Kim jest dla nas, Polaków Napoleon – wielki człowiek, „Dał nam przykład”, jako jeden z nielicznych polityków zagranicznych chciał odbudować Rzeczpospolitą. Kim dla Europejczyków jest Karol Wielki? Władca co chciał odbudować cesarstwo, od niego wywodzą się nowoczesne państwo Francuskie i Niemieckie, władca który zreformował naukę. Kim dla nas jest Hitler? Zło wcielone, tyran, szaleniec i wariat. Tak oczywiście odpowiadamy, my Polacy, pytani dziś. Jak będziemy odpowiadali na te pytania w przyszłości – nie znam odpowiedzi, ale mogę skorzystać z przywileju wyobraźni i zobaczyć jak odpowiadaliśmy w przeszłości.
Jeżeli ktoś na przełomie wieków VIII i IX, żył sobie na ziemiach Polskich i załóżmy był przyjacielem Sasów. Robił z nimi interesy, sprzedawał im miód a w zamian kupował jakąś broń czy bronsolety dla swej kobiety. W tym wypadku taki Karol Wielki nie mógł się jawić dobrze. Przecież sposób w jaki Karol rozprawił się z Sasami i Powstaniem Widikunda to przykład psychopatii pierwszej klasy. 30 tysięcy ludzi ukrzyżować, aby przypominali o tym, że nie warto podnosić ręki na władzę królewską i cesarską. Pewnie jeszcze dwa czy trzy pokolenia Sasów żyły tym wydarzeniem, przeklinając Karola Wielkiego za śmierć Ojców, Dziadków, Wujów czy Stryjów. Ciekawe czy gdyby Karol Wielki dysponował środkami technicznymi z XX wieku, nie kazał by Sasów Widikunda rozstrzelać, zagazować? Historia jednak maszeruje dalej, o wielu rzeczach zapomina, inne rzeczy na wierzch kładzie i pokazuje.
Dla nas Polaków antychrystem XX wieku był Hitler. Dla Niemców z przełomu wieku takim antychrystem był Napoleon Bonaparte. I nie można im się dziwić. Społeczność międzynarodowa od kilkunastu lat przygląda się rewolucji francuskiej, jawiącej się jako początek apokalipsy. Pamiętajmy, że dzieje się to na przełomie wieków, a odkąd świat światem ludzkość zawsze dostaje jakiegoś szału liczbowego wierząc, że w okrągłe daty nastąpi koniec świata. Napoleon wpada ze swoimi armiami do Rzeszy. Niszczy ją. Przekreśla istnienie Cesarstwa, struktury, która słaba, bo słaba w tym czasie ale istniała od ponad 1000 lat. Przewraca w ciągu kilku tygodni niezniszczalne militarnie państwo Pruskie. I potem tworzy, dzieli, łączy królestwa, a na ich władców mianuje swoich braci albo marszałków. Dodajemy do tego, ile żołnierzy w tych wszystkich walkach ginie. Przecież oni też zostawiali swoje kochające żony, dzieci, niespłacone długi. Kto za to ponosił odpowiedzialność? Napoleon. Ten sam Napoleon, który dla Polaków to, My z Napoleonem, Napoleon z Nami! Ten sam. To, że Napoleon zgubił tyle wojska w Rosji to dla nas dowód jego geniuszu, że jemu udało się uciec. Ewentualnie zawsze na jego usprawiedliwienie dajemy trudy pogodowe i terenowe Rosji. Pokolenia kolejne rosły, pozapominały. O Napoleonie mówi się historycznie o jego kodyfikacjach, geniuszu militarnym. O tym, ile osób śmierć przez niego poniosło, ani wzmianki. Historia nie lubi maluczkich.
Historia wydaje się być jedna i sprawiedliwa. Wydaje się. W historii obowiązuje relatywizm, zmienność oceny w czasie i wielość punktów widzenia. Sprawy sporne między tymi punktami widzenia reguluje zasada: historię piszą zwycięzcy. Hitler jest psychopatą, a Stalin przy takim samym ludobójstwie co jego niemiecki kolega psychopatą nie jest tylko dlatego, że to jego armie zniszczyły Hitlera w jego bunkrze. Gdyby to Armie Hitlera doszły do Moskwy. Gdyby to one pokonały Stalina. I nawet później powtórzyła by się sytuacja z I Wojny Światowej, to znaczy Niemcy zostały by pokonane na zachodzie, i doszło do obalenia Hitlera, ten pewnie stałby się kolejnym Wilhelmem II i osiadł gdzieś w spokoju w Ameryce Południowej. A dzisiaj zwiedzalibyśmy poradzieckie łagry, a w miejscu niemieckich obozów byłyby łąki i pastwiska. Brutalne, ale niestety prawdziwe.
Inaczej na Hitlera będą patrzeć mieszkańcy ziem na których bezpośrednio grasowały jego armie, a inaczej mieszkańcy ziem na których nie grasowały. Dla Nowo Zelandczyków Hitler to tylko człowiek z ksiązki historii. Dla Polaka Hitler to 1 września, niemieckie czołgi, to zmarnowane dzieciństwo dziadka. Dla Niemca Hitler to okres niemieckiej hańby, to zmarnowane dzieciństwo jego dziadka, chowającego się przed alianckimi nalotami, to wstyd za to, że dziadek uczestniczył w komandach śmierci na froncie wschodnim. Naturalnym jest jednak, że z każdym pokoleniem tych znaczeń słowa Hitler będzie coraz mniej, aż w końcu stanie się on tylko i wyłącznie postacią z książki historycznej.
W naszym Polskim interesie leży aby jak najdłużej utrzymywać stan w którym imię Hitlera ma znaczenie nie tylko jako postać z historii. Takie utrzymywanie trzyma na smyczy zapędy Niemców do kolejnej wojny, do budowania silnych Niemiec. Póki żyją naoczni świadkowie działalności narodowego socjalizmu nie jest to zadanie trudne. Naturalnym jest jednak także to, że z każdym dniem tych świadków jest coraz mniej i coraz bliżej jest do dnia, gdzie Hitler będzie tylko biogramem z encyklopedii, bez żadnego emocjonalnego stosunku do niego. Ten dzień co wydaje nam się nie możliwością nadejdzie. Tak jak nadszedł w wypadku Karola Wielkiego, Napoleona. Historia może zmienić swoje oceny. Patrzymy na historię przez pryzmat tylko swoich czasów. Ale czasy, epoki się zmieniają. Inne kryteria oceny człowieka jego dziejów były w starożytności, inne w średniowieczu, inne w renesansie. Inne są dzisiaj. Wydają nam się niezmienne, jedyne i słuszne, ale ludzkość zbyt dużo zakrętów przeszła by tak było.
Inne tematy w dziale Polityka