Niestety bardzo szybko się zatrzasnęły. Legia Warszawa nie powróci więc po osiemnastu latach do fazy grupowej najbardziej prestiżowych rozgrywek Starego Kontynentu. A szkoda, bo po remisie w Bukareszcie wydawało się, że legioniści, mimo zamknięcia Żylety, zdołają przed własną publicznością przypieczętować awans do Champions League.
Na pocieszenie warszawskim kibicom pozostała gra w fazie grupowej Ligi Europejskiej, choć patrząc na to jak blisko byli Ligi Mistrzów, jest to pocieszenie marne… Na piłkę nożną na najwyższym europejskim, a więc i światowym poziomie poczekać musimy więc co najmniej jeszcze jeden rok. Nie zobaczymy też już raczej w tym sezonie na polskich boiskach, w europejskich rozgrywkach klubowych, takich graczy jak Cristiano Ronaldo, Lionel Messi czy Robert Lewandowski. No chyba, że ich zespoły zajmą trzecie miejsca w grupach Ligi Mistrzów, a Legia lub Śląsk (jeśli wyeliminuje w czwartek Sewillę FC) wydostanie się ze swojej grupy Ligi Europejskiej i wpadnie na nich na kolejnych szczeblach tych rozgrywek.
W każdym razie w spotkaniu ze Steauą warszawianom zabrakło szczęścia, które towarzyszyło im przez niemal całą eliminacyjną drogę, także w pierwszym meczu z rumuńskim zespołem. Trzeba bowiem przyznać, że gra Legii w rundach kwalifikacyjnych nie zachwycała. Zwłaszcza w pierwszej połowie wyjazdowego starcia z mistrzem Walii, kiedy warszawianie przegrywali 0:1, by dopiero po przerwie odwrócić losy spotkania na własną korzyść. Także dwumecz z mistrzami Norwegii był dla Legii niezwykle szczęśliwy, gdyż przeszli do następnej rundy po dwóch remisach, tylko dzięki bramce strzelonej na wyjeździe. Dodać trzeba, że gdyby Norwegowie na własnym boisku wygrali warszawianie nie mogliby mieć do nikogo pretensji. Oczywiście oprócz do samych siebie.
Mecz z mistrzami Rumunii ułożył się dla Legii najgorzej jak tylko mógł. Już po dziewięciu minutach warszawianie przegrywali dwoma bramkami, które stracili po fatalnych błędach w defensywie. Gra legionistów była wyjątkowo nerwowa i niedokładna. Tragiczny w skutkach początek wystarczył, by wyeliminować mistrzów Polski, którzy w pierwszej połowie zdołali odpowiedzieć tylko jedną bramką Miroslava Radovicia. Choć przyznać trzeba, że bramkę Michała Kucharczyka arbiter mógł równie dobrze uznać. Był jednak innego zdania i nie ma co gdybać, jak potoczyłby się wówczas warszawski pojedynek o sławę i pieniądze. W doliczonym czasie nadzieję dał jeszcze Jakub Rzeźniczak, ale cud się nie stał. Polska piłka wciąż znajduje się w czyśćcu. Mamy już piękne stadiony, czekamy na wspaniałe sportowe widowiska na najwyższym poziomie. Być może już w przyszłym roku…
Dwutygodnik „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walcząca. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres - gazetaobywatelska.info
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości