Franciszkanska3.pl Franciszkanska3.pl
174
BLOG

Zbici flagą – o źle interpretowanym patriotyzmie

Franciszkanska3.pl Franciszkanska3.pl Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Popkultura zawłaszczyła sobie symbole narodowe. Zwłaszcza na Zachodzie. Amerykańska, czy brytyjska flaga są nadrukowywane na koszulki, sukienki, kubki, naklejki… Wydarzenia historyczne wykorzystywane są jako scenariusze filmowe, na podstawie których tworzy się mega hity. Nie zawsze są to wzniosłe produkcje o wielkich zwycięstwach. Niemcy potrafią w krzywym zwierciadle pokazać niechlubne dla nich momenty z historii, bez robienia z siebie ofiary.

Polskie kino w dużej mierze kocha się w martyrologii, co z resztą nie dziwi, bo Polacy uwielbiają celebrowanie swoich porażek narodowych. Większość filmów historycznych jest więc łzawymi opowieściami z idealnymi bohaterami – herosami, albo tekturowymi produkcjami ze spisu lektur. Dopiero niedawno zaczęły pojawiać się „normalne” filmy, które nie kreują posągowej atmosfery, ale ukazują klimaty minionych wydarzeń.

Najwięksi projektanci wykorzystują Union Jack oraz paski i gwiazdki do ozdabiania swoich kolekcji. W Polsce takie „szarganie” flagi raczej nie zostałoby przychylnie przyjęte. U nas patriotyzm zawsze musi mieć poważną, smutną, a nawet depresyjną twarz. Do symboli narodowych mamy podejście albo bardzo pompatyczne, albo wulgarne. Brakuje nam zdrowego luzu w stosunku do orzełka, czy biało–czerwonych pasów.  Tę passę usiłował przełamać młody projektant Robert Kupisz, który w zeszłym roku prezentował kolekcję ubrań inspirowaną  strojami z okresu powstania warszawskiego. Widzowie byli zachwyceni swetrami z nadrukiem orła. W pewnych kręgach przez chwilę przypinki, czy nadruki z herbem były trendy. Bo przywiązanie do kraju powinno być modne. Nie jako  bezmyślne powtarzanie rozreklamowanych haseł, ale dobrowolny wybór i naśladowanie dobrych, popularnych wzorców.  

W czasie Euro 2012 Polacy pokazali, że potrafią wykorzystywać flagę nie tylko w czasie skrajnych zadym, ale i przy rozrywce. Montowanie flag na dachach samochodów, lusterkach, wywieszanie w oknach, czy na balkonach było spontanicznym zrywem, który przerodził się w społeczny trend. Kto miał flagę, ten był fajny w oczach opinii publicznej. Nikt nie dochodził, czy poglądy właściciela biało–czerwonej tkaniny są bardziej z prawa, lewa, kiełkują w centrum, czy pochodzą od latającego potwora spaghetti.  Połączyliśmy się w spontanicznej akcji promowania kraju w czasie międzynarodowej imprezy sportowej.  Ten entuzjazm trwał, mniej więcej, tyle, co zgoda kibiców piłkarskich po śmierci Jana Pawła II. Bliżej obchodów 11 listopada flaga znowu stała się orężem (czasem bardzo dosłownym) w walce.

Flagą można przywalić. Tak samo jak oskarżeniem o brak patriotyzmu. Czym on jest? To zależy od intencji ciskającego tym hasłem. Kiedyś patriotyzm miał być przywiązaniem do własnego kraju, które budując poczucie tożsamości, będzie ułatwiało obronę przed wrogiem zewnętrznym. W czasie wojny i powstań patriotyzm był pójściem w bój, oddaniem życia za ojczyznę. Teraz  „patriotyzm” jest pretekstem do boju.  Niektórzy starają się wpoić, że prawdziwy patriota musi walczyć z wrogiem. Tylko, że taki wróg jest odpowiednio kreowany. Nie ma jasnych przesłanek, które pokazywałyby jego złe zamiary. Ale trzeba mieć punkt odniesienia, który będzie cementował grupę. Trzeba „łapać złodzieja” i głośno krzycząc „zdrajca”, „targowica”, „warchoł” bić go masztem po głowie i dźgać drzewcem po piętach. Dochodzi do tego, że flagami narodowymi (a i niestety symbolami religijnymi) wymachują stada nakoksowanych, buchających agresją desperatów, którzy nie mają pojęcia, kiedy uchwalono Konstytucję 3 Maja, kim był Jagiełło i gdzie była pierwsza stolica Polski. Nacjonalistycznie podburzeni chłopcy z rozedrganymi hormonami wszczynają rozróby i zadymy nie dlatego, że dbają o swój kraj, tylko z czystej chęci przyładowania komuś.  Co gorsza, sporo osób wmawia im i otoczeniu, że to są właśnie patrioci.

Czasy są, względnie, stabilne. Mamy szczęście żyć w europejskim pokoju. Trzeba inaczej rozumieć pojęcie patriotyzmu. Maria Peszek śpiewa: płacę abonament / i za bilet płacę / chodzę na wybory / nie jeżdżę na gapę / tylko nie każ mi umierać / tylko nie każ nie każ mi / nie każ walczyć / nie każ ginąć / nie chciej polsko mojej krwi.  I nikt nie każe nikomu ginąć. Działaniami patriotycznymi mogą być tak prozaiczne czynności jak zakupy, kiedy decydujemy się na polskie produkty (bronimy rynek przed zalewem z zagranicy), działania proekologiczne (chrońmy polskie środowisko naturalne), płacenie podatków, wspieranie polskiej kultury, nauka historii i zgłębianie zasad ortografii i gramatyki języka polskiego.  

Ważne momenty w historii koniecznie trzeba wspominać. Ze względu na poświęcenie minionych pokoleń i wychowanie przyszłych. Tylko trzeba się nauczyć robić to bardziej otwarcie. Amerykanie potrafią robić „imprezy”, które przyciągają tłumy uczestników. Podobnie Niemcy. Po oficjalnej części uroczystości ma miejsce dobra zabawa. Można wspominać z uśmiechem na ustach.  Nawet o rzeczach trudnych można mówić bez rozdętej martyrologii. Może kiedyś nadejdzie taki moment, że po majowych uroczystościach nie będzie pojedynku polityków na bardziej ogniste mowy, „manifestacji” nacjonalistycznych i szukania współczesnych konfederatów, tylko ludzie spotkają się przy ognisku na smażenie polskiej kiełbasy i tradycyjny bigos podawany przy dźwiękach pieśni patriotycznych i ludowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości