foto: Kacper Czapnik
foto: Kacper Czapnik
frycz66 frycz66
956
BLOG

Ciiiszaaa.... Cisza ratunkowa....

frycz66 frycz66 Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Prawdziwą ciszę słyszałem tylko raz w swym życiu. Pojechaliśmy z kumplem w Karpaty motocyklami enduro. Kumpel – napakowany mięśniami 30-latek który na swym 50 – konnym HUSABERGU ważącym 110 kg, skakał po górach jak kozica no i ja. Z ambicjami, nadwagą i na połowę słabszej SUZUKI DR350, raczej po tych górach jeździłem niż skakałem. Ale doznania były niesamowite. Jeździliśmy tymi samymi trasami, którymi tydzień wcześniej przemierzali Karpaty uczestnicy rajdu Enduromania. Kolega jest bardzo doświadczonym motocyklistą - wręcz ekspertem, a  ja – mówiąc eufemistycznie – nie aż tak :) Ale dzielnie podążałem za nim, i nawet jak ze strachu serce miałem w przełyku, czyli tak ze cztery razy na godzinę, to starałem się tego po sobie nie okazywać. Niemniej w 99% przypadków to kolega czekał na mnie, a w pozostałych czyli jeden jedyny raz kiedy to zagotował mu się płyn w chłodnicy motocykla – ja czekałem na niego... Aż wjechaliśmy w dużo wyższe góry (wg GPS ponad 2000 m npm.) i kumpel chciał zdobyć pieczątkę z jakiegoś niebezpiecznego podjazdu. A polega to na tym, że do drzewa przybita (i często już jest w nie wrośnięta)  metalowa tabliczka z unikalnym numerem lub symbolem. Motocyklista przykłada do niej kartkę, i jeździ po tej kartce kredką, lub zwyczajnie – fotografuje tabliczkę.

Kolega potrzebował tej pieczątki a ja potrzebowałem odpoczynku. Więc on pojechał w wysokie góry na godzinę, a ja zostałem sam w lesie. Tak z dziesięć minut było słychać cichnącego HUSABERGA aż nastała cisza. To było niesamowite uczucie jakiego nie doświadczyłem nigdy wcześniej i nigdy później. Uczucie nieporównywalne z niczym czego doświadczyłem... Zapadła cisza. Zacząłem słyszeć pracę swojego organizmu. Stygnący silnik motocykla wydawał co jakiś czas subtelne miękkie stuknięcia. Gdzieś daleko na miękkie podszycie spadła szyszka. Bum! Ja zaś siedziałem na ziemi i delektowałem się tym niezwykłym uczuciem. Uczuciem za którym tęsknię do tej pory. Cisza.... Nie było wiatru i nie szeleściły liście. Nie było żadnych odgłosów komunikacyjnych, lokomocyjnych... Tylko cisza... Miękka, delikatna, subtelna i nieporównywalna z niczym.. Leżałem pod drzewem i przeżywałem tę ciszę całym sobą. Po raz pierwszy zrozumiałem też ekologów, którzy walczą z zachowanie nietkniętej przyrody.

Aż nagle, z daleka dobiegł do mnie dźwięk motocykla. Daleki i ledwie ledwie słyszalny, po kwadransie był już wyraźny, i można było wsłuchując się w pracę silnika rozróżnić momenty w których kolega walczy z terenem, aż wreszcie nadjechał! Uśmiechnięty zdobywca pieczątki...

On zdobył pieczątkę, a ja zrozumiałem ludzi którzy całe życie tęsknią za pustynią, i skoro raz na niej byli, już zawsze chcą tam wrócić...

 

Nie należy bać się ciszy, choć igrać z nią jest ryzykownie... 

Zobacz galerię zdjęć:

foto: Kacper Czapnik
foto: Kacper Czapnik foto: Kacper Czapnik
frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości