Piotr Gociek Piotr Gociek
10750
BLOG

Kto hakował Polskę 10 kwietnia 2010

Piotr Gociek Piotr Gociek Polityka Obserwuj notkę 73

Czy w dniu katastrofy smoleńskiej Polska stała się obiektem cybernetycznego ataku? Opublikowane przez MSZ nagrania rozmów Centrum Operacyjnego ministerstwa z 10kwietnia 2010 roku pokazują, że tamtego sobotniego ranka ministerstwo było elektronicznie odcięte od świata w wyniku poważnej awarii serwerów pocztowych. O sprawie przypomina dziś w „Gazecie Polskiej Codziennie” Michał Rachoń, kilka miesięcy temu rzecz analizowano też na łamach tygodnika „GP”.

Wystarczy krótki risercz i okazuje się, że pytanie jest zasadne. Okazuje się, że pierwsze dni kwietnia były momentem spiętrzenia dziwnych awarii. System informatyczny MSZ padł raz już wcześniej, 6 kwietnia. 9 kwietnia w wyniku gigantycznej awarii leżały sieci informatyczne PKO BP i Alior Banku (obszernie donosiły o tym portale i – skromniej – prasa).

7 kwietnia 2010 r. Rządowy Zespół Reagowania Na Incydenty Komputerowe (CERT.GOV.PL) wydał „Ostrzeżenie przed atakami ukierunkowanymi”. Treść ostrzeżenia do dziś jest dostępna na stronach Zespołu: „W związku z informacjami o atakach ukierunkowanych na pracowników instytucji administracji publicznej, CERT.GOV.PL apeluje o zachowanie środków ostrożności przy przeglądaniu poczty internetowej zatytułowanej „The annual Cybersecurity meeting on April 05-08”.

Niby drobiazg – niemiły załącznik. Ale nie o załącznik robiący brzydkie rzeczy z naszym Adobe Acrobat Readerem tu chodzi. Najciekawsze nie jest przecież to, że adresaci ostrzeżenia mają strzec się otwierania poczty elektronicznej (któż nie powinien się tego strzec?), lecz zwrot „w związku z informacjami o atakach ukierunkowanych na pracowników instytucji administracji publicznej”. Wyraźnie sugeruje on, że jużwydarzyło się coś, co sprawiło że CERT ma powody spodziewać się cyberataków wymierzonych w struktury rządowe. Jakie powody, skąd ten, a nie inny termin ostrzeżenia – tego nie wiemy.

W dostępnym oficjalnie „Raporcie kwartalnym CERT.GOV.PL za II kwartał 2010 r.” próżno szukać odpowiedzi na powyższe pytania. Są w nim jednak informacje, że liczba poważnych incydentów (cyberzagrożeń dla informatycznej sieci państwa) była w kwietniu 2010 niemal dwa razy wyższa niż w maju 2010 i o jedną trzecią wyższa niż w czerwcu 2010.

Na stronie 9 raportu znajduje się zdanie, że w kwietniu „jeden z centralnych organów administracji państwowej” padł „ofiarą złośliwego oprogramowania SpyEye”. Program ten jest (był) niebezpiecznym narzędziem do wykradania danych np. z banków. Czy to MSZ został w ten sposób zaatakowany? Odpowiedzi brak. Dowiadujemy się jednak, że „zabezpieczone zostały skompromitowane konta, zainfekowane stacje robocze niezwłocznie odłączono od sieci”. Skoro „zainfekowane” i „odłączono” – to znaczy że przeciwdziałanie nie było aż tak „niezwłoczne”. Jakie dane wykradziono? Kto był sprawcą ataków? Znów – odpowiedzi brak.

Nie jestem fanem conspiracy thrillers, w których awaria banku w Burkina Faso jest dowodem na kupno bomby atomowej przez agenta CIA w Sztokholmie (a za wszystkim stoi Grupa Bilderberg oraz Kim Dzong-Il). Wiem jedno:  chciałbym w kwestii  wszystkich niejasności  dotyczących 10 kwietnia 2010 r. zamiast kolejnych pytań zacząć wreszcie słyszeć odpowiedzi – nawet jeśli mają  to być odpowiedzi całkowicie trywialne, w rodzaju „tak, korki nam wysiadły, kolega zepsuł serwer, stażysta otworzył niebezpieczny załącznik, bo jest cymbałem”. Czyżby polskiego państwa nie było stać nawet na to?
 

Jestem osobny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka