Ponoć do końca życia Borys Pasternak nie mógł sobie darować słynnej telefonicznej rozmowy z Josifem Wissarionowiczem. Góral kremlowski pytał czy aresztowany Mandelsztam jest prawdziwym mistrzem? Pasternak nie odpowiedział. Zawahał się i dodał, że wszyscy mówią o Mandelsztamie, a on już dawno chciałby porozmawiać o życiu i śmierci. Stalin się rozłączył, a potem nie odebrał słuchawki. Widać życie i śmierć go nie interesowały. Mandelsztam udał się na woroneskie wygnanie.
Istnieje wiele wersji i interpretacji tej rozmowy. Są tacy, którzy twierdzą, że Pasternak stchórzył, uległ presji, nie chciał sobie zaszkodzić, że rzadko się za kimś wstawiał, dbając głównie o najcenniejsze (bo o własne) gardło. Ale są i tacy, którzy przyjmują tłumaczenie Borysa Leonidowicza. Że swym gadulstwem mógł sprawę tylko pogorszyć, że przyspieszyłby śmierć Mandelsztama, że dobrych odpowiedzi nie było. Że był realistą.
Spośród tysięcy błagalnych listów, które dobry Ojciec Narodu otrzymywał od anonimowych ofiar, błagających o życie, skutek odniósł ponoć tylko jeden – od łagiernika, który przedstawił szczegółowy plan usprawnienia terroru. Urzeczony Stalin uznał, że pomysłowy kat będzie przydatny i go uwolnił.
Z artystami było jednak nieco inaczej. Cały czas toczyła się gra w kości o życie, gdzie przedwojenne dusze, kuszone były, nawet nie tyle kawiorem, co najzwyklejszą bułką ze smalcem. Stalin sztuki chciał użytecznej, czym w końcu nie różnił się od dzisiejszych akolitów polityki historycznej, z tym, że ceną odmowy zwykle bywał łagier, a w najlepszym wypadku głodowanie. Bywało, że Stalin z artystami rozmawiał (Bułhakow, Prokofiew), a ci próbowali się jakoś wyślizgać, coś ocalić z dawnego życia, ale udawało się rzadko. W Polsce, gdy nie pisano pod prąd, zakaz druku bywał często jedyną szykaną (patrz Tyrmandowski Dziennik), w Rosji był dopiero preludium. Dlatego zaledwie bitwą motyli nazwała Achmatowa anatemę wyciszenie Pasternaka, po tym jak na Zachodzie wydrukowano mu Doktora Żywago. Ale nawet milcząca, nasza caryca, jak z przekąsem nazwał ją Stalin, napisała do niego list prosząc Stalina o uwolnienie syna i Nikołaja Punina i o dziwo Stalin się zgodził. Tak jak zadecydował by ją i innych pisarzy wywieźć do Taszkientu z oblężonego Leningradu.
Wszyscy oni porzuciwszy nadzieję w beznadziejności starali się po prostu przetrwać. Stąd pisali wiersze pochwalne, wbrew wszystkiemu w co dotychczas wierzyli. Bo łatwo jest umrzeć, ale trudniej jest żyć dla kogoś. Od ich postawy, od każdej parafki, od stawianych liter, często zależał los nie tylko ich samych, ale także ich bliskich. To wielki dar, (dar od Boga jak zeznał Brodski), ale wielka też odpowiedzialność. Poza tym, gdy mężowie, synowie i przyjaciele, jeden po drugim znikali, ktoś musiał słać paczki, pisać błagalne listy, wystawać w kolejce do Kriestów i przede wszystkim trzymać język za zębami.
Romantyzm kończy się tam, gdzie zaczyna się odpowiedzialność. Zwłaszcza za czyjeś życie. Bajdurzenie o wolności często słyszy się z ust ludzi, którzy nie wyobrażają sobie innej alternatywy. Gdy widzą inwalidę na wózku, często myślą, że tak żyć by nie mogli. Że bycie pod knutem nie dla nich, że realizm, to żebranina, zgarnianie ze stołów ochłapów losu. Wszystko to jednak do czasu, gdy ktoś podda ich próbie. Wtedy, jak ci w hospicjach, kurczowo trzymają się życia. Tej pogardzanej, niewolniczej i obrzydliwej chęci przetrwania.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka