NICPOŃ WYKSZTAłCIUCHEM?
Co jakiś czas przewala się po Salonie w okolicach zakątka zajmowanego przez Nicponia mała burza. Zasadza się ona głównie na 2 zagadnieniach, tj. strzelaniu do osób o radykalnie lewicowych przekonaniach i kwestii opodatkowywania spadków. W trakcie tych dysput Nicpoń dostaje po tyłku od różnego autoramentu lewicowych moralistów i reformatorów duszy ludzkiej. Trzeba jednak przyznać, że znosi to z godnością odszczekując się z drzewa swoim prześladowcom. A i sam w walce nie jest. Kilka dni temu Gniewomir raczył był popełnić nawet tekst, w którym bronił Artura opierając argumentację na zażyłości z Nim, wynikającej - o ile się dało zrozumieć - ze wspólnego spożywania spirytualiów. Przyjęta linia postępowania oczywiście była ze strony obu Panów linią słuszną, gdyż, jak wiadomo, kto nie pije, ten SB-ek, co przydaje twierdzeniom Gniewomira blasku autentyzmu.
Osobiście Nicponia nie znam. Z dyskusji internetowych i zdjęcia wyłania się fajny facet, z którym można bez zbędnych „bułkę-przez-bibułkę-chuja-gołą-ręką” ochów i achów pogadać sensownie o tym i owym. Choć, w czasach internetowej anonimowości, równie prawdopodobnym jest, że Nicpoń to 21-letnia blond studentka ekonomii. Nawet ostatnio przytulać się chciał :-) Nic to.
Tak więc, Nicpoń atakowany, słowa niewybredne fruwają, pozwy krążą i donosy pełzają. Zanim jednak się pomordujemy, chciałbym zwrócić uwagę Państwa na pewien aspekt całej sprawy.
Teoria Nicponia w uproszczeniu wyglądała pierwotnie tak: „Jak przyjdziecie po moją własność to Was powystrzelam i każdemu innemu też radzę taką postawę”. Następnie została zmodyfikowana: „Nie wzywam do strzelania, wzywam do tego, żeby wprowadzić demokratycznie takie regulacje, które na to pozwolą, kiedy lewacy będą chcieli przyjść po moją własność”. W obydwu przypadkach, pomijając reakcje emocjonalne, „lewacy” powoływali się na demokratyczne procedury, które miałyby legitymizować przejmowanie spadków.
I tu wpadają w pułapkę zastawioną, jak sądzę świadomie, przez Nicponia, a my dochodzimy, po tym przydługim wstępie, do sedna problemu. Moja teza jest taka – jeśli zgadzamy się, że możemy ludzi wywłaszczać i uzasadnieniem tego są procedury demokratyczne, to musimy się zgodzić na to, że Nicpoń ma pełne prawo dążyć do zalegalizowania polowań na „lewaków”. I, co zobrazuję poniżej, nie powinniśmy byli się oburzać na PiS, kiedy przegłosowywało i wprowadzano w życie ustawę lustracyjną. I głosy takie, jak poniżej przestają – zgoda, że niejako metodą retro agit, ale w dziedzinie idei chronologia nie gra roli - mieć rację bytu.
***
„Zazwyczaj przechodzę na czerwonym świetle, gdy jestem absolutnie (…) pewny, że nie nadjeżdża żaden samochód. (…) Ale czy mam wyrzuty sumienia lub poczucie winy z tego powodu? Nigdy. (…) Uważam, że prawa należy przestrzegać z jakichś powodów, a nie ot, wyłącznie, bo to jest prawo. (…) Są bowiem sytuacje, w których przestrzeganie prawa nie przyczynia się w niczym do wspólnego dobra, a nieprzestrzeganie może być bardziej uzasadnione. Dzieje się tak (…) gdy, w moim szczerym przekonaniu, prawo jest moralnie złe i głupie, a moje nieprzestrzeganie go nie jest egoistycznym uniknięciem wspólnych ciężarów ponoszonych dla osiągania dobra wspólnego, ale wprost przeciwnie – dla zasygnalizowania swym współ-obywatelom niezgody na nieprawość, wyrażaną (w moim przekonaniu) przez to prawo.”1
„Pod adresem braci Kaczyńskich padają zarzuty, że sposób sprawowania przez nich władzy zagraża demokracji. Moim zdaniem trudno o większe nieporozumienie. (…) Liderzy PiS w pełni respektują zasadę demokratycznej weryfikacji poprzez wybory. Zarazem jednak są przekonani, że posiadłszy demokratyczną legitymizację, uzyskują od narodu prawo do podejmowania arbitralnych decyzji (…) bliższy jest im model demokracji, w którym polityka stanowi bezpośrednią emanacji woli ludu (…). Jeśli więc (…) mamy się czego obawiać, to raczej (…) nadmiaru demokracji a nie jej braku.”2
„Moja odmowa w jakimś sensie jest kontestowaniem prawa (…) można ją nazwać gestem nieposłuszeństwa, ale to jeszcze nie ruch, pojedynczy gest (…). Dla państwa, które tępi wszelkie przejawy samodzielnego myślenia obywatelskiego, takie gesty są groźne, ale nie czarujmy się - państwo zawsze jest silniejsze, bogatsze, bardziej bezwzględne i poradzi sobie z każdym nieposłusznym obywatelem.”3
„Jestem zwolennikiem społeczeństwa otwartego, w którym prawo nie gwałci ludzkich sumień i szanuje obywatela.”4
„Dla mnie demokracja to władza wybierana w określonym celu, prawo regulujące to, co musi regulować, i niezależne społeczeństwo funkcjonujące na zasadzie uświęconych tradycją zwyczajów. Otóż tu jest różnica. To (…) jest próba złamania demokracji na rzecz systemu elektoralnego, na rzecz elektoralnej dyktatury, która od czasu do czasu jest wymieniana w drodze wyborów mniej lub bardziej zachowujących równe szanse.”5
***
Niejako wstecznie odebraliśmy sobie prawo do mówienia: „Tak, macie większość, ale to nie znaczy, że możecie przegłosować wszystko”. Bo niby, dlaczego nie? Oczywiście, konfiskata spadków, strzelanie do ludzi i lustracja to 3 różne sprawy, ale mechanizm jest ten sam. Uzasadnieniem jest tylko fakt, że można to przegłosować, bo przecież takie, a nie inne prawo spadkowe, zasady regulujące posiadanie i użycie broni lub lustracja nie są immanentną częścią ustroju demokratycznego (tak, jak wolność zrzeszania się, wybory powszechne, etc.). To tylko pewne pomysły na dalsze urządzenie sobie naszego kraju.
***
P.S. SPADKI
Radykalni konfiskatorzy twierdzą, że potomek nie ma prawa do majątku rodzica. Jeśli tak, to:
- czy należy odebrać świadczenie kobietom, które nigdy nie pracowały a pobierają emerytury „po mężu” i czy zakazane/opodatkowane będzie stawianie piwa kumplowi?
- jeśli rodzina nie ma prawa do spadku, to jakie prawo do niego ma społeczeństwo złożone z osób obcych? Odrzucam argument – „społeczeństwo wykształciło” – rodzice też płacili podatki na kształcenie swoich dzieci. A w obecnych czasach, rodzice często płacą i podatki na MEN i prywatnie za szkoły dla swych dzieci i to są jednocześnie ci sami, których spadki byłyby głównie konfiskowane
- ale, nawet, jeśli przyjmiemy argumenty konfiskatorów o „bezprawności” dziedziczenia, pojawia się pytanie: skąd się bierze prawo obcej osoby do „przejęcia” majątku. (Z siły? Cóż, chyba Nicpoń będzie miał drugiego pomocnika do podawania nabojów) Najuczciwszą metodą byłoby zniszczenie całego majątku osoby zmarłej. Komisyjnie i publicznie – tak, jak się niszczy uprawy maku lub konopi. Mam jednak dziwne wrażenie, że taka propozycja nie przejdzie. Swędzą łapki, co? Tyle dobra ma się zmarnować? Ni chuja, nieprawdaż, Panowie lewacy? - już nie w cudzysłowie.
***
1) W. Sadurski, i dalej: „(…) N.O. ma już swoje ustalone, szlachetne miejsce w systemach prawnych demokracji liberalnych – np. w USA. (…) N.O. nie jest aktem anarchii, wrogim samej zasadzie praworządności , ale marginesem wolności zostawionym przez demokratyczną społeczność tym, którzy z głębokich przekonań moralnych owej demokratycznej większości podporządkować się nie chcą. 1. Akt N.O. musi być motywowany głębokimi przekonaniami moralnym (…). 2. Akt N.O. musi mieć minimalne (…) koszty społeczne dla (…) tych, którzy prawu temu zamierzają się podporządkować. 3. Akt NO musi nastąpić po wyczerpaniu prób przyjęcia właściwego (…) prawa w drodze demokratycznej. 4. Aktowi N.O. musi (…) towarzyszyć dobrowolna gotowość poddania się sankcjom(…)”.http://wojciechsadurski.salon24.pl/7743,index.html
2) J. Gowin, http://www.platforma.org/index.php/aktualnosci/aktualnosci&pT
=details&sP=CONTENT,objectID,899845/CONTENT_2,objectID,899845&L=pl
3) P. Najsztub, http://www.gazetawyborcza.pl/1,79328,3998228.html?as=4&ias=5
4) prof. M. Kofta, jw.
5) J. Żakowski, http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=209&ShowArticleId=34505
ZBANOWAN PRZEZ: Cichutki, Anita, G. Ziętkiewicz, Adrian Dąbrowski, Coryllus, Stary, Szczur Biurowy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka