Gilsberg Gilsberg
201
BLOG

Żelazna miotła w spółkach Skarbu Państwa. Część 2

Gilsberg Gilsberg Polityka Obserwuj notkę 1
Jaki jest plan sprawnego przejęcia spółek Skarbu Państwa przygotowany przez zaufane kancelarie prawne i fundacje przychylne przyszłej koalicji rządowej? Od ogółu do szczegółu. Plan jest wieloaspektowy i zapewne będzie skuteczny, chociaż rozłożony na kilka etapów.

Niewątpliwie dotrzymanie obietnic wyborczych tak szerokiej światopoglądowo koalicji rządowej będzie bardzo trudne, a w zasadzie niewykonalne. Specjaliści marketingu politycznego wiedzą doskonale, że nie będzie to jednak żaden problem. Przecież nie o program i obietnice wyborcze chodziło, a o emocje. To emocje zaktywizowały niegłosujących doprowadzając do znakomitej frekwencji, a wcześniej wyprowadziły na ulicę ludzi, a zwłaszcza kobiety. Dlatego zaraz dowiemy się o katastrofalnej sytuacji budżetowej państwa i ruinie finansów publicznych. Nie będzie też łatwo z uchwaleniem budżetu (projekt PiSu już czeka) oraz odrzuceniem weta prezydenta każdej nowej ustawy. Inaczej mówiąc, do końca kadencji Prezydenta to PiS będzie winien indolencji rządu.

Do tego  czasu ważnym spoiwem nowej koalicji rządowej będzie podział łupów. Wszyscy skupią się na stanowiskach i walce o zagarnięcie jak największego kawałka tortu dla siebie. I znów powtórzę odrobinę cynicznie. To normalne. Skończmy z bajdurzeniem. Na tym polega polityka, której celem jest objęcie władzy, a zatem narzędzi do jej sprawowania.

Doradcy tworzącej się koalicji (m.in. z kancelarii prawnych) wskazują, że najpierw należy ustalić kształt i system nadzoru nad spółkami Skarbu Państwa. W przeszłości takim intratnym super-resortem było Ministerstwo Skarbu Państwa, które ostatecznie zamknął minister Kowalczyk. Przez moment państwowe firmy były przyporządkowane branżowo poszczególnym ministrom, a później (w drugiej kadencji PiS) utworzono Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP). Była to prawdziwa skrzynia skarbów wicepremiera Sasina, ostatnio zdegradowanego do roli szeregowego ministra (czyli bez ochrony i zabawek najwyższych państwowych VIP-ów). Zresztą MAP na pewno warto będzie poświęcić oddzielny wpis.

Stawiam orzechy przeciwko dolarom, że wygra koncepcja przyporządkowania poszczególnych spółek resortom, zgodnie z zasadą proporcjonalnego podziału łupów. Przy czym nie będzie to prosty podział. Nawet jeśli bowiem Hołownia dostanie ministerstwo energetyki (zwane też klimatem albo transformacją energetyczną), to nie ma jakiejkolwiek możliwości, żeby Tusk zrezygnował z nadzoru nad polskimi gigantami. Takimi jak polski czebol Orlen czy PGE, gdzie w przeszłości prezesem był jego dobry kolega Kilian. Z kolei wiewiórki w Lesie Kabackim donoszą, że mentorzy Hołowni bardzo by chcieli dostać PGZ (Polską Grupę Zbrojeniową), wszak zakontraktowane tam kwoty i zakupy w toku, których nie da się już cofnąć, sięgają wielu miliardów dolarów i koreańskich wonów.

Jest jednak co dzielić. PiS dosyć sprawnie umacniał i rozbudowywał spółki Skarbu Państwa. PSL skieruje zapewne swój wzrok w stronę spółek rolnych (Polski Holding Spożywczy). Lewica dostanie coś intratnego, jak np. Azoty, PHO albo PHN. Wszyscy zaś będą walczyć o podmioty dające stanowiska w terenie i pozwalające umocnić struktury partii w poszczególnych regionach, poprzez intratne lokalnie stanowiska. Dlatego bój (no powiedzmy zacięte negocjacje) będzie dotyczył Poczty Polskiej, PZU, spółek energetycznych, banków z ich oddziałami. W tym samym rozdaniu, na stole będą także leżeć karty agencji rządowych (KOWR, KRUS i ARiMR, gdzie zaczynał swoją błyskotliwą karierę Obajtek). Tu jednak - jestem pewien -  PSL nie ustąpi, bo to okazja do odbudowania struktur w terenie i odebrania wyborców przejętych na wsi przez PiS.

Pojawiają się też propozycje aby dzielić na zasadzie partyjnej poszczególne stanowiska w zarządach i radach nadzorczych wszystkich spółek. To byłoby jednak koszmarem z punktu widzenia nadzoru właścicielskiego, czyli poszczególnych ministerstw. Taka koncepcja doprowadziłaby zresztą szybko do wewnętrznych sporów, a w konsekwencji wręcz indolencji zarządzanych firm.  Nie dotyczy to jednak absolutnie kluczowych spółek, jak np. Orlen i przede wszystkim spółek zarządzających mediami publicznymi. W tym ostatnim przypadku jest pełna zgoda. Kompromisowym spoiwem AntyPis jest wspólna nienawiść do TVP i (mniej) Polskiego Radia. Nienawiść ta wynika często z osobistych urazów i ma charakter, nie tylko polityczny, ale też emocjonalny. Dlatego szykowana jest tutaj zupełnie inna ścieżka. Więcej sztuczek prawnych, a mniej polityki. Koncepcja szybkiej likwidacji wydaje się realna. Nie upadłości, bo stan finansowy mediów publicznych jest przecież doskonały, tylko likwidacji. Likwidacji, która nie oznacza przecież żadnej likwidacji, a pozwala powołać likwidatora, który sprawnie przeprowadzi tsunami kadrowe.Także w lokalnych oddziałach TVP i Polskiego Radio, które są kluczowe z punktu widzenia nadchodzącej kampanii wyborów samorządowych. Dopiero po wyeliminowaniu problemu weta Prezydenta, będzie można dokonać zmian systemowych związanych z Radą Mediów Narodowych, który to organ ma kluczowe znaczenie w pełni formalnej obsadzie stanowisk TVP i Polskie Radio.

Drugim zagadnieniem analizowanym przez specjalistów, jest kwestia podmiotowa, czyli kto powinien zasiadać w organach spółek Skarbu Państwa. Trzeba przyznać, że w trakcie ośmioletnich rządów - PiS wykazał się tutaj dużą kreatywnością, otwierając bardzo szeroko możliwości zarządzania i nadzoru nad działalnością tych podmiotów dla różnych osób.

O czym szerzej w następnej części.

Gilsberg
O mnie Gilsberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka