Andrzej Gelberg Andrzej Gelberg
2097
BLOG

Hamlet w Warszawie

Andrzej Gelberg Andrzej Gelberg Polityka Obserwuj notkę 21

      W połowie kwietnia 1996 roku, wraz z dwoma chłopakami z Ligi Republikańskiej, Rafałem Dzięciołowskim i Andrzejem Papierzem (współpracującym wtedy z Telewizją Polską) oraz operatorem i dźwiękowcem, udaliśmy się mikrobusem TVP do Czeczenii. Trwała tam wojna, stolica Groznyj po wielotygodniowym szturmie wojsk rosyjskich została zdobyta i spacyfikowana, ale oddziały wierne prezydentowi Dżocharowi Dudajewowi przeniosły się w góry i ciągle nie dawały za wygraną. Oficjalnym powodem do wyprawy była chęć nakręcenia dla TVP reportażu, ale wyruszyliśmy również z misją specjalną – wieźliśmy dla prezydenta Czeczenii list od Zbigniewa Herberta.

Poeta pisał w nim: „W dramatycznych dniach, jakie przeżywa Niepodległa Republika Czeczenii, przesyłamy na pana ręce, Panie Prezydencie, wyrazy solidarności oraz naszego pełnego moralnego poparcia…Polacy doświadczyli w historii wielu klęsk i upokorzeń. My także toczyliśmy przez długie dziesięciolecia samotną walkę o elementarne prawo do wolności, prawo do życia w godności, sprawiedliwości i bezpieczeństwie. Walczyliśmy podobnie jak wy w przeraźliwej pustce otaczającego nas świata, a rządy bogatych, demokratycznych i potężnych państw zarzucały nam, że burzymy ustalony porządek, dopuszczamy się bandytyzmu, anarchizujemy ustaloną równowagę sił. W oczach ludzi obojętnych i sytych oprawcy grali rolę ofiar.”List (przetłumaczony na język czeczeński) kończył się: „Wierzymy w wasze męstwo, bezprzykładną ofiarność i słuszność waszej sprawy. Wolna Czeczenia jest tylko sprawą czasu. Niechaj Wszechmocny da wam siłę i wytrwałość. Ludzie dobrej woli są po waszej stronie”.

Żeby dziennikarze mogli wjechać do strefy ogarniętej działaniami wojennym, potrzebny był specjalny propusk,który wystawiała Moskwa. Nie mieliśmy takich dokumentów, ale od czego fantazja, tupet oraz wiara w bałagan i rozgardiasz czasu wojny. Wyprodukowaliśmy propuski sami, ze zdjęciami, jakimiś pieczątkami oraz napisami w językach rosyjskim i angielskim, wyrażającymi prośbę skierowaną do wszystkich, żeby w Czeczenii nieśli pomoc polskim żurnalistom. Pięknie ofoliowane prezentowały się całkiem, całkiem…Gdy już dotarliśmy do Czeczenii przez dobrych kilka dni, zanim nas nie aresztowano, skutecznie legitymowaliśmy się tymi „dokumentami” na jakże licznych wojskowych posterunkach.

Prezydent Dudajew wraz ze swoimi oddziałami przebywał gdzieś w górach – udaliśmy się więc tam. I szybko nawiązaliśmy kontakt z bojownikami Dudajewa, którzy zaczęli nas przerzucać z wioski do wioski, z chutoru do chutoru – w coraz wyższe góry. I w jednym z takich miejsc spotkałem płk Achmeda Zakajewa. Był w polowym mundurze, z pistoletem u pasa i zawiązaną w sposób szczególny na głowie zieloną chustą. Wyglądał groźnie i w jakimś sensie - ze względu na wspomnianą chustę - majestatycznie. Przypiąłem mu do munduru maleńki znaczek Solidarności, obejrzał go uważnie - i wtedy się uśmiechnął. Spytałem, czy przed wojną był - jak Dudajew czy Maschadow - zawodowym żołnierzem? -Ależ skąd - znowu się uśmiechnął - byłem aktorem. Przyznam się, że mnie zatkało, ale kontynuowałem pytania. – W Groznym?  -Tak – Teatr ocalał? - Nie, został zbombardowany i są już tylko gruzy. – A do jakiej roli przygotowywał się pan, zanim wybuchła wojna? – Do roli Hamleta.

A potem już tylko gadaliśmy o znanych inscenizacjach tej czołowej szekspirowskiej sztuki i odmiennych koncepcjach grania roli duńskiego królewicza: w filmowej wersji z Laurencem Oliverem, w rosyjskim filmie z Innokientijem Smoktunowskim, czy w teatralnej wersji z Wołodią Wysockim. Na odchodnym spytałem: - Wróci pan do zawodu, po wojnie? - Pewnie, odbudujemy teatr i nie będę hamletyzował - tu znowu się uśmiechnął - tylko będę grał.

Jak wiemy stało się inaczej, nam również nie udało się wręczyć prezydentowi Dudajewowi listu od Zbigniewa Herberta. W przeddzień umówionego w górach spotkania trafiła go - w trakcie rozmowy przez telefon satelitarny - rosyjska rakieta. Śmierć pierwszego prezydenta wolnej Czeczeni rozpoczęła czarną listę. Następny prezydent Zelimchan Jandarbijew, z zawodu poeta, zamordowany został przez dwóch agentów rosyjskiej FSB, którzy specjalnie udali się w tym celu do Kataru. I wprawdzie zabójcy mieli pecha, gdyż zostali pojmani przez katarską policję i skazani na dożywocie, ale w wyniku dyplomatycznych pertraktacji odesłano ich do Rosji w celu odbycia kary już w ojczyźnie, gdzie powitani zostali…z pełnym ceremoniałem wojskowym. Kolejny prezydent, Asłan Maschadow, tym razem zawodowy żołnierz, został zamordowany w marcu 2005 roku, a ciało – pokazywane w telewizji – nie zostało wydane rodzinie. Deklaracje Władimira Putina, że „czeczeńskich bandytów” będą ścigali i dopadali nawet w kiblach, nie okazały się czczą pogróżką.

Warto jeszcze w tym miejscu przypomnieć, że wymienionych prezydentów Czeczenii łączył jeden z pozoru drobny szczegół – wszyscy urodzili się w Kazachstanie. Bo tam też pod koniec lutego 1944 roku został decyzją Stalina deportowany cały naród czeczeński. Nie bronili się, bo tak naprawdę nie było komu – trwała wojna i mężczyźni zdolni do noszenia broni byli w Armii Czerwonej. Już tylko dla porządku trzeba dodać, że zima była sroga, transport Kaukazu do Kazachstanu trwał wiele dni, a eszelony nie miały ogrzewania, nic więc dziwnego, że najsłabsi nie przeżyli tej podróży.

Wróćmy jednak do naszego Hamleta, którego los piszący nieprzewidywalne scenariusze rzucił do ojczyzny duńskiego królewicza. Jesienią 2002 roku odbywał się w Kopenhadze Światowy Kongres Czeczenii. Policja duńska na wniosek Rosji zatrzymała Zakajewa, ale natychmiast go zwolniła. Gdy w tej sprawie dziennikarze zadali pytanie zaproszonemu na Kongres ministrowi spraw zagranicznych Danii, panu Per Stig Mollerowi, ten odpowiedział (wszystko działo się w budynku parlamentu duńskiego): - Dania jest małym krajem, ale ma swoją tradycję i swoje zasady i nie będzie reagowała na zmarszczoną brew pana Putina.

 Słuchałem tego jak oniemiały. I zamarzyłem, żeby kiedykolwiek usłyszeć podobne zdanie z ust polskiego ministra.    

Wszystko o mnie na stronie www.gelberg.org

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka