Obecna władza od pierwszych dni swoich rządów zabrała się za przejmowanie i to wbrew Ustawie Zasadniczej Trybunału Konstytucyjnego, by obecnie móc wprowadzać dowolne prawo ustawami, bo ustawy do momentu zakwestionowania ich przez ten organ władzy sądowniczej, cieszą się domniemaniem konstytucyjności. I choć nie znajdzie się wprost takiego sformułowania w tym najwyższym akcie polskiego prawa, ma to anulować artykuł 8/2, który daje możliwość stosowania bezpośrednio Konstytucji.
Rodzi to niebezpieczne skutki w postaci wyłączania dużej części Ustawy Zasadniczej zwykłymi ustawami, których nie można inaczej zakwestionować jak decyzją Trybunału Konstytucyjnego ( TK ). Jasno to pokazuje przykład skrócenia kadencji Pierwszego Prezes Sądu Najwyższego (IPSN ) i jeśli PiSowi to się uda, następnym oczywistym krokiem będzie ordynacja wyborcza, która umożliwi wyborach wyłącznie kandydatom kontrolowanym przez obecnym reżym, jak to było za sanacji, która jest przecież historycznym wzorcem z Sevres dla kaczystów. I też wówczas taka ustawa będzie się cieszyła domniemaniem konstytucyjności, a my tanecznym krokiem wkroczymy do grona rozwiniętych państw co najmniej autorytarnych, jeśli nie dyktatorskich.
Ten zamach stanu na konstytucyjną władzę sądowniczą jest pijarowo wspierany retorycznymi pytaniami gdzie w Ustawie Zasadniczej mamy wyłączenie I Prezesa Sądu Najwyższego spod przepisów obowiązujących sędziów. I tutaj propagandziści Dobrej Zmiany wpadają we własne sidła, bo tak naprawdę to najwyższe w polskim sądownictwie stanowisko wcale nie musi być obsadzone przez czynnego sędziego SN, w ogóle przez sędziego SN, a nawet tylko sędziego!? Artykuł 183/3 Konstytucji stanowi bowiem: "Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego." Czyli prawem kaduka sędzia SN może być przeniesiony w stan spoczynku, ale IPSN nie może być, zgodnie z Konstytucją. Natomiast jego kadencja jest ściśle w Ustawie Zasadniczej określona i żadne działanie władzy ustawodawczej ( a takim jest ustawa ) albo wykonawczej, nie może jej skrócić, gdyż dodatkowo byłoby to złamanie art.173, stanowiącym o niezależności trzeciej władzy od dwóch pierwszych.
Oczywistych niekonstytucyjności jest w nowej ustawie o SN dużo więcej, choćby procedura wyłaniania kandydatów przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN (ZOSSN) dla wyboru przez Prezydenta RP nowego IPSN. Konstytucja stanowi bowiem, że to ZOSSN przedstawia tych kandydatów, a ustawa, że może to zrobić mniejszościowa część tego ciała. To tak jakby część swoich przedstawicieli obecny Sejm wybierał wyłącznie głosami KUKIZ-15, a nie większością wszystkich posłów.
Nowa ustawa o SN jest skażona większą ilością wad konstytucyjnych, ale dzisiaj skupiam się tylko na sprawie IPSN, bo jest ona najbardziej oczywista.
Jeśli przy tak bezdyskusyjnej kwestii obecna partia władzy łamie Ustawę Zasadniczą, stoi przed nią otworem droga do powtórzenia tego i przy wyborach i przy wolności słowa, jak i przy innych wolnościach obywatelskich. Jedną już zresztą ograniczyła, co do zgromadzeń i wówczas pisowski TK udowodnił jak wykonuje, a właściwie nie wykonuje, swoje obowiązki.
Dlatego czas, by Naród wypowiedział się bezpośrednio w referendum odpowiadając na jedno pytanie " Czy władza ustawodawcza i wykonawcza złamały Konstytucję, doprowadzając do przerwania 6-letniej kadencji IPSN?". Wcześniej podobne pytanie winno być postawione WSZYSTKIM polskim prawnikom, by Naród przed podjęciem tak ważnej decyzji mógł zasięgnąć opinii, tak jak każdy człowiek przed podjęciem decyzji o leczeniu zasięga opinii specjalistów czyli w tym przypadku lekarzy.
Inne tematy w dziale Polityka