Parlamentarzyści oraz rząd i Prezydent są przedstawicielami obywateli naszego kraju, wybieranymi przez Polaków i ich reprezentujący. Na podstawie sympatii politycznych, obietnic wyborczych oraz innych czynników wyrażonych za pomocą karty do głosowania osoby te zaczynają decydować o życiu każdego z nas, często na wiele lat do przodu. Przy sprzyjającym układzie głosów oraz szalonym pomysłom mogą spowodować, że obowiązującym prawem stanie się np. noszenie przez wszystkich obywateli majtek w czerwone kropki. Przegłosują ustawę, Senat zatwierdzi, Prezydent podpisze i już każda bzdura stanie się prawem, do którego trzeba się będzie dostosować. To oczywista oczywistość ale chyba na co dzień zapominamy o tym fakcie. Zapominamy również, że to obywatele Polski są suwerenem, a rządzący jedynie mają całą swoją wiedzą, zdolnościami i czasem temu suwerenowi służyć. Ot kolejny truizm ale jakoś często umyka w dyskusjach.
Wierchuszka polskiej klasy politycznej to niecałe tysiąc osób, Polaków uprawnionych do głosowania to kilkanaście milionów, nie zmienia to jednak faktu, że politycy zwracają się do obywateli jedynie przed wyborami i tylko wówczas z naszym zdaniem się liczą (a przynajmniej sprawiają takie wrażenie).
Co jakiś czas ktoś kto ma taką możliwość, jest więc osobą, której wypowiedź przebije się w taki czy inny sposób do mediów wypowie się na tematy polityczne, czasem są to osoby specjalnie zapraszane, od których takich wypowiedzi właśnie się oczekuje. Co wówczas się dzieje, czy politycy słuchają wypowiedzi ludu (a przynajmniej jego bardziej popularnych przedstawicieli)? – skądże, następuje wielkie oburzenie. Okazuje się, że na tematy polityczne mogą się wypowiadać tylko politycy, nie ma najmniejszego znaczenia, że „szary” obywatel może mieć na ten temat bardzo sprecyzowane poglądy, może mieć dużą wiedzę i znać się „na rzeczy”. To nie jest istotne gdy tylko ktoś (im bardziej popularny tym gorzej gdyż trudno zignorować jego wypowiedź) przedstawi swoje zdanie, natychmiast spotyka się z kontrą polegającą na odsyłaniu go „do garów”. Zasada jest prosta, politykę niech ludzie zostawią politykom, a sami zajmą się tym co najlepiej potrafią i ogólnie najlepiej niech się zamkną bo są głupi i nie maja pojęcia o czym mówią.
To spotkało Mellera, Kukiza – komentarze Niesiołowskiego były poniżej krytyki, Hołdysa, Korę i wielu innych, a obecnie Małysza. Czy aktor, piosenkarz, dziennikarz (pewnie szef Playboya to jakiś inny rodzaj dziennikarstwa), sportowiec itd. mają mniejsze kwalifikacje do oceny polityki niż parlamentarzyści? A nawet jeżeli nawet się nie znają, to czy nie mają prawa do wypowiedzi i przedstawienia swojego zdania? Czy aktywność polityczna przeciętnego Polaka ma ograniczyć się tylko do skreślenia krzyżyka przy nazwisku raz na parę lat?.
Panie i Panowie politycy, przypomnę Wam – bo pewnie w natłoku zajęć i obowiązków jakoś to umknęło, to obywatele Polski są Waszym zwierzchnikiem, nie szef partii, premier, prezydent czy marszałek lecz przeciętny Kowalski. Skończcie więc z ta arogancją i nie przypisujcie sobie wyłączności na polityczne poglądy, nawet jeżeli gardzicie „ciemnym ludem” to zachowujcie się przynajmniej przyzwoicie i słuchajcie tego co ten lud mówi, bo może się okazać, że obywatele przypomną sobie kto tu rządzi.
Inne tematy w dziale Polityka