Gdy jedni ukrywają bądź wyśmiewają komunistyczne zbrodnie, inni – pracownicy IPN i współpracujący z nimi kryminolodzy – sięgają do archeologii zbrodni, wydobywają prawdę o zbrodniach i przywracają tożsamość pomordowanym. To powroty do czasu minionego. Ziemia opowiada o tym, czego już nie mogą opowiedzieć ludzie.
Trwają prace w Kwaterze na Łączce w Warszawie. Odnaleziono szczątki m.in. majora „Łupaszki”, który bywał na placówce u mego wujka Filipkowskiego w Barszczach na Podlasiu.
Należę do tych, którzy dobrze pamiętają krwawe szaleństwa komunistów na Podlasiu w czasach tzw. utrwalania władzy ludowej. Pamiętam, bo widziałem na własne oczy żywcem palonych partyzantów w rowach przy szosie Grajewo-Augustów opodal wsi Miecze. Pamiętam rozstrzelanych, dobijanych i żywcem palonych partyzantów pod wsią Ciszewo na bagnach rzeki Jegrzni.
Zastrzelonych, spalonych żywcem, zakatowanych w stodołach i w piwnicach ubeckich katowni, trzeba dziś odgrzebywać w ziemi, a co gorsza – trzeba też odgrzebywać o nich pamięć, a zatem konieczna jest archeologia pamięci.
Ale o archeologii pamięci rzadko dzisiaj się mówi. Bo czyż warto grzebać w pamięci, czy warto odkopywać prawdę o czasach pogardy i śmierci? „Ci, którzy nie pamiętają o przeszłości, skazani są na jej powtórzenie” – pisał Georg Santayana. Ale zewsząd słychać głosy, nawołujące do odwrócenia się od przeszłości. Na internetowej stronie PRAWDA2 INFO czytam dwie wypowiedzi na temat ścigania zbrodni komunistycznych:
Wypowiedz pierwsza: „Nic to nie da i nic nie zmieni. Zamiast zajmować się bzdurami, może lepiej skierować swoją energię na coś twórczego, a nie zapienianie się na coś, co było, minęło i osądzanie tego jest bez sensu. Taki płacz po rozlanym mleku... Ty chcesz dziadków ścigać, którzy już często ledwo kieliszek do ust bez rozchlapywania mogą podnieść”.
Wypowiedz druga: „Nie chodzi mi o to, by staruszka wsadzili do więzienia, nawet nie chodzi mi o to, żeby zabrali mu emeryturę. Chcę żeby skurwiel budził się zlany potem w środku nocy”.
W liberalnym dzienniku „Rzeczpospolita” z 10-11 sierpnia 2013 roku pisze o rozliczaniu komunistów Włodzimierz Julian Korab Karpowicz, absolwent KUL, doktor filozofii, w latach 1991-92 wiceprezydent Gdańska: „Trzeba rozliczyć agentów i komuchów – tak może twierdzić dzisiejszy fundamentalista polityczny” – stwierdza lapidarnie Korab Karpowicz.
Nie jest fundamentalistą szef izraelskiego biura Centrum Wiesenthala, Efraim Zuroff, który we wtorek, 23 lipca 2013 roku, w czasie inauguracji kampanii plakatowej „Operation Last Chance”, nawołującej do poszukiwania w Niemczech ostatnich zbrodniarzy hitlerowskich, powiedział:
„Chcemy wykryć i oddać w ręce sprawiedliwości żyjących jeszcze zbrodniarzy”. Dwa tysiące plakatów Centrum Wiesenthala zostało rozwieszonych w Berlinie, w Hamburga i w Kolonii. Za informacje prowadzące do ujęcia nazistowskich przestępców przewidywane są nagrody w wysokości do 25 tys. euro.
W pismach: „Der Tagesspiegel” (22 lipca 2013), „Frankfurter Rundschau” (23 lipca 2013), „Die Welt” (2 sierpnia 2013) i w wielu innych – pojawiły się w różnych odmianach i kontekstach trzy słowa, komentujące plakatową kampanię: „Kopfgeld” (nagroda za ujęcie zbrodniarza); Verbrecher (zbrodniarz); „hinweisen” (wskazywać).
Zuroff wyjaśnił, że jego dwutygodniowa akcja plakatowa skierowana jest przede wszystkim przeciwko funkcjonariuszom obozów koncentracyjnych i funkcjonariuszom Einsatzgruppen.
Plakaty Centrum Wiesenthala przedstawiają bramę wjazdową do niemieckiego obozu Birkenau. Poniżej bramy jest napis: „SPAT, ABER NICHT ZU SPAT” (PÓŹNO, ALE NIE ZA PÓŹNO). Bo zbrodnie nieukarane odżywają, niweczą porządek społeczny, prawny i moralny.
Doktor Karpowicz uważa, że już za późno, by ścigać agentów i komuchów, „bowiem zamknięty został pewien rozdział naszej historii”. I dalej: „To, co się stało, nie ma już obecnie znaczenia dla naszej przyszłości. Polacy muszą się uwolnić od rozdrapywania ran, a co gorsze, od wzajemnego oskarżania się”.
„Nie rozdrapywać ran”. Ten postulat doktora Karpowicza jest urzeczywistniany w Polsce od 1989 roku, gdy premier Mazowiecki, przemawiając w Sejmie, zawiesił przeszłość i przyszłość nowej Polski na grubej kresce.
Zbrodniarze komunistyczni, mordercy dziesiątek tysięcy najlepszych Polaków, cieszą się dziś bezkarnością, a nierzadko i dobrym imieniem.
Kolejne rządy, począwszy od rządów solidarnościowych, lewicowych i prawicowych, a kończąc na rządach liberałów i ludowców, nie rozliczyły komunistów z pacyfikacji Podlasia w latach 1944-57, z „uśmierzenia” Poznania w 1956, z masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970, ze zbrodni stanu wojennego w latach 1981-84.
Niektórzy dziennikarze i naukowcy mówią, że jednak nastąpiło rozliczenie komunistów przed historią, a nawet przed Bogiem. Czy jednak można bezbożnych morderców rozliczać przed Bogiem? Odpowiedź na to pytanie znajduję w tekście Wiesława Władyki:
„Ale nie jest prawdą, że nie nastąpiło rozliczenie tamtej polityki „przed Bogiem i historią” – pisze Wiesław Władyka w „Polityce” z 17-23 lipca 2013 roku. – Nie zostawiono przecież na niej suchej nitki, byli komuniści wielokrotnie przyznawali się do swoich błędów i niecnych czynów, przepraszali, byli upokarzani... Kodeks karny, wobec skomplikowanej materii politycznej i historycznej, nie był w stanie zrealizować postulatów prostej dziejowej sprawiedliwości. Decyzja zaś polityczna, aby jakąś drogą na skróty jednak skazać ‘autorów stanu wojennego’ – jako ‘członków gangu zbrojnego’, byłaby zaprzeczeniem demokratycznego porządku”.
Trzeba ich postawić przed sądem
Nieporządek demokratyczny nowej Polski sprawia, że zbrodnie komunistyczne nie mogą być osądzone także ze względu na rzekome choroby i rzeczywisty podeszły wiek zbrodniarzy.
Gdy idzie o choroby i wiek zbrodniarzy, przedstawiciel Centrum Wiesenthala, Efraim Zuroff, ostrzega przed poglądem, że ze względu na zaawansowany wiek przestępców należy zrezygnować z ich ścigania. Zuroff, stojąc w południe 23 lipca 2013 roku na Placu Frankfurckim w Berlinie, powiada:
„Upływ czasu nie zwalnia od kary! Osoby, które dziś są stare i chore, miały w młodości w sobie przestępczą energię, która pchała ich do wielkich zbrodni, dlatego dziś trzeba je postawić przed sądem”.
Zastanawiające jest to, że o zbrodniach komunistycznych nikt w nowej Polsce nie powiedział tak, jak powiedział o zbrodniach nazistowskich Efraim Zuroff na Placu Frankfurckim w Berlinie.
Dwutygodnik „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walcząca. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres - gazetaobywatelska.info
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka