Proces Eligiusza Niewiadomskiego został przeprowadzony w ciągu jednego miesiąca od popełnienia przez niego zbrodni Królobójstwa na pierwszym Prezydencie Rzeczypospolitej Gabrielu Narutowiczu. 31 stycznia 1923 roku, w półtora miesiąca od zbrodni, została wykonana na warszawskiej Cytadeli orzeczona wobec zabójcy kara śmierci. Niewiadomski w czasie procesu udowodnił, że nie jest wariatem. Celem zamachu miał być Józef Piłsudski, ale gdy zrezygnował z zostania malowanym „marcowym” prezydentem i na to stanowisko wysunął swojego przyjaciela Gabriela Narutowicza, to właśnie Narutowicz stał się ofiarą Niewiadomskiego. Piłsudski trzymał później w sobie wielki ból, że to przez niego zginął Narutowicz. Że gdyby nie wysunął go na stanowisko Prezydenta, ten nadal mógłby pracować dla dobra odbudowywanej Rzeczypospolitej. Kule dla Narutowicza były w zastępstwie za Piłsudskiego. Główny inicjator nagonek przeciwko Narutowiczowi – Stanisław Stroński zakończył jednak dyskusję o odpowiedzialności Prawicy za śmierć Prezydenta artykułem „Ciszej nad Tą trumną”. Polska wówczas istniała zaledwie od czterech lat. Zbliżała się dopiero druga rocznica podpisania Traktatu Ryskiego. Niemcy i Rosja właśnie rozpoczynały współpracę na mocy układu w Rapallo.
Jedną z najbardziej rzucających się różnic obecnej Polski z II Rzeczypospolitą jest taka, że obecnie żyją w niej ludzie nijacy, ludzie bez osobowości, bez nazwisk. Zabójcą Narutowicza był Eligiusz Niewiadomski, malarz, członek Narodowej Demokracji, uczestnik wojny Polsko-bolszewickiej. Człowiek o jakiś swoich poglądach. Przede wszystkim zaś zawsze był Eligiuszem Niewiadomskim. Nigdy Eligiuszem N. III Rzeczypospolita ma Ryszarda C. Nikt nie wie kim jest tak naprawdę Ryszard C. Istnieją wzajemnie sprzeczne informacje. Zabójcy Prezydentów w Stanach Zjednoczonych mają nazwiska. Zabójca arcyksięcia Ferdynanda też ma nazwisko. Zabójca Cesarzowej Elżbiety też. Tylko w Polsce nazwisko mordercy politycznego się utajnia i mamy Ryszarda C. którego proces miejmy nadzieję, że rozpocznie się jak najszybciej. Proces nad Ryszardem C. może być kolejną olbrzymią szansą na ujawnienie prawdy o III Rzeczypospolitej. Kolejną obok konferencji Prokuratorów Engelkinga dot. afery gruntowej, obok taśm Sobiesiaka/Drzewieckiego/Chlebowskiego szansą na dotarcie do obywateli Rzeczypospolitej z prawdą o państwie w jakim żyjemy.
Przyjrzyjmy się zatem stronom i potencjalnym stronom tego procesu.
Oskarżyciel Publiczny: Niezależna Prokuratura Rzeczypospolitej Polskiej, dbająca o przestrzeganie prawa Rzeczypospolitej.
Pokrzywdzony: Rodzina Pana Marka Rosiaka, a także Partia Prawo i Sprawiedliwość oraz Jarosław Kaczyński.
O ile przy rodzinie pana Rosiaka nie będzie pewnie żadnych kontrowersji co do uznania ich za pokrzywdzonych, to takie kontrowersje z pewnością pojawią się przy Partii Prawo i Sprawiedliwość oraz Jarosławie Kaczyńskim. Sięgamy więc po definicję z art. 49 § 1 kpk: Pokrzywdzonym jest osoba fizyczna lub prawna, której dobro prawne zostało bezpośrednio naruszone lub zagrożone przez przestępstwo. Posiłkujemy się jeszcze §2 Pokrzywdzonym może być także instytucja państwowa, samorządowa lub społeczna, choćby nie miała osobowości prawnej.
Dobrem prawnym Partii Politycznej Prawo i Sprawiedliwość jest jej dobre imię, reputacja. Ta reputacja w skutek czynu Ryszarda C. została poważnie naruszona, poprzez przeniknięcie do świadomości społecznej przekonania o tym, że PIS jest partią do której się strzela. Ponadto Prawo i Sprawiedliwość w osobie Marka Rosiaka straciło oddanego członka i pracownika partii znającego doskonale warunki prowadzenia działalności politycznej w instytucjach europejskich. W interesie dobra Prawa i Sprawiedliwości leży surowe ukaranie sprawcy morderstwa, aby uzyskać sprawiedliwość i zniechęcić inne osoby do podejmowania ewentualnych zamachów. Poza tym w interesie Prawa i Sprawiedliwości leży wyjaśnienie przesłanek jakimi motywował się sprawca, bo może były to przesłanki uzasadnione i tym samym PiS powinien zmienić cele i metody prowadzenia swojej działalności. Za dopuszczalną można uznać tutaj porównanie do zamachu na funkcjonariusza państwowego. Taki zamach nie uznaje się za przeprowadzony wobec konkretnego z imienia i nazwiska funkcjonariusza, ale za zamach wobec całego państwa. Marek Rosiak został zaatakowany nie za to, że był Markiem Rosiakiem, tylko za to że był pracownikiem i członkiem Partii Prawo i Sprawiedliwość, której leaderem jest Jarosław Kaczyński. Powyższym wywodem uznajemy udział Partii Prawo i Sprawiedliwość w procesie Ryszarda C. w charakterze pokrzywdzonego za udowodniony.
W wypadku Jarosława Kaczyńskiego. Sprawca krzyczał w czasie popełniania zamachu i w momencie zatrzymywania, że celem jego działania jest doprowadzenie do śmierci Jarosława Kaczyńskiego. Dobro prawne Jarosława Kaczyńskiego jakim jest jego życie zostało naruszone w postaci kierowanych do niego gróźb karalnych (deklaracja o chęci zabicia wypełnia bowiem przesłanki czynu z art. 190 kk). Wypowiedzenie tych gróźb miało miejsce w związku z czynem o który jest oskarżany sprawca. Ponadto według słów sprawcy gdyby w biurze znajdował się Jarosław Kaczyński, to on padłby ofiarą zamachu a nie Marek Rosiak. W związku z tym w interesie Jarosława Kaczyńskiego leży wyjaśnienia motywów jakimi kierował się sprawca oraz ustalenie czy to Jarosław Kaczyński czy Marek Rosiak miał być ofiarą zamachu. Ponadto dobrem prawnym Jarosława Kaczyńskiego jest jego dobre imię. To imię może zostać naruszone w skutek przeniknięcia do wiadomości publicznej opinii, że przez Jarosława Kaczyńskiego giną ludzie. Powyższym wywodem mamy nadzieję przekonać osoby kwestionujące udział Jarosława Kaczyńskiego w procesie Ryszarda C. w charakterze Pokrzywdzonego.
Charakter pokrzywdzonego dla Partii Prawo i Sprawiedliwość i Jarosława Kaczyńskiego pozwala brać im udział w stadium sądowym procesu karnego Ryszarda C. jako strona w charakterze oskarżyciela posiłkowego, obok Prokuratury. Oznacza to, że pełnomocnik PiS oraz Jarosław Kaczyński i/lub jego pełnomocnicy będą mogli być na Sali rozpraw procesu Ryszarda C, zabierać głos, zadawać pytania, wnosić wnioski dowodowe, oraz wygłosić mowy końcowe. Wszystko to aby wyjaśnić co skłoniło Ryszarda C. do ataku na łódzkie biuro Prawa i Sprawiedliwości.
Ewentualnie wnioski o dopuszczenie do udziału w procesie Ryszarda C. w charakterze pokrzywdzonego polityków Platformy Obywatelskiej, w szczególności Stefana Niesiołowskiego należy uznać za niedopuszczalne, gdyż nie istnieją żadne przesłanki do uznania, że ich dobra zostały bezpośrednio naruszone przez działania Ryszarda C. W świetle materiałów z dokonanego zatrzymania Ryszarda C. nie wynika, że Ryszard C. kierował swój zamach wobec całej klasy politycznej Rzeczypospolitej. Nie używał sformułowań „Zabiję wszystkich polityków, nienawidzę całej klasy politycznej Polski, dajcie mi jakiegkolwiek polityka, nie ważne skąd to go zastrzelę”. Cel ataku Ryszarda C. był oznaczony jednoznacznie. Była nim partia Prawo i Sprawiedliwość, Jarosław Kaczyński. Celem tym nie była cała klasa polityczna Polski.
Za irracjonalne należy uznać wywody, że skoro przed dokonanym zamachem Ryszard C. znalazł się w biurze Partii Platforma Obywatelska Posła Stefana Niesiołowskiego lub w jego pobliżu, to oznaczało chęć i możliwość dokonania wobec posła PO zamachu na jego życie. Przyjmując taki tok myślenia w charakterze pokrzywdzonego mogłaby wystąpić każda osoba napotkana przez Ryszarda C. tego dnia, lub nawet w dniach poprzednich, jeżeli udowodnione zostałoby, że Ryszard C. nosił się z zamiarem sprawstwa od wcześniejszego czasu. Należy też zwrócić uwagę, że zeznania o pojawieniu się w biurze PO Ryszarda C. w dniu dokonania zamachu pojawiły się dopiero po tygodniu od tego wydarzenia, wydarzenia dostatecznie dobrze nagłośnionego przez środki społecznego przekazu, co stawia pod zarzutem wiarygodność tych relacji. Stawia także pytanie czy uzyskanie przez Stefana Niesiołowskiego statusu pokrzywdzonego w ninijeszym procesie jest działaniem bezprawnym, mającym na celu wyzyskanie statusu pokrzywdzonego dla realizacji celów politycznych, zyskania uznania w opinii publicznej jako potencjalnej „ofiary”. Według wszelkich badań socjologicznych społeczeństwo może przy swoich wyborach kierować się tym, że dany polityk jest „ofiarą” prześladowań i represji i w związku z tym patrzyć na danego polityka bardziej przychylnie.
Oskarżony: Ryszard C. Oskarżony jest o czyn z art. 148 § 2 pkt. 4 kk w zbiegu z art. 148 § 2 pkt. 3 kk w związku z art. 13 kk. Taka kwalifikacja prawna czynu powoduje, że oskarżony jest zagrożony najmniejszą karą 25 lat więzienia, najwyższą zaś dożywotniego pozbawienia wolności.
Ryszard C. jednak sam na ławie nie powinien siedzieć. Przecież coś, jakaś siła wyższa musiała nakłonić tego spokojnego człowieka do jazdy do Łodzi. Czy to była siła wewnętrzna, czy zaplanowane działanie zewnętrzne? Czy to był jego własny osąd sprawy, czy osąd podany mu przez kogoś innego?
Współoskarżony. Świat medialny III Rzeczypospolitej o czyn z art. 148 § 2 pkt 4 kk w związku z art. 18 § 2 kk, czyli o podżeganie do zbrodni zabójstwa. Istnienie takiego współoskarżonego w procesie Ryszarda C. leży w interesie zarówno obrony jak i oskarżenia. Oskarżenie musi wszak dążyć do wszechstronnego wyjaśnienia oraz ujawnienia okoliczności sprzyjających popełnieniu przestępstwa. Obrona zaś dzięki takiemu współoskarżonemu będzie mogła przyjąć linię, że Ryszard C. był tylko zmanipulowanym wykonawcą poleceń i oczekiwań świata mediów. A jako jednostka o słabej psychice w końcu tym namowom uległa. Adwokat Ryszarda C. będzie mógł przed sądem skonstruować chociażby taki wywód: Wysoki Sądzie, sądzimy dziś tutaj tylko wykonawcę, zmanipulowanego wykonawcę, ale Ci, co zbrodni chcieli, co ją planowali, co do niej dzień w dzień namawiali nadal są nieosiągalni. Czy to ma być sprawiedliwość? Tych z dołu doprowadzamy przed Sąd Rzeczypospolitej, ale Rzeczypospolita już na mocodawców siły nie ma? Przecież każdy z nas mógłby stać się Ryszardem C. Skazując Ryszarda C. nie sięgamy do korzeni tej strasznej zbrodni. Te ziarno cały czas jest, cały czas kiełkuje i może wydawać kolejne plony. Kolejnych Ryszardów C. I zadaniem Sądu jest zatrzymanie rozsiewania tego ziarna.
W procesie trzeba zadać pytanie. Czy Ryszard C. strzelał do PiS jako do partii zagrażającej demokracji w Polsce, czy strzelał do swoich przeciwników politycznych? Jeżeli na pierwsze pytanie odpowiedź jest twierdząca. To trzeba zastanowić się czy obiektywnie PiS zagraża demokracji w Polsce, czy jednak jest to tylko subiektywna opinia, podana Ryszardowi C. przez subiektywne media. Aut – aut. Jeżeli sąd stwierdzi pierwszą tezę, to należy w tym momencie zdelegalizować PiS jako partię dążąca do zmiany istniejącego ustroju w Polsce. Jeżeli sąd tego nie stwierdzi, to akt oskarżenia wobec mediów zwiększy się o działanie niezgodne z prawem prasowym, tj. nierzetelne informowanie społeczeństwa o otaczającej rzeczywistości.
W charakterze współoskarżonego na Sali rozpraw możemy także wezwać Partię Platforma Obywatelska. Trzymając się rzymskiej zasady cui bono (komu zysk) można udowodnić, że Platforma była bezpośrednio zainteresowana w osłabieniu Partii Prawo i Sprawiedliwość, chociażby przez fizyczną eliminację jej członków, zastraszenie poprzez mord innych obywateli do zapisywania się i członkostwa w PiS. Sąd powinien zbadać, czy słowa jednego z polityków Platformy „dorżniemy watah” mogły w oskarżonym wywołać chęć bezpośredniego ataku. Czy kwestionowanie przez PO legalności i działalności na rzecz Rzeczypospolitej przez PiS nie stanowiło w oczach sprawcy usprawiedliwienia dla jego czynu. Wchodzą tu więc zarzuty podżegania do zbrodni lub ewentualnego pomocnictwa w dokonaniu zbrodni, poprzez stworzenie w psychice sprawcy przekonania o działaniu w wyższym celu. Taki argument mógłby być znakomicie podniesiony przez obronę.
Sąd nad Ryszardem C. to może być Sąd nad wszystkimi naszymi problemami. I wyrok w tej sprawie może być rozwiązaniem wszystkich naszych problemów. Aut – aut. Albo to PiS jest winny, albo PO. Tertium non datur.
Inne tematy w dziale Polityka