Ministerstwo Sprawiedliwości szykuje prawdziwą bombę związaną z rozwodami. Koniec z obrzucaniem się błotem i rozprawami ciągnącymi się latami. Rozwody mają być wydawane bez orzekania o winie. Ale czy to faktycznie ułatwi prowadzenie spraw sądowych? W rozmowie z SALON24 projektowane zmiany wyjaśnia Karolina Kulikowska-Siewruk z Kancelarii Kopeć Zaborowski.
Dlaczego rząd zabrał się za prawo rodzinne i przygotował projekt, który upraszcza rozwody?
Adwokat Karolina Kulikowska-Siewruk, Kancelaria Kopeć Zaborowski: Projekt zakłada już nie tylko zmiany w zakresie samego uproszczenia procedury rozwodów, ale także wprowadzania alimentów natychmiastowych i wiele, wiele innych rozwiązań, jak np. wyeliminowanie kwestii winy z postępowania rozwodowego i przeniesienie jej na etap postępowania w zakresie, kiedy małżonkowie walczą o alimenty od samych siebie. Sądy rodzinne przeżywają bardzo duże załamanie. W Warszawie termin oczekiwania na pierwszą rozprawę w sprawie rozwodowej to nawet dwa lata.
Sądy przeżywają załamanie, bo Polacy rozwodzą się na potęgę? Czy jest zbyt mało sędziów?
– Niedawno usłyszałam od jednego sędziego z wydziału rodzinnego, że w jego referacie jest około 800 spraw. A musimy pamiętać, że to są wielotomowe sprawy. Sędzia przed każdą rozprawą musi zapoznać się z aktami sprawy, żeby wiedzieć, co będzie działo się na rozprawie. Po drugie, sędziów jest coraz mniej. Tak samo pracowników sekretariatów. Powoduje to bardzo duże zastoje. Sędzia potrafi wydać zarządzenie, które jest wykonywane kilka miesięcy później. Można powiedzieć śmiało, że część pracy pełnomocnika zawodowego to jest aktualnie pilnowanie, czy wszystkie wezwania na rozprawę zostały prawidłowo doręczone i odebrane. Czy świadkowie będą w takim razie skutecznie powiadomieni o tym, że mają stawiać się na rozprawę? Bardzo nie lubię sytuacji, w których stawiam się na rozprawę z klientem i ta rozprawa, brzydko mówiąc, spada, bo mamy jakieś właśnie błędy proceduralne po stronie sądu. Kolejny problem wynika z braku rychłego rozpoznawania spraw rodzinnych, które przecież tego bardzo często wymagają. Często bowiem są to sprawy z udziałem małoletnich dzieci, gdzie czas jest naprawdę istotny. Sądy są też przeciążone innymi rodzajami spraw, jak chociażby sprawami frankowymi. Niedawno rozmawiając z sekretariatem Sądu Apelacyjnego w Warszawie dowiedziałam się, że od stycznia wpłynęło około dziesięciu tysięcy apelacji w sprawach frankowych. A te wydziały także zajmują się kwestiami rodzinnymi.
Ministerstwo proponuje więc, żeby rozprawy rozwodowe odbywały się bez orzekania o winie. To rozładuje przeciążone sądy? Przyspieszy postępowania?
– Przede wszystkim obecna komisja, która pracuje nad zmianami w prawie rodzinnym, stawia sobie jako nadrzędny cel dobro małoletniego dziecka. I musimy pamiętać, że w sprawach rozwodowych, w których małżonkowie walczą o wykazanie winy drugiej strony, bardzo często mamy też element właśnie małoletnich dzieci. I ich sytuacja nie jest uregulowana aż do zakończenia postępowania rozwodowego. A te potrafi się ciągnąć bardzo długo, ponieważ rodzice, oskarżając siebie nawzajem, mnożą nowe wnioski dowodowe. Podczas rozpraw przysłuchujemy kilkudziesięciu świadków. Dlatego sprawy rozwodowe są tak rozrzucone w czasie. Natomiast ideą postępowania i zmian w prawie rodzinnym jest stworzenie takiej sytuacji, w której małżonkowie przychodzą i dostają rozwód. Tym samym szybko załatwiamy wszystkie kwestie związane z udziałem małoletnich dzieci, czyli decydujemy o kwestii miejsca zamieszkania i opieki. I to jest nadrzędny cel postępowania rozwodowego.
Czy wyjęcie z postępowania orzekania o winie współmałżonka faktycznie przyspieszy sprawę rozwodu?
– Z pewnością. Ponieważ w postępowaniu rozwodowym będziemy mieli już tylko kwestię ustalenia właśnie kontaktów z małoletnimi dziećmi. I to dziecko nie będzie już musiało oczekiwać wielu lat na zakończenie postępowania rozwodowego tylko dlatego, że jego rodzice kłócą się co do tego, które z nich ponosi winę za rozkład pożycia małżeńskiego.
Jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, że rodzice będą się kłócić o to, które z nich ma sprawować opiekę nad dzieckiem. I znowu zarzucą sąd wnioskami dowodowymi, tak jak w postępowaniu, kiedy orzeka się o winie.
– Wszystko jest uzależnione od dobrej woli rodziców, małżonków, którzy się rozwodzą. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której małżonek będzie wiedział, że nie będą przysługiwały mu żadne roszczenia alimentacyjne, bo sytuacja materialna strony jest porównywalna, ale jednocześnie będzie czuł potrzebę zaakcentowania bądź po prostu zwyczajnie dokuczenia drugiej stronie. I te negatywne emocje, które dziś towarzyszą w postępowaniu, kiedy orzeka się o winie, faktycznie mogą przełożyć się na brak porozumienia w zakresie dzieci. Idea jest więc słuszna, ale czy w praktyce to rozwiązanie się sprawdzi? Scenariusze mogą być najróżniejsze.
Rozumiem, że zniesienie orzekania o winie ma spowodować, że zniknie z postępowań duża liczba wniosków dowodowych. Ale walcząc o dziecko rodzice mogą też zasypać sądy przeróżnymi wnioskami, więc zmiana jednego wcale nie pociągnie za sobą przyspieszenia postępowań.
– Przede wszystkim przed sąd nie będą już wzywani świadkowie, którzy będą zeznawali na okoliczność relacji pomiędzy małżonkami. Po wprowadzeniu zmian to będą tylko świadkowie, którzy będą zeznawali na okoliczność relacji pomiędzy rodzicem a dzieckiem. To nie będą już, powiedzmy, setki koleżanek czy też kolegów z pracy, którzy będą przychodzili i zeznawali, że tak, od kilku lat słyszymy skargi, słyszymy żale, tylko będziemy koncentrować się wyłącznie na wykazaniu relacji pomiędzy rodzicami a dzieckiem oraz ustaleniu, który z rodziców daje lepsze kompetencje wychowawcze. Poza świadkami będą też dowody z smsów, zdjęć, nagrań. Natomiast koronnym dowodem będzie opinia biegłych.
Ładna koncepcja, a jak przyjdzie co do czego, to okaże się, że na rozprawie pojawią się znowu koledzy i koleżanki z pracy, którzy będą świadczyć, że matka lub ojciec ma lepsze kontakty z dzieckiem. I zamiast mniej świadków, będzie ich tyle samo albo więcej, jak w procesach, kiedy orzeka się o winie.
– I tutaj pojawia się istotna rola sędziego przewodniczącego, który dostaje nasze wnioski dowodowe i ma prawo je pominąć, bądź oddalić. Jeżeli sędzia widzi, że wnioski dowodowe zmierzają tylko i wyłącznie do przewlekłości postępowania albo fakt, który ma zostać nimi wykazany, jest już w sprawie udowodniony, to proszę mi wierzyć, taki dowód zostanie pominięty. Oczywiście strona ma prawo złożenia zastrzeżenia do protokołu, a następnie powoływania się na ten fakt w ewentualnych środkach zaskarżenia. Już teraz w sprawach rodzinnych sędziowie nie wahają się oddalać wniosków dowodowych. W szczególności, jeżeli przedstawiamy świadków na tę samą okoliczność.
No i teraz dochodzimy do kwestii alimentów, bo w nowym modelu alimenty nie będą już powiązane z winą, bo tej winy nie będzie. Tylko z realnymi potrzebami i możliwościami. Jak to ma wyglądać?
– Projektowane zmiany zakładają, że alimenty będą także uzależniane od sposobu wykonywania obowiązków małżeńskich. Czyli ten element winy przeniesiemy na to drugie postępowanie i tutaj będziemy wykazywali, że nasz małżonek w niewłaściwy sposób realizował swoje obowiązki albo w ogóle ich nie realizował.
Czyli jeśli jedno postępowanie skończy się szybko, to drugie będzie mogło trwać lata?
– Ale już bez udziału dzieci. Wracając do idei, jakie przyświecają tym zmianom, to dobro dziecka ma być najważniejsze. Ideą nie jest przyspieszenie w ogóle postępowań z zakresu prawa rodzinnego, ale przyspieszenie tych postępowań, które dotykają właśnie dzieci. Bo te postępowania muszą być bardzo szybko i sprawnie rozpoznawane. A to, że rodzice potem na zupełnie innym gruncie prowadzili dłuższe postępowanie, to już jakby jest wyjęte z tego problemu, bo dziecko jest zabezpieczone. W projektowanych zmianach chodzi o to, żeby relacja prawna małoletniego dziecka była jak najszybciej jasna i klarowna. Dziecko ma jak najszybciej mieć zakończone postępowanie rozwodowe, natomiast wszystkie inne kwestie, które rodzice mogliby rozwlekać, będą przeniesione na grunt innych postępowań.
Jak ten projekt nowelizacji prawa rodzinnego wpisuje się w rozwiązania innych krajów europejskich? Czy na ich gruncie w Polsce faktycznie postępowania rozwodowe są aż tak rozwleczone w czasie?
– Jeżeli chodzi o normowania na całym świecie to są one bardzo różne. Są kraje, w których mamy orzekanie o winie i są kraje, w których nie mamy tego orzekania. Mieliśmy taką sprawę, w której bardzo zależało nam na tym, aby nasz polski sąd rozwodził małżonków, ale według prawa chorwackiego. Dlaczego? Ponieważ małżonkowie mający obywatelstwo chorwackie mogli być na podstawie tego prawa rozwiedzeni. A w Chorwacji nie ma orzekania o winie. To nam w znaczny sposób uprościło całe postępowanie przed polskim sądem. Natomiast są też takie unormowania, które bardzo wszystko przedłużają, więc Polska na tym tle nie wypada jeszcze tak najgorzej.
Czyli brak winy, brak orzekania o winie powoduje, że rozprawa toczy się szybciej?
– Zdecydowanie. Zazwyczaj strony są w stanie wszystkie elementy umówić przed wniesieniem formalnego pozwu do sądu. Także na rozprawie strony tylko podtrzymują swoje stanowiska, które zostały już, tak można powiedzieć, wcześniej wypracowane. Sądowi nie zostaje nic więcej niż zweryfikowanie, czy rozwód nie narusza dobra małoletniego dziecka i czy strony są pewne tego, co robią. I czy między stronami następuje zupełny i trwały rozpad życia małżeńskiego.
Rozmawiał Mariusz Kowalewski
Fot: Medialne rozwody przykuwają ciekawość mediów, PAP
Inne tematy w dziale Społeczeństwo