Nad czym się nie zastanawia triumfująca dziś ulica
Taki tytuł Stanisław Cat Mackiewicz nadał swojemu artykułowi napisanemu 3 października 1938 roku, po zajęciu przez Polskę części Czechosłowacji – Zaolzia. Polacy w tych dniach masowo wyszli na ulicę, słuchając przemówienia ministra Becka, w którym stwierdzał, iż stary pra-piastowski Śląsk Zaolziański po niesprawiedliwym pobycie przy Czechach wraca do Ojczyzny. Od Gdyni po Lwów, i od Wilna po Poznań odbywały się patriotyczne manifestację. I chociaż rządziła niepopularna sanacja, to jednak wszyscy wychwalali potęgę państwa i politykę Naczelnych Władz Rzeczypospolitej. A Cat nie piał w zachwytach. Polska odzyskała co prawda Śląsk Cieszyński, ale Niemcy zyskali nieporównywalnie więcej. Polska nie uczestniczyła w konferencji monachijskiej, gdzie były podejmowana najistotniejsze decyzje. Wreszcie została osłabiona Czechosłowacja, a Niemcy na swoją kolejną ofiarę szykowali Polskę.
No cóż Polacy chyba nigdy nie potrafili myśleć dwa kroki do przodu. Najważniejsze było że zyskaliśmy, że mamy, ale jakim kosztem i co będzie jutro? A tam, panie to nie mój problem!
Taki sam tytuł chciałbym dać dzisiaj, kiedy na połowie opisów na GG moich znajomych widzę hasła: Victoria, Pisuarzy odlani do moczu, Przeproście i Spadajcie, czy ludzika z kresków i kropków lejącego na PiS. Dokładnie taki sam tytuł kiedy słyszę rozmowy studentów przejętych zwycięstwem PO, chociaż jeszcze bardziej chyba zadowolonych z odsunięcia od władzy PiSu. Idealnie ten sam opis, kiedy słyszę rozmowy osób z wyższych wykształceniem o końcu Kaczyzmu i powrocie do demokracji. Ludzie z elity, a język jednak z ulicy.
Elito-ulica jeżeli wzięła się za wybory i rządzenie powinna się wziąć także za myślenie. Polityka jest jak gra w szachy, trzeba umieć przewidzieć ruchy przeciwnika na kilka od przodu, i wobec tej analizy samemu poruszać figury. Ale taka analiza nie leży w naturze naszej elito - ulicy.
Prasa całego świata pieje z zachwytu nad zwycięstwem PO w Polskich wyborach. Największy zachwyt rzecz jasna wyrażają media rosyjskie i niemieckie. Jedynie londyński Times zaznaczył, że odchodzi premier Jarosław Kaczyński, który twardo bronił interesów Polski wobec Berlina i Moskwy. Ot! Taki malutki szczególik, ale jakże ważny. Logicznym wydaje się ciąg następujący – twardzi Kaczyńscy w Warszawie – niezadowolenie w Moskwie i Berlinie – Tusk w Warszawie – radość w Berlinie i Moskwie. Cóż piłkarze Zagłębia grając w eliminacjach LM, ucieszyli się by, gdyby zamiast ze Steauą przyszło im grać z Tilgulem Tiraspol.
Polityka od samego początku swoich dziejów jest grą interesów. Niemcy mają swoje interesy, Rosjanie mają swoje interesy, a tylko Polska robi za Matkę Teresę, i czyni wszystko aby realizować interesy innych, a swoje to gdzieś tam później. Wiadomo skromność jest cechą godną szacunku, ale trzeba rozróżniać skromność od frajerstwa. Doświadczenie historyczne podpowiada, że Polacy dość naiwnie liczyli, że im wszyscy za to ich poświęcenie się zrewanżują, bo na ogół bywało całkowicie odwrotnie. II Wojna Światowa, I Wojna Światowa, Powstania, czy nawet sięgając do odsieczy Wiedeńskiej.
Ale nad tym elito – ulica się nie zastanawia.
Nie zastanawia się nawet nad słowami Wałęsy powiedzianymi w RMFie, iż należy wyczyścić państwo z ludzi PiSu. Co to oznacza? Jak takie wyczyszczenia ma wyglądać w praktyce? Czemu ma służyć? I czy człowiekiem PiS jest nawet ten człowiek co to oddał głos na formację Braci Kaczyńskich?
Elito – ulica triumfuje. Nie widziałem jeszcze żadnego wywiadu z Hubertem H. Ale radziłbym mu się zastanowić, czy kiedy znów znajdzie się w stanie pomroczności jasnej, i zacznie wygadywać na Tuska, że jabłka niby tańsze a jednak droższe, to mogą być wyciągnięte wobec niego wszelkie konsekwencje, związane z obrazą premiera Rzeczypospolitej. I zapomniałbym o obecności Fundacji Helsińskiej na procesie.
Inne tematy w dziale Polityka