Gilsberg Gilsberg
192
BLOG

Żelazna miotła w spółkach Skarbu Państwa. Część 1

Gilsberg Gilsberg Polityka Obserwuj notkę 1
Nadchodzi wielka wymiana kadrowa w spółach Skarbu Państwa. To tysiące stanowisk w zarządach i radach nadzorczych. Największe i znane wszystkim firmy państwowe jak np.: ORLEN, KGHM, PZU, PGE, ENEA, TAURON, PGZ, PKO, PEKAO - to wielkie holdingi składające się z kilkudziesięciu spółek kapitałowych. Spółek córek, wnuczek i prawnuczek. W każdej z nich, bezpośrednio pod zarządem, znajdują się też liczne piony i departamenty kierowane przez dobrze opłacanych dyrektorów.

Żelazna miotła nie jest niczym niezwykłym. Cynicznie mówiąc; to zwyczajowy podział łupów, swoista premia za wygrane wybory i przejęcie władzy.Typowa dla wszystkich rządów po 1989 roku, zresztą nie tylko polskich. To przecież jeden z celów polityki. Oczywiście na przestrzeni ostatnich dekad różne były blaski, cienie i rola spółek Skarbu Państwa. Od szybkiej komercjalizacji i prywatyzacji (czyli sprzedaży - podejście liberalne), po repolonizację banków, i kluczowych spółek infrastrukturalnych (np. PEKAO, PGE Energetyka - podejście konserwatywne/socjalistyczne). Różne też było podejście do apanaży państwowych menadżerów i do skali wymiany ,,ICH'' na ,,NASZYCH''.

Do prezesów państwowych spółek; kluczowi politycy PiS mieli podejście typowo polityczne. Prezesi ci mieli być de facto urzędnikami wykonującymi i realizującymi program partii i rządu. Dlatego np. w czasie pandemii, to spółki Skarbu Państwa działały, niczym rządowe agencje, kupując maseczki i środki do dezynfekcji oraz finansując szpitale, czy organizując odpowiednie infolinie. Jednocześnie, wbrew przekazom medialnym prywatnych portali, ci prezesi nie byli aż tak do końca ,,tłustymi kotami''. Decydenci PiS z nieukrywaną radością (zarabiając na swoich stanowiskach ministerialnych znacznie od nich mniej); zamrozili wynagrodzenia
w kontraktach menadżerskich na poziomie z 2016 r. Dodatkowo były one i jeszcze nadal są; specyficznie opodatkowane pełną skalą podatkową i VAT (brak możliwości rozliczania liniowego i pomniejszenia kosztów uzyskania przychodu). Realnie więc ,,tłuste koty'' nie były aż tak tłuste, zwłaszcza że wprowadzono też maksymalne roczne ograniczniki zarobionych kwot. Oczywiście nadal -
 w porównaniu do wynagrodzenia przeciętnego Kowalskiego - były to niebotyczne pieniądze. A co za tym idzie, były one obiektem pożądania przyjaciół i doradców polityków partii rządzącej, ale też przedmiotem gierek i walk wewnątrzpartyjnych frakcji. Jeszcze w pierwszej kadencji, PiS ograniczył również stawki godzinowe zewnętrznych podmiotów takich jak kancelarie prawne, agencje PR
i marketingowe.

Rzecz się miała z goła inaczej w czasach rządów Platformy Obywatelskiej i PSL. Wynagrodzenia państwowych menadżerów były realnie i nominalnie wyższe. I to w warunkach zupełnie innego poziomu cen i inflacji. Dodatkowo mieli oni różnego rodzaju ,,złote spadochrony''. I nie mam tu na myśli typowej odprawy po odwołaniu ze stanowiska. W niektórych kluczowych spółkach, taki odwołany członek zarządu, otrzymywał pełne wynagrodzenie do końca kadencji, mimo że... nie pracował. Do 2015 r. duże kancelarie prawne, agencje reklamowe i marketingowe wspominały minione lata kooperacji z państwowymi spółkami jako złote czasy. Stawki godzinowe były nad  wyraz szczodre, co pokazały liczne audyty, nie pomijając również faktu codziennego korzystania z kart służbowych. Niemniej jednak sądy gospodarcze nie doszukały się tutaj żadnego naruszenia prawa, czy nawet ustalonych praktyk rynkowych. W końcu były to umowy zawarte pomiędzy dwoma profesjonalnymi przedsiębiorcami. Powszechnie funkcjonowała też wówczas  opinia, że decydenci PO/PSL są bardzo sprawni w zmianach kadrowych, a miotła zamiata bardzo zamaszyście. Aż do sprzątaczki włącznie. Przez niewątpliwy szacunek dla każdej pracy, zwanej wówczas konserwatorem powierzchni płaskich. Bizneswoman zatrudnionej na zewnętrznej umowie zlecenia.

Jak będzie teraz?

Podobnie jak wówczas. Sprawnie ale nie tak szybko.

Wiedzą o tym kancelarie prawne doradzające politykom (jeszcze) opozycji. W ich warszawskich biurach światła nie gasną w nocy nawet na minutę. W ciszy i dyskrecji (może poza przypomnianym ostatnio mecenasem Chmajem z błyszczącego Maserati i mecenasem posłem Giertychem) układają plany i mapy drogowe, jak ominąć przepisy i obejść (unieważnić?) ustawy, czyli wreszcie przywrócić tę wyczekiwaną praworządność.

O czym bardziej szczegółowo i konkretnie w następnej części.


Gilsberg
O mnie Gilsberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka