Sąd w Poznaniu uniewinnił 32 osoby oskarżone o zakłócanie i uniemożliwienie czynności religijnych na terenie katedry w Poznaniu w październiku 2020 r., kiedy to kilka osób weszło w trakcie mszy świętej przed ołtarz z transparentami proaborcyjnymi w ramach protestu przeciwko zaostrzeniu przepisów antyaborcyjnych kilka dni wcześniej.
A więc doszło do zakłócenia czy nie? Sąd stwierdził, że osoby te miały prawo do protestu na terenie świątyni argumentując to tym, że skoro Kościół ingeruje w sprawy państwa i obywateli, to tym samym obywatele w ramach protestu mają prawo do ingerencji w życie Kościoła.
Jest w tym pewna logika, ale przedmiotem oskarżenia nie było czy obywatele mają prawo do protestu lecz czy ta forma protestu jest właściwa, dopuszczalna i zgodna z prawem. Sąd orzekł wszakże, że osoby te nie zachowywały się agresywnie i nikogo nie obrażały ani nie atakowały. Swoim wyrokiem Sąd jednak uznał za dopuszczalne i zgodne z prawem zakłócanie i uniemożliwianie wykonywania czynności religijnych na terenie świątyni!
Odtąd każdy może wejść w środku mszy przed ołtarz z transparentem z dowolym napisem, np Kościół jest be, przerwać w ten sposób odprawianie mszy i nikt nie ma prawa mu w tym przeszkodzić bo to będzie łamanie praw obywatelskich.
Sąd jednak, moim skromnym zdaniem laika, sam w ten sposób złamał prawo, które mówi, że z jakiegokolwiek bądź powodu i w jakikolwiek bądź formie NIE WOLNO ZAKŁUCAĆ CZY UNIEMOŻLIWIAĆ WYKONYWANIA CZYNNOŚCI RELIGIJNYCH NP W ŚWIĄTYNI. A to właśnie zrobili oskarżeni.
Prokuratura oczywiście złoży apelację i będzie miała silne argumenty, gdyż wyrok tego Sądu był właśnie, moim zdaniem, motywowany politycznie i niezgodny z prawem polskim i Konstytucją, która gwarantuje swobodne wykonywanie czynności religijnych.
Komentarze