Grzego Grzego
246
BLOG

Majowe wybory to pikuś

Grzego Grzego Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Majowe wybory to pikuś .

Nie chodzi mi o to, że można je przeprowadzić łatwo i bezpiecznie (choć można), ale o tym potem. Mnie wszystko jedno czy się odbędą w terminie czy nie. Nadal jest zresztą za wcześnie na taką decyzję. 

Majowe wybory to pikuś (i zamierzam to udowodnić) w stosunku do innych wyzwań stojących przed nami. 

Rzecz w tym, że jeśli nie potrafimy tego dokonać, to nie potrafimy również ograniczyć skutków kryzysu, a może nawet przetrwać jako państwo. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jeśli nie uda nam się zejść z krzywej wykładniczej wzrostu ilości zachorowań to scenariusz włoski jest tylko kwestią czasu,  

a to oznacza ciężki, długi kryzys i dantejskie sceny. To piramida. Nie finansowa. To piramida śmierci! 

Możliwa ilość ofiar samej epidemii to w Polsce około miliona ludzi.

Nawet gdyby udało nam się osiągnąć stałe tempo zachorowań na poziomie powiedzmy 10000 przypadków dziennie, przy założeniu że średnio potrzeba 10 dni hospitalizacji na 1 przypadek, czyli ok. 100000 miejsc w szpitalach, tzn. tyle ile zachorowań stwierdzono dotychczas we Włoszech. Gdyby nasza służba zdrowia zdążyła się przygotować na takie potrzeby i im sprostać, to sytuacja taka trwałaby do wynalezienia szczepionki, albo przechorowania zarazy przez większość populacji, czyli... 10000 dziennie x 365 dni x 10 lat = 36 500 000 obywateli. (Liczby dobrałem tak by łatwo je było ogarnąć.} 

Właśnie dlatego majowe wybory to pikuś, co mam nadzieję udowodnić. 

Jeśli nie nauczymy się żyć i pracować w warunkach epidemii i kryzysu to obie te plagi wspólnie nas pogrzebią. Nie wolno myśleć, że czegoś nie da się zrobić. Trzeba myśleć jak! 

Teraz czas na mój przyczynek w tym kierunku. Jestem optymistą. Oto jak można przeprowadzić wybory w czasie pandemii: 

Nie korespondencyjnie! Nawet jeśli nie zostałyby sfałszowane, to mało kto by w to uwierzył, a wtedy: epidemia, kryzys i nie daj Boże rozruchy. 

Karty wyborcze można rozesłać pocztą i przez Internet. Każdy może wydrukować swoją na standardowej kartce A4 i w domowym zaciszu, na spokojnie zakreślić i złożyć na pół, tak by nie było widać co zakreślił. O oznaczonej godzinie w pobliżu domu pojawiałby się lokal wyborczy wraz z komisją - w autobusie. Przed nim chodnik dezynfekujący, a nad okienkiem baldachim dla ochrony przed ewentualnym deszczem. Wyborcy od komisji odizolowani śluzą, nie wchodzą do środka.

Kartę trzeba wysterylizować przed przejęciem przez członków komisji, by mogli oni wziąć ją do ręki i ocenić czy czasem nie jest podwójna. Na oczach wyborcy kartę wrzuca się do urny. Nie składamy podpisów na spisie wyborczym, robią to za nas członkowie komisji. Komisja nie stempluje kart, nie ma takiej potrzeby. Karty podczas liczenia są oznaczane parafkami wszystkich członków komisji.

Jak wykonać sterylizację kart? Na przykład przez przepuszczenie przez dwa gorące wałki. Takie wałki są w kserokopiarkach, drukarkach laserowych, laminatorach. Można użyć żelazka. To właśnie byłaby śluza.

Autobus po objeździe obwodu staje na wyznaczonym parkingu, gdzie głosować mogą ci, którzy nie mogli być w domu o oznaczonym czasie. Zresztą można przecież głosować wszędzie tam, gdzie nasza komisja się zatrzyma.

Nie uważam, że to gotowa recepta, ale czyż nie przekonałem Cię drogi czytelniku, że można? 

Potrzebna jeszcze cywilizowana kampania (też można) i sposób ochrony przed zakażeniami wewnątrz autobusu (można). Tu jednak nie chodzi o rozwiązanie problemu wyborów. Przecież one nie muszą się odbyć. Użyłem tego przykładu tylko dla chwytliwego tytułu. Przepraszam.

MOŻEMY pokonać kryzys i mieć satysfakcję z każdego kroku na tej drodze, w czasie gdy trudno o inne przyjemności.

Grzego
O mnie Grzego

To ja jestem temu winny. Gdybym był dostatecznie mądry, zaangażowany, "miał jaja" i dość charyzmy to rządziłbym dziś Polską i oczywiście czynił to dobrze. Nie robię sobie z tego wyrzutów, bo przecież wszyscy być tacy nie mogą. Robię co potrafię i czynię to na przykład tutaj. Rocznik '55, wykształcenie średnie techniczne, nie jestem członkiem ani sympatykiem żadnej partii. Zawsze uczestniczę w wyborach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka