Obejrzałem wczoraj dyskusję jaka toczyli w studio u Tomasza Lisa politycy i historycy. Dotyczyła ona nie wydanej u nas jeszcze książki Grossa. Pomijam kwestię czy autor tego eseju jest historykiem czy nie i czy jego badania oparte są na prawdziwych danych czy też nie, nie zgadzam się również z uogólnieniami przez niego stawianymi. Istota sporu nie jest dla mnie to czy przez Polaków w czasie II wojny światowej zginęło ..... tysięcy Żydów, nie jset również to że dzięki Polakom ......... tysięcy Żydów zostało ocalonych. Nie jest również dla mnie tak istotne czy kościół katolicki pomagał ofiarom holokaustu czy też był w najlepszym razie obojętny. To trudne i niejednoznaczne tematy, które powinniśmy znać ale jednocześnie zostawić je historykom, a nie politykom. Jeden z dyskutantów powiedział, że należy poznać swoją historię, nawet jej mroczne fragmenty aby móc właściwie ocenić i byc dumnym z tych heroicznych. Istotne jest to jak osoby publiczne (ale nie tylko) oceniają naszą przeszłość - albo (jako naród) jesteśmy bohaterami albo hienami, a to przecież nieprawda i zakłamywanie historii. Byli wśród Polaków zarówno ludzie odwoażni i szlachetni ale byli również szmalcownicy, a byli również ci obojętni, tacy którzy ani nie pomogli ani nie zaszkodzili.
Przy poprzedniej książce Grossa napisałem notkę, która nic nie straciła ze swojej aktualności, dlatego pozwalam sobie ja powtórzyć. Dla tych, którzy chcieliby poczytac komentarze podaję link.
Przez media (również przez Salon) przewijają się liczne opinie na temat nieopublikowanej jeszcze u nas książki Grossa o antysemityźmie w powojennej Polsce. Większość wypowiedzi nosi ton świętego oburzenia, stwierdzenie, że książka to paszkwil jest najczęściej powtarzanym określeniem. Nie czytałem książki, myślę, że większość komentatorów również nie, uwagi nie odnoszą się do meritum tylko generalnie stwierdzają, iż książka jest antypolska. Jak wypowiedzi mają się do prawdy? - w naszym kraju w czasie wojny i po, a również przed czy nawet teraz były i są osoby, które żydów nie cierpią, niektóre z nich w traumatycznych czasach przyczyniły się do śmierci wielu z nich, niektóre zbiły majątek na dobru pożydowskim (vide "wykopaliska" w Treblince) czy to oznacza że Polacy są antysemitami i pomagali hitlerowcom w holocauście? Nie - byli tacy Polacy.
Wśród nacji odznaczonych medalem Sprawiedliwy wśród narodów świata najwięcej jest Polaków, bardzo wielu zginęło za pomoc żydom w czasie II wojny. Czy to oznacza, że wszyscy Polacy to bohaterzy z narażeniem życia swojego i bliskich ratujący wywożonych na śmierć?. Nie - byli tacy Polacy.
Uogólnienie jest jednym z najgorszych sposobów na argumentowanie swojego zdania, nie można na podstawie pojedynczych przypadków (choćby było ich wiele) przenosić historii na ogół.
I na koniec jeszcze jedno, jakie stwierdzenie jest antypolskie, co ono oznacza?
Czy fakt, że najwięcej członków mafii samochodowych w Europie to Polacy oznacza, że wszyscy kradniemy samochody?, czy to że nasi kibice siatkówki są ponoć najlepsi na świecie oznacza, że wszyscy są tacy, np kibice klubów piłkarskich?
Tępmy i piętnujmy zjawiska czy zachowania ale nie przenośmy ich na ogół. Jeżeli jakiś pisarz napisał (może nawet potrafi to udokumentować), że Polacy zabili ....... osób pochodzenia żydowskiego, to nie znaczy, że każdy z nas jest za ten fakt odpowiedzialny.
Co do antysemityzmu w powojennej Polsce, nie ma on może jakichś drastycznych form ale zwróćcie proszę uwagę na napisy na murach, na powtarzane już przez dzieci "Ty żydzie!!" itd. Co to jest jak nie antysemityzm?. Oficjalnie go nie ma ale zajrzyjmy do większości przyparafialnych księgarenek, publikacje tam wystawiane nie nawołują raczej do miłości bliźniego.
Inne tematy w dziale Polityka