rośnie pustka
a przestrzeń zdziwiona
że nie ma się za co chwycić
wycieka cienką strużką poza granice bytu
gdzieś tłok
a tu proszę, ile miejsca można by stworzyć!
i poustawiać
martwych i żywych
w różnych fajnych miejscach
demokratycznie
i wszyscy by byli zadowoleni
byle by rękę o coś zaczepić
szpony przestrzeni w coś wbić
lecz nie ma o co/ w co
(to już mówiłem)
przydało by się jakoś zamontować
takie rączki co w autobusach
wesoło się majtają,
w jedną w drugą
i półkolem - w obie strony
to by się przestrzeń złapała
i trochę pozataczała
lecz gdzie je zamontować?
Gdzieś serce pęka
pyk – cichutko
choć jemu głupiemu się zdaje
że całkiem głośno trzasnęło
bo margarynę jadł
papierosów nie palił i serce ma jak dzwon!
Dzwon – gówno
raczej purchawka swym miotem
się zakrztusiła
i teraz cała dumna i blada,
bo wkoło może wyrosną
inne głupie purchawki,
stoi z resztkami niedawno nabrzmiałego łba
wokół kostek zrolowanymi
jakby gacie spuściła
przejrzyj się purchawko!
ta przestrzeń jakaś niemrawa
patrzy się na mnie idiotka
i oczekuję, że jakichś rozwiązań dostarczę
źle wybrała
mogę co najwyżej ręce bezradnie rozłożyć
i papierosa zapalić
ja się tam na przestrzeniach nie znam
(swoje wiem, ale nie o przestrzeniach
taka glukoneogeneza w nerce, to i owszem
jej bym poradził)
czy ja wyglądam na takiego co się zna na przestrzeniach?
Ale niech jej będzie:
„na twoim miejscu czegoś bym się chwycił”
podpowiadam życzliwie
no może nie do końca życzliwie
bo coś dziś skwaśniały jestem
wrrrry