folt37 folt37
217
BLOG

Militaryzacja polityki, to zagrożenie demokracji

folt37 folt37 UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

W polityce nic nie jest dane raz na zawsze. Wszyscy demokraci powinni powiesić tę sentencję w domu, w pracy, wszędzie – żeby obudzić się z letargu błogiego bytowania w warunkach demokracji parlamentarnej i leniwego stosunku do aktywności obywatelskiej.  

Cały demokratyczny świat Zachodu wydaje się nie dostrzegać narastającego zagrożenia dla demokratycznych bytów politycznych ze strony energicznie odradzającego się nacjonalizmu, ośmielonego bezradnością demokracji na – mówiąc językiem prawa handlowego – wrogie przejmowanie ZACHODNIEJ sceny politycznej.

Ten demokratyczny ZACHÓD zachwycony umiłowaniem wolności ponad wszystko tak się w tym pogubił, że w sferze obyczajowej nie odróżnia ludzkiej płci, a w polityce groźby totalitaryzmu od demokratyzmu państwa prawnego.

Klasycznym przykładem jest Unia Europejska, która na etapie „in statu nascendi” naiwnie przyjęła w wielu obszarach decyzyjnych zasadę jednomyślności.

Na przykład:

• sankcje z art. 7 Traktatu o UE nakładane na państwo unijne wymagają jednomyślności wszystkich państw.

Szkoda, że Unia nie zna polskiej historii, w przeciwnym razie wiedziałaby jakie szkody przyniosło Polsce szlacheckie „liberum veto”.

Również na przykładzie współczesnej Polski – członka UE – widzimy słabość instytucji unijnej jednomyślności na przykład w skutecznym dyscyplinowaniu Polski za naruszanie konstytucyjnej praworządności. Dość arogancko władze polskie kpią z tego postępowania właśnie argumentem jednomyślności, nieosiągalnej z powodu zapowiadanego weta Węgier.

Proszę zwrócić uwagę na obłudność postawy PiS-u radującego się bezkarnością wobec sankcji UE gwarantowanym wetem Orbana przy jednoczesnym fetyszyzowaniu swojej większości parlamentarnej w sejmie przy demolowaniu polskiej demokracji. Aż chce się krzyknąć do rządzących działaczy PiS – wprowadźcie w sejmie tak radującą was unijną regułę jednomyślności obowiązującą przy radującym was art. 7 Traktatu, to doznacie bolesnego „smaku niemocy” waszych rządów.

W takiej demokratycznej rzeczywistości Zachodu nacjonaliści brykają po scenie politycznej Europy nie dość, że kpiąc, to jeszcze straszą „wzięciem za twarz” demokrację przeszkadzającą im szybkie i skuteczne wprowadzanie rządów „twardej ręki”.

We Włoszech nacjonaliści weszli do rządu i natychmiast zademonstrowali swoją „twardą rękę” zamknięciem włoskich portów przed statkami organizacji pozarządowych (instytucji demokratycznych), ratujących migrantów na Morzu Śródziemnym z groźbą kierowaną do innych krajów unijnych żeby wzięły odpowiedzialność za tych ludzi.

Włoski wicepremier i kierownik resortu spraw wewnętrznych Matteo Salvini (szef nacjonalistycznej Ligi Północnej) powiedział na wiecu w Pontidy, ze jego celem jest aby Wlochy przekształciy się w siłę europejską, siłę międzynarodową, wykraczającą poza granice regionalne oraz narodowe, która przyniesie wolność, pracę i bezpieczeństwo wszystkim narodom europejskim". Dodał, że Liga będzie "łączyć i rozwijać się" (pogrubienie moje).

Czyli ów włoski nacjonalista chcę wziąć Europę pod „skrzydła Ligi Północnej” i skończyć– jego zdaniem – z rozlazłą UE, prekariatem, katastrof bankowych i niekontrolowanej imigracji".

Jeżeli do tego dodać „nacjonal politykę” Węgier i Polski połączone z „bratnimi” ruchami we Francji, Niemczech, Austrii i im podobnych, to należy zacząć się bać!

W tym miejscu czas przypomnieć utworzenie w Polsce siły militarnej specjalnego znaczenia pod nazwą Wojska Obrony Terytorialnej (WOT).

Jeżeli oprócz sił zbrojnych poza strukturami armijnymi powstają w państwach związki militarne inne, to oznacza, że ich organizatorzy mają też inne cele niż obronne tak lakonicznie scharakteryzowane:

1. prowadzenie działań obronnych we współdziałaniu z wojskami operacyjnymi i wsparcia oraz elementami układu pozamilitarnego (UPM);

2. prowadzenie samodzielnych działań niekonwencjonalnych, przeciw dywersyjnych i przeciw desantowych;

3. udział w zabezpieczeniu przyjęcia i rozwinięcia sojuszniczych sił wzmocnienia w nakazanych rejonach

4. realizacja przedsięwzięć z zakresu zarządzania kryzysowego;

5. prowadzenie działań informacyjnych.

Punkty 2, 4, 5, to zadania wskazujące na przewidywanie użycie WOT w okresie pokoju do celów „niekonwencjonalnych” czyli uznaniowych przez władzę.

Nieco rozjaśnia te określenia ten komunikat:

„W brygadzie będzie kilka tysięcy żołnierzy gotowych do działania w stanie pokoju, kryzysu i wojny. W razie potrzeby damy wsparcie nie tylko administracji rządowej i samorządowej Wielkopolski, ale także wojskom operacyjnym – zapewnia płk Rafał Miernik, dowódca formowanej w Poznaniu 12 Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej”.

http://www.polska-zbrojna.pl/home/articleshow/24723?t=Obrona-terytorialna-po-wielkopolsku

O jakim wsparciu administracji rządowej mówi pan pułkownik? I jakie działanie miał na myśli mówiąc o czasach pokoju?

W świetle takiej militaryzacji polityki demokracja nie obroni się przed jej przeciwnikami będącymi u władzy. Więc może czas organizować z dobrowolnych datków Polaków „gwardię obywatelską” równowagę „gwardii rządowej”?

Gdyby państwo odmówiło zgody na taką obywatelską inicjatywę, to tym bardziej potwierdziło by dwuznaczność militaryzacji spod znaku WOT, jako części strategii bezdyskusyjnego jednowładztwa partii rządzącej.

Z takim modelem Europa zerwała w 1945 r. Zagadką jest dlaczego tak szybko o tym zapomniano. Więc przypominam!

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka