Życie to ciągłe podejmowanie decyzji. Nie da się uciec od życia, nie da się nie podejmować decyzji. Nie zawsze mamy do dyspozycji pełną paletę decyzji. Najbardziej komfortową sytuacją jest taka kiedy mamy przed sobą same dobre decyzje, ale nie jest to częste zjawisko. Czasem u cioci na imieninach możemy sobie wybierać między tortem z kremem czekoladowym, albo z posypką marcepanową. Bywa, że po jednej stronie grupują nam się dobre wybory, a po drugiej złe. I mamy wtedy do wyboru albo kaczkę z jabłkami, albo groch z kapustą. Często jest jednak tak, że mamy bardzo wąskie pole wyboru, tzn albo chleb ze smalcem, albo nic. Wybór jest zawsze, co oczywiście nie znaczy, że zawsze komfortowy.
W polityce jest bardzo podobnie, z tym że decyzje polityczne mają znacznie większą wagę i szersze pole oddziaływania. Politykę można spokojnie zdefiniować jako sztukę podejmowania decyzji. Osoby które w życiu nie radzą sobie z podejmowaniem decyzji do polityki powinny mieć wstęp zabroniony. Chociaż można zauważyć, że wielu ludzi z faktu nie umiejętności podejmowania decyzji czyni sobie cnotę i roznosi światu całemu: „Ja nie głosuję”. Takich ludzi należy się wystrzegać.
A wybór jest zawsze. Czemu skazani w procesie Norymberskim tak mocno apelowali o to aby ich rozstrzelać, a nie powiesić? Wieszano zawsze pospolitych przestępców morderców, godnych i niebezpiecznych przeciwników politycznych, szpiegów rozstrzeliwano. Niby zawsze kończy się śmiercią, ale jednak jakaś różnica jest. Nawet jeżeli to jest wybór miedzy złymi opcjami, to zawsze jedna jest mniejszym złem.
Decyzje wiążą się jeszcze z odpowiedzialnością za nie. W Polsce komunizm oduczył nas odpowiedzialności za siebie i swoje decyzje czy też za państwo. Stąd też w Polsce w pełni sprawdza się przysłowie, że sukces ma wielu ojców, porażka zaś jest sierotą.
Kapitan na łodzi podwodnej. Okręt dostaje torpedą w jeden przedział. Kapitan musi podjąć decyzję czy i kiedy odciąć trafiony przedział. Taka decyzja powoduje, skazanie na śmierć znajdujących się tam marynarzy, ale tym samym zmniejszenie zagrożenia dla całego okrętu. Wstrzymywania się z decyzją odcięcia daje szanse na uratowanie większej ilości osób z trafionego przedziału, ale też zwiększa niebezpieczeństwo dla całej załogi. Kapitanem targają: solidarność z załogą i załogi, odpowiedzialność za cały okręt, za załogę, za wykonanie rozkazu. Dlatego też nie każdy nadaje się i może zostać kapitanem. A to też często tłumaczy szorstkość kapitana wobec załogi. Sympatia dla jakiś osób w takim momencie może być śmiertelna dla całego okrętu.
W Polsce ucieka się i od decyzji i od odpowiedzialności za nie. Przykładami niech będzie proces decyzyjny w Polskich urzędach. Przechodzi to przez tyle szczebli, że odpowiedzialność jest tak rozmyta, że nigdy nie wiadomo kogo skarżyć za złą decyzję. Ileż też razy jest tak, że jakieś trudne decyzję są spychane przez dyrektorów na zastępców, czy kierowników. Ech!
Nie mam problemów z podejmowaniem decyzji. Nie lubię wątróbki, ale jeżeli jestem głodny i w lodówce nie ma niczego innego, to albo nadal jestem głodny, albo pałaszuję wątróbkę, w każdym bądź razie nie mogę powiedzieć, że nie ma nic do jedzenia.
Zbliżają się wybory. Startuje znów ileś tam partii, i jest to przekrój wszystkich możliwych opcji politycznych. Więc nie można mówić, że nie ma się wyboru. To że wybór jest taki a nie inny, no cóż nie zawsze można tylko jadać torciki. Chociaż w tych wyborach kaczki z programem reform. na tle jamajskiej mizerii PO, odgrzewanych kotletów SLD, czy oryginalnego połączenia rodzynków UPR z kiełbasą LPR wyglądają naprawdę dobrze. Oddaje głos na PiS i biorę za to odpowiedzialność.
Inne tematy w dziale Polityka