Łukasz Grajewski Łukasz Grajewski
436
BLOG

Nie ma zgody na relatywizację mordu wołyńskiego

Łukasz Grajewski Łukasz Grajewski Polityka Obserwuj notkę 4

 70 rocznica r wołyńskiej nie przyniesie polsko-ukraińskiego pojednania. Politykom i intelektualistom obu państw brakuje odwagi, aby wyraźnie nazwać winowajców.

W sporze o historyczną ocenę mordu wołyńskiego nie trzeba podkreślać narodowości dowódców i żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii. Nie trzeba analizować historycznych kontekstów. Ich potępienie powinno opierać się na wynikach ich zbrodniczej działalności. Wystarczy pozostać przy kwalifikacjach moralnych, aby właściwie zinterpretować wydarzenia na Wołyniu w 1943 roku. Romantyczne i patriotyczne intencje Stepana Bandery, Dmytro Klaczkiwskiego czy Romana Szuchewycza przestają być ważne, gdy zdamy sobie sprawę, jak szaleńcze w skutkach okazały się ich plany.

Pomysł utworzenia ukraińskiej podmiotowości na bazie nienawiści do innych narodów stawia ideologów UPA w jednym rzędzie ze zbrodniarzami faszystowskimi, bądź komunistycznymi w czasie II Wojny Światowej. Kilkadziesiąt tysięcy osób zginęło z powodu odmiennej narodowości. Fala zbrodni spowodowała działania odwetowe. Pomimo rozmiaru nieszczęścia, na zachodniej Ukrainie pamięć o działaniach UPA została przeinaczona i zaprzęgnięta w proces budowania tożsamości narodowej.

W efekcie tablice pamiątkowe i pomniki dowódców UPA na stałe wpisały się w krajobraz miast i wiosek Galicji i Wołynia. Na tych terenach gloryfikuję się mit romantycznej armii powstańczej. Wątek szowinistycznej i rasistowskiej ideologii, którą UPA przyjęło jako własną, został odrzucony. Dlatego z ust zachodnioukraińskich elit słyszymy o konflikcie polsko-ukraińskim i zrównaniu nieszczęść ofiar obydwóch stron, a już nie o czystce etnicznej dokonanej na Polakach przez ukraińskich sąsiadów.

Wyznając, że pamięć o ofiarach jest obowiązkiem żyjących, powinniśmy ze szczególną uwagą pielęgnować historię o poległych bez winy. Wierząc, że z kart historii możemy wyciągnąć wnioski na przyszłość, należy jasno wskazać na zbrodniczą ideologię decydentów z UPA jako przyczynę tragedii, która wydarzyła się 70 lat temu na Wołyniu. Biorąc pod uwagę, że zarówno w polskich, jak i w ukraińskich szkołach o rzezi wołyńskiej nie mówi się prawie nic, rocznicowa debata jest jednym z niewielu pretekstów do zmierzenia się z rozmiarem i konsekwencją zbrodni. Szkoda, że politycy i intelektualne elity starają się prześlizgnąć pomiędzy tą rzadką możliwością, błędnie zakładając, że przede wszystkim nie należy rozdrapywać starych ran.

Tekst pochodzi z portalu Eastbook.eu.

Rocznik 1985. Bielszczanin, socjolog, absolwent Studium Europy Wschodniej UW. Pracuję w trzecim sektorze, koordynuję projekty edukacyjne i kulturalne w państwach Europy Wschodniej. Od ponad dwóch lat współtworzę Portal o Partnerstwie Wschodnim Eastbook.eu. Mieszkam w Warszawie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka