Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz
91
BLOG

Zabawa w zabawę Palikota

Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz Polityka Obserwuj notkę 0

 

  "Palikot mówi tylko o sobie i Jarosławie Kaczyńskim zamiast o problemach, które doskwierają społeczeństwu", skomentował najnowsze pomysły lubelskiego posła z (póki co PO)Bartosz Arłukowicz(Lewica) w programie TVN24. Palikot ma wszelkie zadatki na dobrego, bo sprawnie operującego tanim dowcipem, show mastera. Ale celebrytą już nie jest. Do celebryty mu zawsze dużo brakowało. Może TVN lub Polsat mu jakiś program autorski wreszcie zafundują, gdzieś pomiędzy Majewskim a Wojewódzkim. Oglądalność prywatnego tv wzrośnie, a Palikot się na ekranie w końcu spełni i zrealizuje. Medialnie. Odpowiedź na pytanie, jak długo, niech pozostanie wówczas jego prywatnym problemem i prywatnego "telewizora".

  Pożytku z Palikota w PO tyle, ilu zwolenników ma Platforma tylko dlatego, że wielu Polaków nadal lubi tanie i proste, widowiskowe show na przykład ze sztucznym penisem w roli głównej. I cieszy się wtedy gawiedź, że poseł z Lublina komuś... dołożył.

  Jak długo "siła" Platformy polegać będzie jedynie i przede wszystkim na słabości PiS i SLD, tak długo Platforma tkwić będzie w swych wewnętrznych, w gruncie rzeczy zachowawczych programach i planach, ograniczających się do zarządzania stanem faktycznym i kumulowania niechęci wobec albo nawiedzonych, albo konsekwentnie nieskutecznych. A to zdecydowanie za mało, by Polska, by Polacy odnieśli sukces.

  W najbliższych wyborach samorządowych Platforma wystawi bynajmniej nie najlepszych, lecz tych, którzy mają (znowu) wszelkie szanse na zwycięstwo. I jeśli tu i ówdzie przegra, to może się, tu i ówdzie, obudzi. Szansa taka istnieje jednak tylko teoretycznie. Praktycznie jest niewielka albo prawie żadna, bowiem słabość, nijakość lub po prostu paranoja konkurencji nie pozostawiają cienia wątpliwości, co do szans PO na zwycięstwo w kolejnych miastach i regionach.

  Ale polityka nie tylko na tanim show polega. Polityka wykazywać się powinna przede wszystkim skutecznością. Piszącdawno temu (23. 04. 2009) o polskich autostradach i drogach ekspresowych apelowałem wówczas publicznie do Palikota, by się wykazał.

  By Palikot udowodnił, że jest ambitny i że zależy mu na tym, by polska "ściana wschodnia" przestała być zapyziałym regionem, pozbawionym nowoczesnych dróg, dobrych połączeń kolejowych czy, przy okazji, sieci wielu hipermarketów, tak powszechnych w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu, Szczecinie czy na Śląsku. Kto wie na wschodzie Polski co to takiego autostrada lub "Ikea" czy na Lubelszczyźnie "Auchan".... Tylko ten, kto jeździ do centrum, na południe lub na zachód kraju. Smutne to.

  A Palikot się oczywiście nie wykazał. Bo po co. Podobnie rzecz ma się w wypadku kuriozalnej zupełnie komisji, której raz przewodniczył, to znowu nie, by znowu jej nieskutecznie przewodniczyć. Przyjazne państwo pozostało na papierze. Przedstawiono250postulatówzmian prawnych, uchwalono 15dezyderatówi przyjęto 40projektówzmian legislacyjnych. I... na tym działalność się zakończyła. Komisja nie od wczoraj bojkotowana jest przez członków gabinetu premiera Tuska, a sam Palikot stracił zainteresowanie jej pracami. Ale przecież komisja nadal oficjalnie i dzielnie pracuje. Z pewnością codziennie.

  Palikot zajęty był ciągle promowaniem przede wszystkim samego siebie. Ale to i tak zdecydowanie więcej, niż na poczet swych działań zaliczyć może na przykład pani Pitera, która przecież codziennie walczy z... nieprawidłowościami, jako... "Pełnomocnik Rządu do Spraw Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych". (Cudowna nazwa, prawda...). A Polacy niech dalej znoszą cierpliwie i codziennie idiotyzmy biurokracji, które ich własny kraj wyprodukował w minionych dwudziestu latach. I nadal produkuje.

  Teraz Palikot bawi się z własną partią. Skoro go już tam nie kochają... Zostanie w niej albo odejdzie, opowiada co chwilę, próbując wywierać presję na partyjnych władzach lub "kolegach". Przypomina tym samym innego odtrąconego, Rokitę, który będąc nadal szeregowym członkiem PO opowiada w jednym z wywiadów, że dzisiaj do PO by nie wstąpił. Niech więc z niej po prostu wystąpi, a nie rozdziera jak Rejtan szaty. Popis umiejętności rejtanowskich Rokita dał już raz w niemieckim samolocie, prezentując wówczas swoje "święte" oburzenie. Dla niemieckiej Lufthansy nie był nigdy "wielkim" (i niedoszłym) premierem z Krakowa. Tam Rokita był tylko statystycznym, awanturującym się pasażerem. A kapelusz i Nelly, to jak sztuczny penis, stanowczo za mało.

  Pasażer Palikot w swej ogromnej wierze w samego siebie nie rozumie, podobnie jak nie rozumieli w przeszłości panowie Borowski, Jurek, Miller czy Dorn, że politykę (skuteczną) robi się w teamie, którego szefem jest... jego szef, a nie szeregowi posłowie. Miller przylepiony na chwilę do listy Leppera ośmieszył się z nich wszystkich najbardziej. Palikot chce teraz zabłysnąć i do tego w stalinowskim Pałacu Kultury. Zabłysnąć, zanim ostatecznie zgaśnie.

  Skoro musi.

Grzegorz Ziętkiewicz Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka