Miasto Gdynia Miasto Gdynia
1368
BLOG

(Nie)ludzki polski sąd

Miasto Gdynia Miasto Gdynia Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Gdzie leży problem?

„Słynna” już dzisiaj sprawa Amber Gold przykuła uwagę opinii publicznej z racji wielkości wyrządzonej szkody, nieporadności państwa i dwuznacznych zachowań przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Dostarczyła przykładu tyleż ważnego, co spektakularnego niedowładu polskiego wymiaru sprawiedliwości, ale nie jest wcale lepsza od innych wielu jednostkowych, mniej może znanych, ale równie bolesnych rozczarowań ludzi tym, co ich spotyka w polskim sądzie. Czy doktor nauk prawnych, a przez wiele lat asystent sędziego w Trybunale Konstytucyjnym, może ubiegać się o uproszczony wpis na listę radców prawnych bez zdawania egzaminu? Czy córki prześladowanego bezwzględnie przez reżim komunistyczny poety mogą domagać się zwrotu bezprawnie zatrzymanej przez PRL jego spuścizny literackiej i prywatnej korespondencji? Czy pokrzywdzony może zaskarżyć do sądu Policję, gdy ta odmawia wszczęcia postępowania dyscyplinarnego? Ostatnia w końcu sprawa, w której Dyrektor Zakładu w Koszalinie został skazany za podżeganie do uiszczenia grzywny za skazanego schizofrenika, który dopuścił się kradzieży wafelka! Czy takie pogrożenie palcem przez wymiar sprawiedliwości i bezduszne stosowanie przepisów w tej sytuacji było wyrazem czynienia sprawiedliwości, czy może odwrotnie,  dowodziło, że mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której prawo egzekwowane i przestrzegane w sposób bezwzględny staje się najwyższym bezprawiem (summum ius summa iniuria)? Lista takich spraw, w których podejście sądu  bulwersuje, czasami oburza, może być jednak wydłużana w nieskończoność. […] 

W tym miejscu nie chodzi mi jednak o licytowanie się na to, która sprawa najmocniej zawodzi nadzieje pokładane przez obywateli na uzyskanie sprawiedliwego (kursywa w pełni zamierzona) rozstrzygnięcia. Chodzi raczej o podkreślenie wspólnego mianownika, który łączy wszystkie cztery przypadki i tłumaczy logikę postępowania sądu. W istocie wszystkie sprawy łączy niebezpieczna błędologia, które przenika „rozumowanie” sądu polskiego, kompromituje wymiar sprawiedliwości, ukazuje ubóstwo warsztatowe, brak jakiejkolwiek umiejętności systemowego spojrzenia na prawo i dostrzeżenia zza mitycznego kodeksu „człowieka z krwi i kości” oraz refleksji nad konsekwencjami swojej interpretacji dla zwykłego obywatela. Powstaje więc pytanie, czy te rozstrzygnięcia są tylko wypadkiem przy pracy i sytuacją wyjątkową? Absolutnie nie! Wynikają z mocno utrwalonych przyzwyczajeń i nawyków metodologicznych, hermetyczności i podejrzliwości polskiego sądu wobec każdej próby wyjścia poza przepis prawa. Na dziesięciu sędziów, dziewięciu wydałoby bez chwili zastanowienia identyczne orzeczenie […] Coraz częściej jednak ludzie zaczynają zadawać trudne pytania i intuicyjnie wyczuwać, że coś jest nie tak, że w XXI wieku sąd nie może już dalej występować wyłącznie  jako tuba ustawodawcy, według schematu „gdy nie ma przepisu prawa lub jest niejasny, to nie ma sprawy” […]

Tomasz T. Koncewicz    

Zapraszamy do lektury najnowszej książki prof. adw. Tomasza Tadeusza Koncewicza  "Prawo z ludzką twarzą", Warszawa 2015, wyd. C. H. Beck, z której pochodzi ten tekst. Publikacja ukazała się pod Patronatem Honorowym Prezydenta Miasta Gdyni dra Wojciecha Szczurka.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka