Grudeq Grudeq
2039
BLOG

Bursztynek. Domagam się Państwa Policyjnego!

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 89

 

Po bardzo inspirującym wpisie blogera Jana Śniadeckiego, gdzie przedstawił przy okazji sprawy z Amber Gold bardzo jasny podział na ludzi światłych i znających realia liberalnej demokracji oraz tych naiwniaków, którzy domagają się państwa policyjnego. Kategorycznie stwierdzam, że jestem zwolennikiem represyjnego państwa policyjnego i ustanowienia takiegoż domagam się w Rzeczypospolitej. Polska potrzebuje takiego państwa!
 
Ze swoich czasów studenckich pamiętam wykłady z prawa prasowego z Prof. Jackiem Sobczakiem, który zapytywał nas, jaki jest lepszy system cenzury: represyjny, gdzie to słowo było wymawiane twardo, konkretnie, „represyjnie”, czy może jednak: prewencyjny, gdzie z kolei to słowo było wypowiadane łagodnie, grzecznie, tak prewencyjnie. Oczywiście większość opowiadała się za łagodnym systemem prewencyjnym. Na co Pan Profesor odpowiadał nam, że lepiej żebyśmy mieli zawsze do czynienia z Policją represyjną, śledczą, bo ta wchodzi do akcji tylko wtedy gdy coś się stanie, a jak przyjeżdża Policyjna prewencja, to ona leje gdzie popadnie. Tak prewencyjnie.
 
Przy tej okazji zawsze mi się jeszcze przypomina przypowiastka, bodajże z blogu szanownego Rolexa, który opisał zakładanie restauracji w Anglii, gdzie tam państwo pojawia się dopiero w momencie rozkręcenia się interesu, gdy już restaurator będzie miał lokal, kucharzy, personel, a co najważniejsze klientów i dochód. Wtedy to dopiero pojawia się państwo chcące taki interes opodatkować. Wcześniej Państwo w zakładanie restauracji w ogóle nie ingeruje.
 
Zastanawiając się nad tym przykładem. Po pierwsze widać, że państwo angielskie ufa swoim obywatelom, uważając, że jeżeli ktoś zakłada restaurację, to po to aby ludzi karmić i przy okazji zarobić, a nie po to żeby ludzi otruć i oszukać. Dobrze jest aby państwo miało zaufanie do swoich obywateli i nie traktowało ich jak złodziei i przygłupów. W Polsce państwo wychodzi z założenia, że jeżeli ktoś zakłada restaurację to po to aby ludzi truć, więc nim tą restaurację uruchomi nasyła się na niego setek kontroli sanepidowskich, zusowskich, miejskich, pracowniczych etc. aby taki proceder wybić restauratorowi z głowy. Można i tak. Ale na tym właśnie widać doskonale różnicę pomiędzy naszym łagodnym, prewencyjnym państwem, a represyjnym policyjnym państwem Anglików.
 
Bo w czym tkwi sukces systemu angielskiego. Otóż na tym, że restaurator angielski który zakłada restauracje wie iż gdyby jeden z jego klientów otruł się przy stoliku jego restauracji mile pałaszując danie z menu, to rodzina zmarłego wywalczy takie odszkodowanie w sądzie, że restaurator do końca życia będzie jadł albo więzienne posiłki albo te serwowane przez pomoc społeczną.
 
Polski zaś restaurator wie, że jeżeli nawet otruje swojego klienta, to odpowiedzialność podzieli z tabunem urzędników, bo rodzinie chcącej wywalczyć odszkodowanie pokaże zaświadczenie, że lokal jest higieniczny, przebadany a potrawy w nim serwowane są zgodne z normami PL o odpowiednich numerach, znakach i sygnaturach. Zgoda. Polski restaurator namęczy się nim te glejty zdobędzie, ale jak zdobędzie… truj klientów ile chcesz. Ten angielski musi się starać cały czas.
 
Można rzecz jasna na sprawę popatrzeć z innej strony. Ze strony obrońców naszego systemu. Ich argumentacja może przebiegać następująco. Angielski system z samej swojej zasady zakłada, że ktoś może zostać w restauracji otruty. Bo on działa zawsze następczo. Można widzieć, że ktoś ma syf na zapleczu kuchni i nic nie zrobić, bo państwo angielski wkracza dopiero w momencie otrucia klienta. Nasz system Polski takie sytuacje niweczy, bo Państwo nigdy nie dopuści do otrucia klienta, bo takim sytuacjom wcześniej, prewencyjnie przeciwdziała, badając, kontrolując, wydając zaświadczenia. I jest to prawda. Niestety teoretycznie angielski system nie jest idealnym, i przewiduje możliwość pojawienia się ofiar. Natomiast nasz system jest idealny i teoretycznie ofiary w nim się nie pojawiają. Jest to kolejny dowód, że rzeczy idealne… zazwyczaj są najdalej od idealności od rzeczy, które idealnych aspiracji nie mają.
 
Tu jeszcze trzeba wspomnieć, że w tych systemach Państwo angielski utrzymuje li tylko poborcę podatków, który puka do restauracji, gdy ta tylko zacznie przynosić zysk oraz sędziego, który wkroczy, gdy pojawi się pozew przeciwko trucicielowi – restauratorowi. Państwo polskie utrzymuje w takich samych okolicznościach: poborcę podatkowego, kontrolera sanepidowskiego, PIPowskiego, budowlanego, sanitarnego, estetycznego. Plus rzecz jasna sędziego do rozpatrzenia ewentualnych sporów oraz prokuratora, który za obywatela napisze pozew, wszak przestępstwo otrucia zrobi się przestępstwem publicznoskargowym, co by obywatel sam się nie męczył.
 
Z tych miłych kulinarnych rozważań przejdźmy na grunt bursztynów. Aż pozwolę sobie na najbardziej znaną bursztynową polską piosenkę: http://www.youtube.com/watch?v=Si4YsuU26HM
 
Otóż Panie Janie Śniadecki. Ja nie jestem naiwniakiem, ale chcę państwa policyjnego. Z tej prostej przyczyny, że skoro płacę podatki na Sądy, Prokuratury, Policję, KNF, Urzędy Skarbowe etc. to właśnie po to aby te organy chroniły mnie przed różnego rodzaju cwaniakami. A tu się okazuje, że podatki płacę jak w państwie policyjnym, a gdy przychodzi co do czego, to okazuje się, że to całe nasze państwo jest perfekcyjnie obchodzone przez 28letniego cwaniaka. No to albo w lewo, albo w prawo. Albo Rzeczpospolita bierze pieniądze i z tych pieniędzy się rozlicza, realizując to do czego się zobowiązuje, czyli do ochrony naiwniaków. Albo też Rzeczpospolita tych pieniędzy nie bierze mówiąc: obywatelu ale czy Ty jesteś naiwny czy nie, to Twój już jest problem, a nie państwa. Proste.
 
I tylko ten problem, że gdy zaproponuje nam się bardzo prosto skonstruowane państwo policyjne, represyjne oraz bardzo skomplikowane, wielopłaszczyznowe, ale gwarantujące wszelkie swobody i wolności demokratyczne państwo prewencyjne.. to rzecz jasna wybierzemy te drugie. Tylko w tym państwie ogólnej prewencji nie dziwmy się później, gdy Sądy mówią, że owszem powinny były sprawdzić Plichtę przed rejestracją, ale to ustawodawca – politycy nie dali im narzędzi prawnych. Ustawodawca zaś (politycy) powiedzą, że przecież oni to zadanie scedowali na KNF.. ten zaś powie, że przecież on zrobił wszystko co do niego należało, tylko prokuratura milczała, ta zaś przerzuci odpowiedzialność na Sądy, no bo przecież akty oskarżenia szły… tylko Sądy odrzucały. Wszak gdy w państwie jest tyle organów prewencyjnych, to w tych lukach między nimi można próbować się przedrzeć.
 

 

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (89)

Inne tematy w dziale Polityka