Turlam się ze śmiechu (spodobało mi się to zapożyczone - przyznam to - skądś wyrażenie), kiedy czytam lub słucham o tzw. wielowymiarowych (n > 3) teoriach wszystkiego (ToE), czyli mniej lub bardziej zunifikowanych instrukcjach obsługi wszystkiego w czym żyjemy.
Myślę, że jednym z winnych jest niedointerpretowanie procesu tworzenia tzw hipersześcianu i wytłumaczenia wielowymiarowości wogóle.
Wychodzimy od kropki (punktu) - "chytamy" ją za dwa końce - jeśli je ma? _ i rozciągamy. Tak oto otrzymujemy uproszczony obraz jednego wymiaru fizycznego - takiego jaki czujemy i w którym czujemy się dobrze.
Oczywiście dyskusja o definicji punktu i jego zawiłości jest tematem na oddzielną książkę.
Ale znaleźliśmy już jego dwa przeciwległe brzegi (ha ha ha) i rozciągnęliśmy....
w ten sposób otrzymana jednowymiarowa prosta zawiera nieskończoność punktów. Co więcej; prosta odnosi się do dość trudno definiowalnej nieskończoności i nieskończoność zawiera nieskończoną liczbę - abstrakcja, ale na zdrowy rozum się zgadza.
Ale tu pojawia się pierwszy nieoczekiwany wniosek; wycinek prostej ograniczony z dwóch końców to potocznie rozumiany odcinek. I ten właśnie swojski, ograniczony odcinek posiada... nieskończenie wiele punktów.
Duetki Familijne o smaku malinowym to bardzo niebezpieczne stworzenia.
Teraz znów tę prostą (odcinek) chytamy za "dwa brzegi" te naprzeciw cienkiej strony prostej (odcinka). Ciągniemy ile pary w płucach i trach otrzymujemy płaszczyznę (prostokąt). Ta oczywiście zawiera teraz n - od nieskończoności, prostych (odcinków). A co ciekawsze n do n punktów. Dobre, co tam Teoria stringów (tylko, która bo jest ich dziesiątki - tyle co poważniejszych proponentów) - osiem lub szesnaście wymiarów. My już mamy nieskończenie wiele nieskończenie wielu ilości punktów...
Podobnie postępujemy z płaszczyzną i mamy już nasz odczuwalny trzywymiarowy świat .
Konsekwentnie realizując dalszą scieżkę rozciągania dochodzimy do hipersześcianu - figury, która prezentuje się jak na linku poniżej.
https://nonsa.pl/wiki/Hipersze%C5%9Bcian
Procedura powyżej służy do wytłumaczenia "prostemu" człowiekowi zagwozdki wielowymiarowości ale...
...to jest jedna z większych pułapek geometrii i fizyki wogóle!
stosując schemat bieżemy jego jeden łatwo akceptowalny produkt - uproszczoną wizualizację, zapominamy o innym ważniejszym niewidocznym n do n do n do n!!!!
Kostka do gry jest niewyobrażalnie mały skalowaniem w dół naszego odczuwalnego świata.
Zaledwie czwarty wymiar wnosi nieskończenie wiele naszych swojskich światów - ale co tam stringowcy mają tych wymiarów 8 a może i 16.
Jednak tzw zjawiska kwantowe, a tym bardziej psychiczne (np z dziedziny religii i wiary) nie chcą się na zdrowy rozum zmieścić w prostym trzywymiarowym świecie - bo niby gdzie?
Czasem się oczywiście nie zajmujemy bo to kolejna, najstarsza chyba pułapka na "uczonych", którzy nie potrafią zaakceptować realności i próżność swej wielkości. Pragną oni zakonserwować swą chwałę w czasie, a może lepiej nawet uciec w przód lub w tył by zachować/zmienić swą egzystencję - a napisano marność to nad marnościami czyli nic...