Kasza gryczana, grzybki, przyprawy, zalewamy wodą z czajnika i stawiamy na gaz....
Patrzę na okap, tam gdzie zwykle leży zapalniczka. Ale tym razem nie leżała... Szukam zapałek. Nie ma. Wszystko zostało w aucie, a tu leje deszcz i nie chce mi się wychodzić z domu... No i problem: jak tu rozpalić ogień tak żeby od niego zapalić gaz, aby ugotować obiadek...
Potraktowałem zadanie najzupełniej poważnie. Wszak koniec świata już za półtora miesiąca :) Chodzę po domu i rozglądam się nerwowo. Jak tu rozpalić ogień ale w sposób w pełni kontrolowany :) Zadanie - rozpalić ogień bez zapalniczki i zapałek... Zgodnie z zainteresowaniami postawiłem na prąd elektryczny. Wyjąłem akumulator z UPS-a podłączyłem kabelki i zacząłem iskrzyć... Niestety wykrzesane iskierki były zbyt anemiczne i zbyt zimne żeby zapalić gaz, skrawki gazety, czy świeczkę.... Szukam więc dalej. Znalazłem stary długopis, wyjąłem z niego stalową sprężynkę i zrobiłem z niej spiralkę żarową. Coś jak świeca żarowa w silniku wysokoprężnym. Zadziałało! Od rozżarzonej prądem elektrycznym spiralki świeczka zapaliła się szybko i pewnie. Spiralka dawała miłe ciepło. Na dłuższą metę można by nawet zrobić taką zapalarkę, która przy odrobinie staranności działała by długo i niezawodnie. No! Sytuacja jest opanowana.
Parę dni temu widziałem na YT filmik który nakręcił pewien szwedzki turysta. Jego motto to nie zostawić po sobie śladu w przyrodzie. Albowiem turyści oscylują pomiędzy „sprzętowcami” którzy sukcesu upatrują w coraz to nowych garnkach Jetboil Flash Cooking System z systemem piezo ignition klik system zapakowanych do dwutonowego auta terenowego za sto tysięcy PLN, oraz na takich, którzy przemierzają świat w trampkach, wyposażeni w krzesiwo, magnezję i aluminiowy kubeczek za 3 zł. No i ten turysta – minimalista sprzętowy zaimprowizował kuchnię z trzech kamyków i kawałka blachy. Pewnie rozpalił krzesiwem i magnezją ogień, przygotował posiłek na kilku drewienkach, odpoczął chwilę, po czym zatarł po sobie ślad i ruszył dalej... A to wszystko ze spokojem , i pewnie. Po tym jak ja kwadrans zastanawiałem się jak tu rozpalić ogień, to czuję do niego jeszcze większy szacunek za przygotowanie w 15 minut gorącego posiłku.
A poza tym, taki zestaw krzesiwo-magnezja, może dobrym, tanim i pewnym w działaniu uzupełnieniem kuchennej szuflady lub plecaka.
Tak na wszelki wypadek, gdyby gdzieś zginęła zapalniczka :)
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości