pokazujący kuriozalność, niesprawiedliwość państwa okrągłego stołu, w którym postkomunistyczne elity grają pierwsze skrzypce, uwłaszczene w najważniejszych instytucjach wewnętrznych państwa. Bugajski dokładnie relacjonuje klejne etapy "rozpracowywania" przedsiębiorców - próby sfingowania nieczystych interesów, ciągła inwigilacja. Biznesmeni nie dali nawet cienia powodów, wg których mogli być pociągnięci do odpowiedzialności karnej, ale i to w żaden sposób nie zniechęciło inicjatorów akcji - prokuratora Kostrzewę (przechodzący sam siebie J. Gajos) i jego byłego partyjnego kolegę, obecnego prezesa Urzędu Skarbowego Mirosława Kamińskiego (równie świetny K. Kaczor). Kostrzewa powierza sprawę młodemu wilczkowi, bezideowemu, naiwnemu karierowiczowi - Słodowskiemu, który mimo początkowej słabości w samym finale znajdzie się nie tyle na obrzeżach, co w samym środku układu. Wątek ewolucji tego bohatera jest jednym z ciekawszych w filmie. Moją ulubioną jest scena kiedy to pada kwestia podziału zagrabionego majątku. Młody prokurator żąda 10%, zasiadający przy stole minister (serdeczny przyjaciel Kostrzewy i Kamińskiego), jak na trwoniącego (nie swoje) pieniądze polityka przystało ad hoc zgadza się na złożoną propozycję, natomiast oszczędny szef lokalnej "skarbówki" wezwał do rozsądku i rzucił ofertę 1%. Słodowski zwrócił się w stronę drzwi, lecz zatrzymał go Kostrzewa. "Dostaniesz 0,5%" - powiedział. Młody zapytał, co będzie jak nie weźmie i wtedy obserwujemy wszystko mówiące spojrzenia decydentów. Słodowski nie ma wyjście, musi wziąć. Mistrzowsko nagrana i zagrana sytuacja.

Bugajski nie kopiuje amerykąńskich wzorców. Akcja nie pędzi na złamanie karku. Reżyser się nie spieszy, ma czas, buduje ją powoli. Przez dłuższą chwilę oglądamy, jak na gatunkowy thriller, niemalże sielnkowe obrazy. Wszystko zmienia się wraz z jedną sceną, która jest iście hitchcockowskim trzęsieniem ziemi.
Scena, która z pewnością przeraża i nie pozostawia obojętnym. Służby specjalne w sposób nieprawdopodobnie brutalny wchodzą nad ranem do domów niewinnych przedsiębiorców. Mieszkających w nich ludzi łącznie z dziećmi traktują jak talibańskich terrorystów. Skutki rzeczonego wydarzenia są karkołomne. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, to trzeba po prostu zobaczyć.
Kuba Wojewódzki powiedział niedługo po obejrzeniu "Układu...", że po tym filmie ma lęki. Dzisiaj go rozumiem. Hasło reklamowe nie jest wyłącznie marketingowym sloganem, lecz rzeczywistym ostrzeżeniem. Późniejsze "przypadki" głównych bohaterów jeszcze bardziej mrożą krew w żyłach. Być może nie robiło by to większego wrażenia, gdyby nie fakt, iż ta historia miała miejsce naprawdę. Jak wspomniałem w pierwszych zdaniach nie spodziewałem się, że zobaczę coś podobnego.

Od strony artystycznej nic dodać nic ująć. Film jest popisem umiejętności Janusza Gajosa, który stworzył niezwykle przekonująco postać cynicznego, postkomunistycznego prokuratora Kostrzewy - sukinsyna zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym, a także Kazimierz Kaczor nieco wycofanego, choć podobnie zepsutego urzędnika. Pozostali również "dają radę" oraz wiernie dotrzymują kroku tym wielkim postaciom polskiego aktorstwa.
Warto również dodać, że Bugajski nie kreuje postaci pomnikowych. Przedstawia ludzi z krwi i kości, wraz z licznymi słabościami np. biznesmen Stawski notorycznie zdradzający swoją żonę w ciąży. W "Układzie..." nie ma fałszu, lecz dobrze skrojona oraz poprowadzona fabuła.

Przyznam szczerze, od czasu "Czarnego czwartku" A. Krauze nie widziałem w polskim kinie tak poruszającego obrazu. Sądzę, że byłaby to wspaniała propozycja na Oscary, ale obawiam się, że na to nie mamy, co liczyć, bowiem polską kandydaturą z pewnością zostanie zakłamany "Wałęsa" mistrza Wajdy.

"Układ zamknięty" jest filmem, który koniecznie TRZEBA zobaczyć. Pokazuje on zbrodniczość systemu, wykształconego między wódką a zakąską w Magdalence, a także bezkarność władzy (przypomnę, że pierwowzory panów odpowiadających za zniszczenie "złotego interesu" awansowały, bądź utrzymały swoje dotychczasowe stanowiska).  

 

*Wszystkie moje recenzje są wyjątkowo entuzjastyczne. Zdecydowanie muszę przerwać tę tendencję i dla odmiany zająć się jakąś szmirą. 

Jestem prawicowym republikaninem, a przede wszystkim zagorzałym zwolennikiem, miłośnikiem wolności. Mam poglądy chrześcijańsko - konserwatywne, mocno tradycjonalistyczne w sprawach obyczajowych, zaś umiarkowanie liberalne w kwestiach gospodarczych. Oprócz tego określam się jako skrajnego antykomunistę, przeciwnika "salonu" i obecnej "elyty" rządzącej. Jednym słowem - nonkonformista, idywidualista idący pod prąd politycznej poprawności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura