Niby do wyborów parlamentarnych jeszcze troczhę czasu i choć na razie tylko Platforma Obywatelska przyznaje się do konstruowania list wyborczych, to w innych partiach praca wre i kampania – której niby jeszcze jej nie ma, już trwa w najlepsze. Trwający bardzo długo okres ochronny mediów nad PO skończył się, co w połączeniu z coraz gorszymi prognozami ekonomicznymi skutkuje systematycznym obniżaniem się poziomu notowań tej partii. Jednocześnie zyskują główne partie opozycyjne, PiS i SLD dosyć znacznie, również ponad 5% progiem znajdują się PJN oraz PSL. Wszystko to co raz bardziej wskazuje na inny niż w obecnym parlamencie podział mandatów. Doświadczenia ostatnich wyborów pokazują, że PiS ma zawsze dobry finisz i jego notowania tuz przed głosowaniem idą znacznie w górę, a efekt jest lepszy niż sondaże.
Czy Prawo i Sprawiedliwość może wygrać wybory ? Myślę, że jest na dobrej drodze lecz nie będzie tego zawdzięczać własnej sile lecz postępującemu się osłabianiu Platformy co może dać PiS-owi najlepszy wynik wśród partii, które do parlamentu się dostaną. Pewne jest jednak również, że nawet zwycięstwo partii Jarosława Kaczyńskiego nie będzie na tyle wysokie aby zapewnić tej partii możliwość samodzielnego rządzenia, nie będzie również na tyle znaczne aby móc stworzyć koalicję z jedyną partią z którą PiS ma pewną zdolność koalicyjną, a mianowicie z PSL-em.
Jakikolwiek inny powyborczy sojusz Prawa i Sprawiedliwości jest tak mało prawdopodobny, że znajduje się bardzie w sferze SiFi niż realnej polityki.
Dopóki z polityki nie odejdą czołowi działacze Platformy i PiS-u nie ma praktycznie żadnych szans na reaktywację POPIS-u. I choć znalazłyby się punkty styczne jak również dałoby się (choć nie bez trudu) ustalić wspólny program gospodarczy to kwestie osobiste, personalne i dotychczasowe wzajemne obrzucanie się błotem, praktycznie uniemożliwiają wspólne rządy. Mimo tego pojawiają się od czasu do czasu głosy komentatorów wzywające do powrotu idei POPIS-u, są to jednak tylko pobożne życzenia z realpolitic nie mające niż wspólnego.
Ewentualna koalicja z PJN-em jest wykluczona z dwóch powodów. Po pierwsze marne szanse na uzyskanie przez te partię na tyle silnej reprezentacji w Sejmie aby dawała szanse na dwupartyjną koalicję z PiS-em, po drugie (choć łatwiej byłoby o wspólny program) przeszkody są te same co przy koalicji z PO.
Wreszcie jedyna sensowna (pod względem merytorycznym) i możliwa koalicja, a mianowicie PiS z SLD. Duża zbieżność programowa, obie partie są ugrupowaniami socjalnymi, obie za centralizmem – wspólny program gospodarczy byłby dosyć prosty do ułożenia. SLD spełnia również bardzo ważny warunek koalicyjny, nie jest obwiniany o jakakolwiek odpowiedzialność za katastrofę smoleńską, co więcej poniósł w tej tragedii również duże straty i jednocześnie znajdował się poza „smoleńskimi” kłótniami. Jest tylko jedno ale… jeżeli Sojusz osiągnie dobry wynik (tak pod 20%) będzie koalicjantem bardzo wymagającym. To nie będzie przystawka w rodzaju Samoobrony czy LPR-u, które dosyć łatwo da się spacyfikować. To byłby partner, który będzie żądał równych praw i wpływu na decyzje dotyczące kraju, a na to Jarosław Kaczyński nie pójdzie, dzielenie się władzą to raczej przekracza jego możliwości.
I choć coraz większa część społeczeństwa (do wyborów to pewnie jeszcze się zwiększy) życzy sobie zmian, jednak mimo dosyć dużej szansy na sukces Prawa i Sprawiedliwości nic się nie zmieni. Co najwyżej nastąpią jakieś ruchy personalne, nawet inne koalicja Platformy – np. z SLD czy PJN ale nic się w kraju nie zmieni. Polityka będzie wyglądała podobnie, gospodarka również, konieczne reformy nie zostaną wprowadzone – nic ciekawego i nic dla Polski korzystnego.
Powyższe scenariusze – choć hipotetyczne, jednak bardzo prawdopodobne, pokazują, że można odnieść sukces, wygrać wybory, przekonać sporą część elektoratu, a jednocześnie nie móc nic zrobić.
I wszystko to na własne życzenie.
Inne tematy w dziale Polityka