galopujący major galopujący major
50
BLOG

Już tylko Szwaby się ostały Masłowskiej

galopujący major galopujący major Kultura Obserwuj notkę 1
 

Już nawet nie chodzi o to, że niemieccy jeńcy bezczelnie nie chcieli lizać trupów w polskich obozach jenieckich, prowadzonych przez Polaków, których Polakami, broń Boże, nazwać nie można. Nie chodzi również o to, że potrafią z nami wygrać tylko gdy deszcz pada, ktoś się pechowo zagapi, albo gdy ukradną nam zawodnika. Tak jak teraz chcą ukraść Kubicę.

 

Chodzi o to, że coś jest nie tak z tym narodem posthitlerowskim.  A to jakiś staruch ślini się do polskiego chłopca w gondoli, a to dwóch oszołomów pisze okrutne baśnie, a to wreszcie, jawnie bądź ukrycie afiszują się ze swym nazizmem. Bluźnią, że byt określa świadomość, albo że nie ma Pana, tak bardzo gardząc podludźmi. Coś jest z tym narodem, że zupełnie pozbawiony jest gustu. I smaku.

 

Nie powinno nas więc dziwić (i nie dziwi), że Dorota Masłowska odniosła sukces na festiwalu teatralnym w Wiedniu, gdzie niemieckojęzyczni widzowie odreagowali swe egzystencjalne traumy. Nie dziwne, że czekają na nią widzowie w Berlinie. Afera Fritz’a, strzały Mariusza Lewandowskiego, tudzież pakt Ribbentrop- Mołotow - wszystko to gdzieś tam w nich głęboko siedzi, przewala się im wewnętrznie i niestety kiełkuje. A potem kończy się Oświęcimiem. Nie dziwne więc, że na tak skażonej  glebie przyjmuje się zdegenerowany język Masłowskiej, jej koślawe frazy, brak sensu i wyboldowanych didaskaliów. Nawet jak  przyjaźnie nastawiony czytelnik chce się zaśmiać, to nigdy nie wie kiedy powinien. Nikt nie wytłumaczy co poeta  miała na myśli, albo dlaczego poeta wielkim pisarzem jest. Nikt nie powie jak ma zachwycać, a tych co nie zachwyca nie nazwie ubekami. No i nawet jak widz telewizyjny będzie chciał mieć poczucie artystycznego współuczestnictwa, to mieć nie będzie, bo złotówka na promocję dramatu nie pójdzie z jego abonamentu.

 

Całość sukcesu Masłowskiej, dość entuzjastycznie opisał Jacek Cieślak z Rzeczpospolitej, który najwyraźniej nie potrafi dotrzymać kroku publicystycznym gwiazdom swojej gazety. Gdzie te romantyczne czasy, gdy Rafał Ziemkiewicz pisał o Brechcie per trup spod zwałów śmiecia? A  sama Masłowska? Cóż, jeszcze jakoś tam dycha. Ale co to za dychanie, gdy cię nie chcą czytać sympatycy polskiej prawicy, tylko oglądać chcą niemieccy degeneraci.

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura