Następuje od jakiegoś czasu, powoduje, że przestajemy postrzegać rzeczy takimi jakim być powinny, stajemy się – może nie obojętni ale beznamiętni.
Kiedy po rumuńskiej rewolucji sąd (doraźny, ale zawsze sąd) skazał małżeństwo Caucescu na karę śmierci i wyrok wykonano, ze wszystkich stron dochodziły głosy oburzenia. Politycy z całego świata nie kryli swojego zdania na ten temat i publicznie wypowiadali się, iż działanie Rumunów było (delikatnie mówiąc) mało cywilizowane. Nie będę oceniał ale nie wiem który z dyktatorów, rumuński czy libijski miał więcej ofiar na sumieniu.
Kiedy zastrzelono Osamę, ze wszystkich stron posypały się gratulacje, które prezydent USA przyjmował z uśmiechem na twarzy, dumny, że wroga Ameryki spotkała zasłużona kara.
Co takiego stało się przez lat dwadzieścia, że politycy, dziennikarze ale również zwykli ludzie cieszą się z zabicia drugiego człowieka. I nie chodzi mi tych bezpośrednio zainteresowanych, np. Libijczyków po śmierci Kaddafigo lecz o rozliczne komentarze wyrażające radość z jego zabicia. Politycy gratulują narodowi libijskiemu. Czego? Zabicia kogoś?.
Nie twierdzę, że Kaddafi czy Osama na śmierć nie zasługiwali, nie miałbym również problemu z tym, że zginęli przypadkiem (nie wiadomo do końca jak było z Kaddafim ale Osama został po prostu zastrzelony). Dałbym sobie również spokój gdyby rozwścieczony tłum zlinczował któregoś z tych „delikwentów”, jednak zadowolenie polityków, a nawet duma jak w przypadku śmierci przywódcy Al.-Kaidy jest czymś czego osoba wychowana w naszym kręgu kulturowym, w XXI wieku nie powinna przyjąć.
Niech będzie miał „sprawiedliwy proces, a potem go powiesimy”, niech zginie w trakcie walk czy od przypadkowej kuli. Niech dokona żywota w wyniku zamachu ale na Boga to nie jest powód do dumy i radości. To brutalna konieczność, która powinna obciążyć sumienie decydentów, może wzbudzić satysfakcję z dobrze wykonanego zadania ale publicznie deklarowana radość – zgroza.
Co dalej? Jeśli dziś cieszymy się z czyjejś, nawet zasłużonej śmierci, to co będzie za lat dwadzieścia, czy później? Jak daleko posunie się zmiana obyczajów, jak daleko jeszcze trzeba się będzie posunąć abyśmy przestali nosić miano cywilizowanych?
Inne tematy w dziale Polityka