Narasta spór wokół roli Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego w procedurze stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar, 28 sędziów Sądu Najwyższego oraz byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego kwestionują jej legalność. Z kolei obecne władze TK oraz kierownictwo SN stanowczo bronią jej uprawnień. Konflikt może mieć istotne znaczenie dla legitymacji prezydenta wybranego w 2025 roku.
Bodnar: przekazanie zaledwie 0,57 proc. protestów to ograniczanie kompetencji prokuratora
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar w piśmie do I prezes SN Małgorzaty Manowskiej zwrócił uwagę, że spośród około 56 tysięcy protestów wyborczych, do prokuratury trafiło jedynie 321 – czyli zaledwie 0,57 proc. wszystkich zgłoszeń. Tymczasem zgodnie z przepisami prokurator generalny jest uczestnikiem postępowania w sprawie ważności wyborów i ma obowiązek przedstawienia stanowiska do każdego z nich.
– Przekazanie tak znikomej liczby protestów uniemożliwia wywiązanie się z ustawowego obowiązku stania na straży prawidłowości procesu wyborczego – podkreślił Bodnar.
Szef MS zaapelował o przekazanie pełnej dokumentacji oraz o szczegółowe dane dotyczące protestów rozpatrywanych łącznie, by prokuratura mogła przygotować właściwe stanowiska. Do 26 czerwca PG zakończył opiniowanie wszystkich 321 protestów.
Kwestionowanie legalności Izby. Stanowisko 28 sędziów i byłych prezesów TK
Jeszcze ostrzej sytuację oceniło 28 sędziów Sądu Najwyższego powołanych przed 2018 rokiem. W wydanym oświadczeniu stwierdzili jednoznacznie, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie spełnia standardów niezależności i bezstronności, a tym samym nie jest sądem w rozumieniu konstytucji i prawa międzynarodowego. Ich zdaniem nie ma więc podstaw, by mogła decydować o ważności wyborów prezydenckich.
Podobną opinię wyrazili także byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego: Andrzej Rzepliński, Marek Safjan, Jerzy Stępień, Bohdan Zdziennicki i Andrzej Zoll. Zwrócili oni uwagę, że zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka sędziowie tej Izby zostali powołani z naruszeniem prawa, co czyni z niej organ nieposiadający atrybutów niezależnego sądu.
Ich zdaniem to Izba Pracy, Ubezpieczeń i Spraw Publicznych powinna rozpoznawać protesty wyborcze – tak jak miało to miejsce przed reformą z 2018 roku.
Manowska i obrońcy IKNiSP: to legalny organ, spór jest polityczny
I prezes SN Małgorzata Manowska, jak również rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski, uznają jednak zarzuty za bezpodstawne. Według nich Izba Kontroli Nadzwyczajnej została powołana zgodnie z obowiązującym ustawodawstwem i pełni swoje funkcje w sposób zgodny z konstytucją.
Sędzia Stępkowski zarzucił autorom krytycznych oświadczeń, że powielają „dezinformującą publicystykę” i działają na rzecz destabilizacji państwa. W jego opinii prawo do określania ustroju sądów przysługuje ustawodawcy krajowemu, a nie zagranicznym trybunałom.
Do obrony Izby włączył się także obecny prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski oraz jego poprzedniczka Julia Przyłębska. W wydanym przez nich wspólnym oświadczeniu czytamy, że twierdzenie, iż IKNiSP nie jest sądem, „zostało wykreowane dla wywołania niepokojów i sporów”. Podkreślili też, że status sędziów powołanych po 2017 roku nie może być kwestionowany, gdyż zostali nominowani przez prezydenta RP zgodnie z obowiązującą ustawą o KRS.
Kontekst polityczny i konstytucyjny
Zgodnie z konstytucją, to Sąd Najwyższy stwierdza ważność wyborów prezydenckich. Problem w tym, że nie ma zgody co do tego, czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej – będąca jego częścią – może pełnić tę funkcję. Spór nie dotyczy samej procedury, lecz legitymacji organu, który ją realizuje. Tymczasem właśnie ta Izba została wskazana w znowelizowanej w 2018 r. ustawie jako odpowiedzialna za rozpoznawanie protestów wyborczych.
Posiedzenie Sądu Najwyższego w sprawie podjęcia uchwały dotyczącej ważności wyborów prezydenckich zaplanowano na 1 lipca. Według dotychczasowych informacji, SN rozpoznał dotąd ponad 190 protestów, z których trzy uznał za zasadne – jednak bez wpływu na wynik wyborów.
Z tego artykułu dowiedziałeś się:
- Dlaczego Adam Bodnar zarzuca SN, że ogranicza kompetencje prokuratora generalnego w ocenie protestów wyborczych
- Co twierdzą sędziowie i byli prezesi TK na temat legalności Izby Kontroli Nadzwyczajnej
- Jakie argumenty przedstawiają obrońcy tej Izby, w tym I prezes SN i obecne kierownictwo TK
- Dlaczego spór o status Izby ma kluczowe znaczenie dla ważności wyborów prezydenckich
na zdjęciu: Składanie protestów wyborczych w siedzibie Sądu Najwyższego w Warszawie
Red.
Inne tematy w dziale Polityka