galopujący major galopujący major
49
BLOG

Wypiski z Besançona

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 7

Czytanie, tych z którymi się zgadzasz lub zgadzać się najpewniej będziesz, może dostarczać intelektualnych przyjemności głaskania własnego ego. Ale tępi wartości poznawcze. Jeżeli dodatkowo stoisz po stronie relatywizmu (nawet umiarkowanego) powinieneś poznać przeciwny punkt widzenia, bo skoro wszystko jest prawdą (jak chce Protagoras) albo nic nie jest prawdą (jak chce Gorgiasz) to ty jedyny racji z pewnością nie masz. Dlatego warto czytać tych z przeciwnych stron barykady, nawet jeśli barykady te są iluzoryczne albo wielce umowne. Sięgnąłem więc po „Świadka Wieku” Besançona, dwutomowy zbiór esejów i wywiadów z francuskim sowietologiem, filozofem, politologiem –Alainem  Besançonem. Trudy zebrania rozproszonego materiału podjęła się Fronda, a Filip Memeches podjął się trudu napisania wstępu, w którym, rzecz jasna, odprawił wszystkie semantyczne zaklęcia konserwatywnej prawicy. Były więc pozytywne „oszołomy”, pejoratywne „autorytety moralne”, czy całkiem serio pisany „demokratyczny totalitaryzm” Mimo tak „zachęcającego” wstępu, warto było poczytać Besançona, którego zaletą jest choćby to, że potrafi chadzać pod prąd.

Besançon nie gardzi choćby antyklerykalizmem, aczkolwiek, jak we wstępie pisze  Memches, jest to antyklerykalizm pisany z pozycji chrześcijańskich czyli z pozycji syna Kościoła.  I choć Memches wyraźnie próbuje czytelników zaszczepić przed zbytnią ufnością wobec tej części poglądów (wiadomo antyklerykalizm to nienormalność) to jednak krytyka Kościoła i jego oportunizmu wobec zła komunizmu wydaje się być dość spójnym elementem całego moralno-politycznego osądu francuskiego sowietologa.  I może, choć nie musi, wydać się polskiemu czytelnikowi, pewną nową jakością, a przede wszystkim konsekwencją i nie uginaniem się przed autorytetem, który jako depozytariusz praw boskich spod ludzkiej krytyki ma być wyłączony.

Pisze Besançon, że Aleksander Zinowiew oznajmił niedawno (koniec lat 80tych) podczas swojego pobytu we Włoszech, że wystarczy jedno słowo papieża, aby Polska wyzwoliła się. To bardzo ważna deklaracja filozofa, systemu sowieckiego wywołała pewien skandal. Pokrywa się z analizą geopolityczną, którą właśnie przedstawiłem.

Dalej przedstawia Besançon powody dlaczego papież tego nie powiedział. A więc,  po pierwsze Kościół miał być w stosunku do polityki nieufny, a po drugie starał się wskazać symetrię między kapitalizmem, a socjalizmem, które to traktował jako dwa systemy w równym stopniu (ale oba inaczej) złe. Nie wdając się w polemikę, na ile Besançon ma rację, warto jednak dodać zastanowić się nad inną perspektywą. Jeżeli zestawimy powyższy cytat  ze słowami Kwaśniewskiego (Gdyby Pan wiedział co papież myślał o Rydzyku) Navaro Vallsa o Jaruzelskim (Karol powiedział to tylko człowiek), Wałęsy (papież ciągle pytał o Jaruzelskiego) to widać, że hipoteza Besançona nie jest jedynie wymysłem i publicystycznym fa paux, ale logiczną konsekwencją pewnego politycznego wyboru. Jeżeli dodamy do tego środowisko, z którego się papież wywodził (Tygodnik Powszechny), indywidualne audiencję Jaruzelskiego w Watykanie i sławetną przejażdżkę papa mobile Kwaśniewskiego, to być może warto postawić tezę o papieżu, który był wyraźnie pod wpływem jednego obozu politycznego. Obozu, który bynajmniej z polską prawicą utożsamić nie można.

Jeżeli zarzucimy tzw. lewicy laickiej, że w imię interesów, bądź swej naiwności odpuściła komunistom ich winy, to trudno nie podążać śladem wskazanym przez Besançona i nie stwierdzić, że musiał w tym współuczestniczyć Kościół. I nie chodzi tu tylko o hierarchów uwikłanych w współpracę z reżimem, ale przede wszystkim o postawę Jana Pawła II, który dekomunizację mógł legitymizować mocą swojego autorytetu. Tymczasem wydaje się, że te swoiste okrągłostołowe odkupienie win, nie było tylko (autorskim?) dziełem Adama Michnika lecz odbyło się przy pasywnej pomocy papieskiej, który przez swe zaniechanie nie poparł tzw. „komunistów jaskiniowych”.Temat wydaje się być tabu i o powiązaniach papieża z laicką lewicą, ze sławetnym lewactwem, żadna strona głośno nie podnosi, bo taktycznie i ideologicznie zupełnie nie jest to opłacalne. Prawica nie tylko musiałaby się sprzeciwić pewnym kanonom własnej tożsamości (religijna hierarchia), ale zniszczyć też jedyny kanał dystrybucyjny, który jest w stanie dotrzeć do laicyzującej się młodzieży. W momencie podnoszenia tak poważnego zarzutu wobec papieża Polaka, niewiarygodne staje się powoływani na jego antyaborcyjne nauki. Zresztą wydaje się, że u tej części konserwatywnych katolików, niezwiązanych ideowo ze środowiskiem Tygodnika Powszechnego, widać wyraźny oddech i duże nadzieje związane z papieżem bardziej przyjaznym integrystom i aksjomatom prawicowym (zamknięte drzwi dla Dalajlamy). Lewica laicka, z kolei również nie może otwarcie o stronniczości papieskiej mówić, bo wówczas, choć zabierze papieża dla siebie, straci erystyczną pałkę, którą może okładać prawicę. Nasz papież, nie może być papieżem „ich”, a więc nasze odpuszczenie win, nie może być przedstawiane jako jedyny, obiektywny i logiczny wybór „ludzi rozumnych”.

Besançon, poprzez „antyklerykalizm syna Kościoła”, zasługuje na  słowa uznania, co nie znaczy, że niejako z automatu należy mu przyznawać rację. Zwłaszcza, że jak na kogoś, kto ma mieć przyznany statut (politycznego?) autorytetu, wyjątkowo często bywa niekonsekwentny. Pisze, że błędem było nie głoszenie haseł wolności politycznej i samoograniczanie się Solidarności w roku 80tym, ale jednocześnie nie nawołuje do rebelii i wie, że Breżniew mógł z łatwością wejść w 1981 r. Przychyla się do wielkiego scenariusza polityki Gorbaczowa, ale jednocześnie twierdzi, że zasadą bolszewików jest niczego nie przygotowywać z góry lecz oportunistycznie wykorzystywać okazję. Wreszcie przekonanie o dyspozycyjności administracji wobec władzy, niezależnie od rozkazodawcy, ma być poważnym błędem, ale jednocześnie łagodni kolaboranci mają służyć każdej władzy.

Na koniec tych wypisków z Besançona warto zauważyć, że tak jak wielu w młodości dotknął go grzech bycia lewicowcem i to w  radykalnym tego słowa znaczeniu. I tak jak w przypadku  Wildsteina, Macierewicza, Michalskiego jego zetknięcie się z radykalnym żywiołem, przyniosło przejście na ideologiczne antypody, Skutkuje to niechęcią wobec lewicy, często mieszaną z pogardą i nienawiścią. Być może więc język, czy też postawa wobec całej lewicowej myśli, jest konsekwencją tego że owa „cała lewica”, jest utożsamiana z tym, z czym się owi Panowie zetknęli w młodości. A to już pachnie wrzucaniem do jednego ideologicznego worka, a więc tym, na co antyfaszystowska prawica nieustannie narzeka..

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka