Wojna postu z karnawałem
Na kilka dni przed zbliżającą się dziesiątą rocznicą śmierci Jana Pawła II, w wielu miejscach Warszawy pojawiły się osobliwe billboardy. A na nich – uśmiechnięta twarz naszego papieża i obok wielki napis „Karol Wojtyła”, a nieco niżej, mniejszą czcionką - „Twój kandydat w codziennych wyborach”. Na stojącej na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich wielkiej, elektronicznej tablicy reklamowej, co kilkanaście sekund zmieniającej obraz, opisany wizerunek przedzielony jest reklamami pasty do zębów i samochodów Lexus.
Już pierwsze wrażenie jest szokujące. Nasz papież pokazany jest w marynarce i pod krawatem! Nie jest ubrany w czarną sutannę, fioletowy strój biskupa, czy purpurowy kardynała, nie ma na sobie papieskiego białego ornatu, nie ma nawet koloratki – widzimy uśmiechniętego, starszego pana, w cywilu, jakby się chciało powiedzieć. Ale po chwili, gdy już ochłoniemy, dopada nas refleksja. I nie to, że wcześniej nie widzieliśmy naszego papieża w takim stroju, ale że bezspornie nigdy takiego stroju nie założył. A stąd płynie już jedyny tylko wniosek: zrobiono fotomontaż: do głowy Jana Pawła II doszyto „cudzy korpus”! Ta odrażająca manipulacja na tym się jednak nie kończy. Do klapy marynarki „cudzego korpusu” wpięto znaczek – JPII. Takiego znaczka za życia naszego papieża nie było, dopiero po jego śmierci ktoś rzucił publicystyczne hasło, że bardzo młodzi ludzie, którzy tłumnie modlili się i czuwali w ostatnich godzinach jego życia, a potem zapalali setki tysięcy zniczy, są „pokoleniem JPII”.
Nie sądzę, żeby pomysłodawcy opisywanego plakatu, odzierającego naszego papieża z jego kapłańskiej tożsamości, byli durniami. Przesłanie, które znajduje się na plakacie zawiera słowa-klucze: „twój kandydat” i „wybory” – i to jest rozwiązanie zagadki. Sacrum zostało pomieszane z profanum, a stare powiedzenie, że „cel uświęca środki” nie może mieć tutaj zastosowania, gdyż „środek” którego użyto, nie wymaga uświęcenia - jest Świętym.
Tekst ten ukaże się w najbliższym numerze "Obywatelskiej".