Grudeq Grudeq
3102
BLOG

Rosemann, Ufka... a Hoffman powiedział

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 105

 

Znów pozwolę sobie na wejście w szaty rzecznika wyborczej dyscypliny PIS i przeprowadzić polemikę z tekstami Ufki i Rosemanna. To z jednej strony trochę dziwne, że miast wchodzić w szranki polemiczne ze zwolennikami PO polemiki prowadzimy w wewnątrz-pisowskim? (chociaż może bardziej antypowskim) obozie, z drugiej jednak trudno jest znaleźć kogoś z blogerów popierających PO i posiadających zdolność polemiczną (RRK? Stary? Kajzer?!). W takim przypadku polemizowanie z tekstami Ufki i Rosemanna to doprawdy przyjemność, tego że jeżeli tekst przeczytają to zrozumieją i odpowiedzą, bądź nie, w każdym bądź razie nie odpowiedzą tekstem, bo Kaczyński zabił Blidę..
 
Przechodząc do rzeczy. Rosemann buduje nam metaforę pedagogiczną, związaną z bezstresowym wychowaniem, że niby broniąc Hoffmana przed atakiem za wypowiedź o zbaraniałych chłopach dajemy mu przyzwolenie na kolejne głupie teksty, które doprowadzą w końcu do tego, że drogi Roseman w dniu wyborów pójdzie z bólem serca na ryby, a nie do urny wyborczej. Tu jednak o tyle sytuacja jest odwrotna, że Hoffman, ani w ogóle nikt z PISu nie jest rozpieszczonym medialnie bachorkiem, który może mówić sobie co chce, bo ma pewność, że nikt na podwórku ani w szkole nie wyciągnie wobec niego konsekwencji, bo tatuś albo nauczycielka pomoże. Hoffman jest raczej tym, który dał się sprowokować tym medialnym bachorkom, ci od razu na niego naskarżyli, i teraz niby ja – wyborca PIS jako ten rodzic mam jeszcze bonusowo strofować Hoffmana ku uciesze donosicieli. A figa!
 
Tak można odparować metaforę wychowawczą. Postarajmy się jednak zbudować bardziej wymagającą i odpowiadającą wymogom świata publicznego metaforę. Przejdźmy zatem na grunt prawny. Jest w naszym Kodeksie Postępowania Administracyjnego art. 222 o następującej treści:
 
„O tym czy pismo jest skargą albo wnioskiem, decyduje treść pisma a nie jego forma zewnętrzna”
 
Jak ja bym chciał aby ten zapis w Kodeksie Postępowania Politycznego brzmiał:
 
„O tym czy wypowiedź jest obraźliwa czy nie, decyduje treść wypowiedzi, a nie jej forma zewnętrzna”
 
Bo przecież forma zawsze może być obraźliwa. Że mówca mówił z pełnymi ustami. Że powiedział to we wtorek na pogrzebie przy wszystkich. Że kiedy wypowiadał obraźliwą treść był ubrany w poplamiony surdut i niemodny krawat. Formalnych argumentów na to, że dokonano obrazy zawsze się znajdzie. Więc może lepiej nie badać formy wypowiedzi, ale jej treść?
 
Czyli szukajmy odpowiedzi na pytanie, nie dlaczego Hoffman obraził, ale odpowiedzi na pytanie, czy prawdą jest, że chłopy z PSL zbaraniały. Jeżeli jest to nieprawda, to Hoffman faktycznie obraził i powinien przeprosić. Jeżeli prawda, a to jest całkiem odwrotnie.
 
Czy chłopy z PSL zbaraniały… a więc działacze PSL powinni nas od środy zarzucać informacjami, jaka to głęboka nieprawda, bo mimo tego że siedzą dzień w dzień w Warszawie, i pracują ciężko nad ustawami i polityką kraju, to w każdy weekend wracają w swoje rodzinne strony by tam doglądać pozostawione gospodarstwo, w końca są dumnymi chłopami i nie zrywają kontaktu z korzeniami. Ktoś o tym słyszał? Może ktoś słyszał informacje o tym jak PSL i za jakimi ustawami głosowało aby poprawić sytuację wsi? O tym jak PSL walczy o niesprowadzanie cukru z karaibskiej trzciny cukrowej do krajów UE tak aby zrobić w rynku europejskim miejsce dla cukru z polskich buraków. Ktoś słyszał?
 
To może badanie czy prawdą jest, że chłopy z PSL zbaraniały przeprowadźmy na podstawie klipu wyborczego, który był zaczątkiem całej afery. Oto chłopi tańczą w rytmie południowych klimatów, poseł Żelichowski ma wieniec hawajski z kwiatów i deklarują nam, że człowiek jest najważniejszy. Czy ten klip tłumaczy sytuację Polski, objawia jaki program ma PSL wobec groźby światowego kryzysu?
 
Skoro już Rosemann tak stale poczuwa się do wychowywania polityków, sympatyków i wyborców Prawa i Sprawiedliwości, może poczułby się wreszcie do wychowania wyborcy Polskiego. Ja już na wychowywanie polskiego wyborcy nie mam siły i jeżeli słyszę człowieka, który mówi, że on może i zagłosowałby na PIS, ale musi na PO, bo Dorn chce go wysłać w kamasze, albo że on tak bardzo chciał głosować na PIS, ale musi na SLD bo Kaczyński zabił Blidę, tudzież że on doprawdy nie popiera PO ale nie może głosować na PIS bo ten Gosiewski to taki kurdupel był, czy też mówi mi, że PO rządzi fatalnie, ale Smoleńsk to go w ogóle nie interesuje, to w moim umyśle natychmiastowo wyświetla się komentarz: polityczny idiota i dziękuje takiej osobie za jakąkolwiek rozmowę. Mam ten przywilej, że każdy już zna bardzo jasno moje poglądy i jeżeli chce z nimi wejść w polemikę to ja wymagam od niego pewnej wiedzy i zrozumienia tematu. To, że nasza agora publiczna opanowana jest przez takich właśnie poliitycznych idiotów jest konsekwencją wyolbrzymiania wypowiedzi polityków PIS i robieniach z tych politycznych igieł – wideł. To jest prosta konsekwencja tego, że pozwoliliśmy na budowanie drobnych kłamstewek w koło PIS bo było nam wygodniej nie kłócić się o to, że Gosiewski jest najdynamiczniejszym politykiem, że Anna Fatyga może i mało medialna za to znakomita w negocjacjach dwustronnych, że Lech Kaczyński jest naprawdę bardzo ciepły człowiekiem. Tam odpuściliśmy – konsekwencję znamy. I do prawdy nie ma co odpuszczać przy sprawie Hoffmana.
 
Niech Roseman weźmie się wreszcie za wychowywanie wyborcy Polskiego, nie ważne jakiej partii, i wytłumaczy mu, że polityka nie polega tylko na tym kto co powiedział, ale jeszcze bardziej kto co zrobił. Że w polityce trzeba umieć tworzyć sojusze, kiedy jest to potrzebne i konieczne dla realizacji programu i umieć z tych sojuszy wychodzić z jak najmniejszą stratą dla siebie i przy równoczesnym nie obracaniu byłych sojuszników w zaprzysięgłych wrogów. Tam jest problem schowany, a nie w wypowiedziach Posła Hoffmana. Zdaje sobie doskonale sprawę, że wychowywanie polskiego wyborcy jest sprawą trudną i nie medialną, ale w końcu tu przecież idzie o Polskę!
 
Warto też na jedną rzecz zwrócić uwagę. PiS ma w tych wyborach komfort tego, że nie musi tych wyborów wygrać. Nie musi, bo jesteśmy dorosłymi ludźmi i jeżeli Polacy przy całej dostępnej sobie wiedzy uważają, że życie w takim rozlatującym się państwie im się podoba, to co nam do tego? My naprawdę mamy możliwość emigracji czy wewnętrznej czy zewnętrznej, i szkoda naszego życia abyśmy się przejmowali tym jakiego fortelu użyje Grabarczyk, żeby nie zbudować dróg, albo co obieca a czego nie wykona Tusk. PiS nie ma obowiązku wygrania wyborów, bo albo Polacy dadzą PISowi zlecenie na remont domu, z wszelkim konsekwencjami tego, że nie zrobi się tego w jeden dzień i trzeba będzie skuć w mieszkaniu wszystko do gołych ścian a nawet dalej, i będą świadomi tego, że nie będą mogli po dniu, kiedy wszystko będzie fruwało zrezygnować z usług remontowych albo Polacy dalej będą budowali sobie Polskę razem z Donkiem, Chlebkiem, Bulem i Radkiem. Przy czym szantażowana trzecia droga w wyborze pójścia do kina czy na ryby w dniu wyborów jest oznaką tego, że losy Rzeczypospolitej powierzamy chłopcom od Orlików, o co ja nie mam żadnych pretensji i przyjmuje ten wybór ze zrozumieniem, acz wyświetla mi się odpowiedni komunikat.
 
Polityk podobnie jak szachista musi umieć przewidywać ruchy do przodu. PIS musi sobie doskonale zdawać sprawę z tego, że jeżeli przyjdzie recesja światowa – powtórka 1929 roku, to nastąpi zupełne przewartościowanie polityki. Skończy się wreszcie czas doboru polityków przez klipy wyborcze i krawaty, które promowało takie indywidua polityczne jak dr Migalski czy Mistewicz, a zacznie się czas prawdziwych polityków. Przed którymi nie będzie dylematu, czy dobrać muzyczkę do klipu bardziej rockową czy bardziej klasyczną, ale dylematy wytypowania 5 pracowników z 10 do zwolnienia z urzędu, z których każdy z nich jest moim przyjacielem i kompanem z tej samej partii. I tu trzeba będzie ludzi z jajami, bo ci z głową… to przed takim wyborem tradycyjnie uciekną.   
 
 
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (105)

Inne tematy w dziale Polityka