10 grudnia b.r. opublikowałem na tym forum tekst p.t. „Pytania (retoryczne) obywatela do premiera”.
W tekście tym pytałem (między innymi) „... czy Pan Premier widzi jakąś korelację pomiędzy umożliwieniem przez Państwo istnienia patologii „umów śmieciowych” (zwolnionych ze składek ZUS) - i to chyba na poziomie najwyższym w Europie - a istnieniem minimalnej składki na ZUS dla osób prowadzących działalność gospodarczą w oderwaniu od uzyskiwanego przez nich dochodu?
Czy konieczność zapłacenia składki ZUS w (minimalnej) wysokości około jednego tysiąca złotych (czyli tyle ile wynosi często „pensja” na „umowie śmieciowej”), jeżeli, na przykład, wypracowywany dochód to też jeden tysiąc złotych, ułatwia tym ludziom pracę na własny rachunek?
I gdzie szukają pracy ci, których państwo w ten sposób „leczy” z chęci pracy na własny rachunek?
A także, jakie umowy są im wtedy proponowane? „
Przedwczoraj, 18 grudnia, miała miejsce w sejmie konferencja prasowa lidera Polski Razem Jarosława Gowina, na której padła propozycja mniejszych składek ZUS dla drobnych przedsiębiorców. Potrzebę wprowadzenia takich rozwiązań Pan Jarosław Gowin uzasadnił tym, że „obciążenia kosztami pracy utrudniają, a czasem wręcz uniemożliwiają prowadzenie działalności gospodarczej przez mikro- i małe przedsiębiorstwa” (cyt. - onet.wiadomości)
Oczywiście, te dwa fakty są najprawdopodobniej koincydencją i niczym więcej. Nie można przecież nawet przypuszczać, że nowe ugrupowanie polityczne, głoszące potrzebę nowych standardów w polityce, „zapożycza” czyjeś pomysły
bez informowania o tym fakcie.
Cieszy natomiast to, że w końcu jakieś ugrupowanie dostrzega, iż wprowadzenie „drobnych” w sumie rozwiązań może poprawić los dziesiątków tysięcy ludzi, zwiększając jednocześnie przychody do ZUS i zmniejszając sumę świadczeń o charakterze socjalnym.
Martwi zaś to, że cały szereg innych patologii, deformujących naszą rzeczywistość, czasami o dużo większym „ciężarze gatunkowym” , pozostaje niezauważonymi.
Część z nich opisałem w książce „Postmonarchia czy demokracja”. Pokazałem tam, że patologie te stanowią wcale nierzadko podstawę „byznesu po polsku”... albo „jedynie” umożliwiają masowe łupienie przysłowiowych Kowalskich.
Na przykład, umowy bazujące na tzw.”'wzorcach umownych” , konstruowane tak, aby druga strona umowy, mimo dołożenia największej staranności, nie wiedziała w pełni, jakie zobowiązanie zaciąga . A przecież taką umowę MUSIMY podpisać z tą, czy z „bliźniaczą” firmą , bo nie można się przecież obejść bez prądu, telefonu, telewizji....
Inną patologię opisaną w w/w tekście powinien Pan Jarosław Gowin zauważyć, napiętnować i zwalczać jeszcze wtedy, gdy był Ministrem Sprawiedliwości. Tzw. „e-sąd” na masową skalę, w majestacie Rzeczpospolitej”, uznaje – najczęściej „zwykłych Kowalskich” – zobowiązanymi do świadczeń, bez sprawdzenia choćby dowodów, czy roszczenie powoda(najczęściej są nim wielkie korporacje i firmy windykacyjne)jest zasadne i czy ma jakąkolwiek podstawę faktyczną (art. 505³² KPC).
„Przeciętny Kowalski”, który otrzymuje „papier” z „orzeczeniem” opatrzonym GODŁEM, wydanym w IMIENIU RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ, płaci nawet wtedy, kiedy nic nie jest winien.
Czasem tylko dlatego, że nie wie, jak się bronić przed takim „orzeczeniem”, a perspektywa kontaktów z firmami windykacyjnymi czy z komornikiem dodatkowo ułatwia mu podjęcie decyzji o sięgnięciu do portfela.
I o to chodzi. „Byznes” się kręci. I coraz większe sztaby prawników konstruują wzorce umowne.
Panie Gowin, nie zauważył Pan tej patologii, gdy był Pan Ministrem Sprawiedliwości?
A może, Pana zdaniem, to nie jest patologia?
No cóż, przeszłości nie zmienimy. A jeżeli Polska Razem podejmie te (i inne opisane w w/w książce) tematy, nie wystąpię o tantiemy. Bo ważne jest przecież to, aby nasze patologie zwalczać. A kto je pierwszy wskazał i opisał – rzecz wtórna.
Inne tematy w dziale Polityka