Wbrew temu co mi doradzał Igła, od czasu do czasu lubię sobie podopieszczać Azraela. Bo uważam, że chłop przydatny jest. Pomaga doprecyzować. Więc doprecyzujmy:
Jak Polska długa i szeroka, niesie się po polach chałupach i ogródkach radosny przyśpiew, lansowany jak nie przymierzając Festiwal Piosenki Wojskowej onegdaj, o wpadającym w ucho tytule: "Wszyscy byliśmy ubekami". Szlagwort jako się rzekło ma swój urok, melodia skoczna i spece od rerklamy spodziewają się sukcesu.
A ja nie wieszczę. Dlaczego? Bo żeby coś było wielkim szlagierem musi spełniać pewną szcególną cechę: musi być powszechnie uznawane za sympatyczne. A "Wszyscy byliśmy ubekami" może być sympatyczne tylko dla tych, którzy byli. Dla mnie w byciu ubekiem nie ma nic sympatycznego. I dla 90% Polaków, jak sądzę.
Pieśn ma szanse na pewien sulces. W środowisku , w którym wszyscy byli ubekami rzecz jasna, to jest w środowisku byłych ubeków, ich klientów (TW), pomniejszych pomocników i pożytecznych idiotów (KO). Tam będą mogli zakładać fankluby i będzie to autentyczne.
Przebój jednak jest. Tyle, że niszowy.
Inne tematy w dziale Polityka
