Sensacyjne zwroty akcji, to pierwsze spostrzeżenie jaka przychodzi, gdy przekrojowo przyjrzymy się karierze Zbigniewa Ziobry, która w zasadzie składa się z samych zwrotów akcji.

Zwolennicy i przeciwnicy byłego dwukrotnego ministra sprawiedliwości muszą zgodnie przyznać, że jest to polityk wyjątkowo ambitny i z samego topu polskiej polityki. Jeśli ktoś zostaje ministrem sprawiedliwości i Prokuratorem Generalnym w wieku 35 lat, to przypadku w tym raczej nie ma, ale bardzo wysoko zawieszona poprzeczka kariery konsekwentnie realizowanej.
Po wielkim sukcesie Ziobro został upokorzony przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i następnie odesłany do Parlamentu Europejskiego, czego nie był w stanie przetrawić i postanowił dokonać politycznej zemsty. Założył własną partii, pod nazwą Solidarna Polska, jednak brutalnie zderzył się z rzeczywistością i po trzech latach był zmuszony wrócić w worku pokutnym na Nowogrodzką, dzięki czemu dostał dla siebie i kilkudziesięciu członków swojej partii miejsca na liście wyborczej PiS. W 2015 roku Zbigniew Ziobro ponownie został ministrem sprawiedliwości i Prokuratorem Generalnym, co więcej tym razem dzierżył jeszcze większą władzę, bo był bezpośrednim odpowiedzialnym za rewolucyjną reformę wymiaru sprawiedliwości, co przebiegało w bardzo różny sposób i ostatecznie stało się powodem wielu problemów całego PiS.
Zbigniew Ziobro zawsze kreował się na niezłomnego szeryfa i kpił ze słabości konkurencji, ale też kolegów z partii. Do klasyki gatunku przeszły takie określenia jak: „miękiszon” i „fujary”, jednak najbardziej znane jest „zero”, a to akurat „przydomek” nadany Ziobrze przez Leszka Millera. Po utracie władzy niezłomny szeryf nadal się odgrażał i trzeba przyznać, że skutecznie ośmieszał obecną władzę unikaniem przesłuchań na komisji śledczej, a gdy ostatecznie tam się zjawił, to cały skład gorzko tego pożałował. W końcu przyszedł czas jednoznacznej weryfikacji niezłomności szeryfa i Zbigniew Ziobro ten egzamin koncertowo oblał. Ucieczka na Węgry przed prokuratorskim zarzutami była rozpaczliwie tłumaczona chorobą nowotworową i upolitycznionymi sądami. Jedno i drugie jest smutną prawdą, ale w odbiorze społecznym Ziobro został zmasakrowany.
Zdecydowana większość potępiała postawę byłego ministra, w czym nie ma nic dziwnego, gdy się zderzy jego twarde stwierdzenia z miękką postawą. Przypomniano Ziobrze wszystkie „fujary”, „miękiszowy” i na końcu pojawiło się „zero”. Wydawało się, że to już definitywny koniec kariery tego polityka, jednak ostatni ruch to najnowszy nagły zwrot. Opuszczenie Węgier i przylot do Brukseli ewidentne jest obliczony na ośmieszenie Waldemara Żurka i Donalda Tuska. Dobitnie widać to po komentarzach najbardziej fanatycznych zwolenników „koalicji 13 grudnia”. Większość obywateli i nawet polityków nie rozumie, że na tym etapie Zbigniew Ziobro nic nie ryzykuje, bo czy na Węgrzech, czy w Brukseli polskie służby nie mogą go zatrzymać poza Polską. Będzie to możliwe dopiero po wydaniu ENA, a to nie stanie się z dnia na dzień, taki wniosek musi być wydany przez sąd w Polsce i zatwierdzony przez sąd państwa, w którym podejrzewany przebywa.
Z historii wiemy, że za czasów ministra Ziobry Polsce odmawiano wydania podejrzewanych, ale raczej sam Ziobro na taki gest nie może liczyć, natomiast doskonale wie, jak wygląda cała procedura, dlatego może sobie pozwalać na takie komentarze:
https://twitter.com/i/status/1996588378477805641
Przy wszystkich słusznych i niesłusznych pretensjach do Zbigniewa Ziobry trzech faktów z zachowaniem obiektywizmu nie da się podważyć. Stawiane zarzuty to kompletny absurd, szczególnie w odniesieniu do „kierowania zorganizowaną grupą przestępczą”. O ile prokuratura pod rządami Zbigniewa Ziobry była upolityczniona, to obecna po porostu działa bezprawnie. Ostatni fakt dotyczy pułapki w jaką wpadł Żurek i Tusk, którzy będą się musieli długimi miesiącami tłumaczyć z kpin Zbigniewa Ziobry, bo nikt tak dobrze nie zna całego systemu i na pewno łatwo ograć się nie da
https://www.patrzymy.pl/ziobro-kpi-z-zurka-i-tuska/
Inne tematy w dziale Polityka