Czy Sakiewicz bedzie grypsował?

No i niestety doczekaliśmy się więźnia komunistycznego. Oto w szeregu z Edwardem Gierkiem, Markiem Kolasińskim i Maciejem Zalewskim (wszyscy niewinnie wsadzeni), staje Pan Tomasz Sakiewicz, niezależny dziennikarz, niezależnej Gazety Polskiej.

Co prawda paragraf, który umożliwia TVN oszczercze oskarżanie Pana Tomasza o przestępstwo, wszedł w życie dopiero w roku 1997, ale słusznie Pan Tomasz uważa go za relikt komunizmu, wszak wszyscy wiemy, że komunizm (z małymi przerwami) trwa nadal. Ostatnio podrożały nawet ceny jabłek i kurczaków, więc kto wie, być może nowy premier, po tym jak w geście przeprosin obmyje prezydenckie stopy, w celu ratowania gospodarki wprowadzi kartki na drób i owoce.

Dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie- zwykł mawiać Stalin, a tym razem owym paragrafem na Sakiewicza stał się skandaliczny w treści art. 382 k.p.k., w myśl którego w razie nieusprawiedliwionego niestawiennictwa oskarżonego, którego obecność jest obowiązkowa, przewodniczący zarządza jego natychmiastowe zatrzymanie i doprowadzenie.

I doprawdy trudno się dziwić wzburzeniu Pana Tomasza, bo biorąc pod uwagę ów stalinowski przepis, trzeba otwarcie przyznać, że poprzeczka jaki polski sąd stawia polskim obywatelom ustawiona jest wręcz niebotycznie wysoko. A przecież nie każdy jest św. Franciszkiem.

Zresztą Pan Sakiewicz, od którego bezczelnie wymaga się stawiennictwa w sądzie, tylko z racji tego, że jest oskarżonym, postanowił mimo wszystko odpowiedzieć na te impertynenckie zaczepki sądowe i napisał, że nie stawi się, bo po prostu wyjeżdża A skoro wyjeżdża, to chyba jest usprawiedliwiony, nieusprawiedliwiony byłby gdyby nie wyjeżdżał. Owszem, złośliwi mogli by twierdzić, że Pan Tomasz przypadkowo wyjeżdżał będzie co rozprawa, ale po wyborczej wygranej ciamciaramci minęły już przecież te czasy, kiedy można było swobodnie podróżować. Jasne jest więc, że po tym jak Pan Tusk dociska żelazną kurtynę, Pan Tomasz nieprędko dostanie  paszport i zagranicę nie czmychnie. Ale, kto wie być może polski reżim opozycyjny bał się właśnie tego, że Sakiewicz złoży wniosek o azyl  polityczny w Watykanie. Ostatnio słał tam przecież podejrzane listy.

Cała sprawa śmierdzi skandalem również dlatego, że asesor rozpatrujący sprawę był kiedyś studentem prof. Kruszyńskiego, który z kolei jest pełnomocnikiem TVN. Co prawda ogromna większość młodych sędziów i asesorów studiowała u Kruszyńskiego, bo ten wykładał na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, jednakże trudno uważać za zbieg okoliczności przypadek, aby ktoś kto skończył UW i chadzał na wykłady Kruszyńskiego, został sędzią w Warszawie. Takie rzeczy się w Polsce po prostu nie zdarzają.

Pan Tomasz chyba z adwokatów-profesorów jednak nie korzysta (słusznie wiemy co to za element) i dlatego już dziś znalazł winowajców. Jak pisze bowiem na blogu:

"Gazeta Polska" wielokrotnie krytykowała w swych publikacjach
zarówno Platformę Obywatelską, która właśnie doszła do władzy, jak i patologiczne układy rządzące polskim sądownictwem.

I choć niektóre źródła podają, że Platforma nie objęła jeszcze rządów i nie wiadomo czy obejmie (woda, w której Tusk moczył będzie prezydenckie stopy może okazać się za mokra), to jednak w powyższym zdaniu, jak na dłoni widać związek przyczynowy między zatrzymaniem Pana Tomasza, a Platformą Obywatelską.

Jest dobra zasada, że media i dziennikarze nie podają się do sądu, a niemal oczywista, że nie wytaczają sobie spraw karnych- pisze Pan Sakiewicz i trudno odmówić mu racji. Niektórzy kłamliwie przypominają, że istnieją jednak inne zasady, ot chociażby takie, że wpływ niejakiego Subotica na treść programu „Teraz My” powinien udowodnić ten kto tak twierdzi, ale to są raczej zasady nie z tego kręgu kulturowego, niepoprawnie mówiąc zasady iście buszmeńskie.

I należy nie tylko pogratulować sądowi surowości z jaką wziął się za sprawę Subotica (widać w Warszawie areszty są puste, a przestępczość kryminalna dzięki Temidzie spadła niemal do zera), ale również cieszyć się z pobytu Pana Tomasza. Być może bowiem pod celą spotka pan redaktor tych lekarzy, którzy to od lat handlowali ludzkimi przeszczepami, a Pan Tomasz wszystko to w swej Gazecie odważnie i uczciwie opublikował.