Fantastyczna sprawa z tym długoniepisaniem, bo jak wreszcie można coś napisać, to nie wiadomo od czego zacząć, he!
Wypada chyba jednak zacząć od Żydów, bo to najstarszy naród na świecie. Z tymi Żydami to są same kłopoty, bo na przykład jak żydowska armia atakuje, to dla kamuflażu nazywa się ją armią izraelską. To trochę tak, jakby polscy złodzieje samochodów z lat dziewięćdziesiatych kradli samochody bundesrepublikanom a nie Niemcom. Jak zwał tak zwał, fakt że atakuje i to sprawnie.
Opinia publiczna całego świata podzieliła się na dwa wrogie obozy. Jedni przyznają żydowskiemu państwu atrybut bycia faktorią cywilizacji europejskiej na Bliskim Wschodzie i w związku z tym uznają prawo tego państwa do rozsmarowania arabskich milicjantów po zaułkach Gazy, inni boleją nad tym, że Żydzi zachowują się dokładnie tak samo, jak naziści w gettcie warszawskim.
Trochę się boję pana Barbura, któren jest żywym dowodem na istnienie silnych związków pomiędzy Europą jego przodków i żydowskim państwem, bo gada porządnym, młodym Dmowskim, ale co tam, spróbuje w zgodzie z maksymą: Non ridere, non lugere, neque detestari, sed intelligere.
Trzeba zacząć od początku, to jest od Genesis, ale nie tej biblijnej tylko bliższej - od ufundowania przez żydowskich nacjonalistów państwa Izrael za amerykańskie (w sensie: dolary) pieniądze i z błogosławieństwem politycznym Sowietów, które Żydzi zamienili na błogosławieństwo amerykańskie, bo się bardziej opłacało. Otóż, nie da się ukryć, że nie istniały żadne powody dla restytucji państwa żydowskiego w Palestynie. Nie twierdzę, że nie było powodów dla ufundowania Żydom państwa gdziekolwiek bądź, ale Palestyna była miejscem średnio fortunnym, stąd do czasów wojny nacjonaliści i ich pomysły osadnicze nie spotykały się, mówiąc oględnie, z życzliwością braci w wierze.
Argument z holocaustu jest o tyle nietrafny, że niby dlaczego za holocaust karać islamskich namadów, a nie Niemców? Z powodu holocaustu żydowskie państwo powinno być utworzone w NRD!
Dobrą stroną utworzenia państwa żydowskiego w Palestynie było to, że nikt specjalnie Żydom w jego tworzeniu nie pomagał, nie licząc funduszy amerykańskich Żydów, ale to akurat nie zarzut tylko powód podziwu dla solidarności plemiennej (wyobraźmy sobie, że współcześni Polacy tworzą sobie państwo na Antarktydzie - lodu brakuje już po miesiącu w związku z kłopotami z surowcem :-)
Żydzi swoje państwo wywalczyli sobie sami wykorzystując umiejętności wojskowe nabyte głównie pod polskim dowództwem, stosując terror wobec władz okupacyjnych i autochtonów. Czy ten terror można potepiać? Należy. Każdy terror nalezy potepiać w czambuł pamiętając jednak, że terror żydowski nie róznił się zasadniczo (co do metod) od terroru polskich bojowców z PPS-u czy terroru Irlandzkiej Armii Republikańskiej.
W każdym razie państwo żydowskie powstało i istnieje w najlepsze do dziś, a w związku z tym, że Żydzi to nacja cwana i solidarna, w kontaktach zewnetrznych cieszy się przywilejami, to znaczy potrafi tak skutecznie zaszantażować opinię światową a to wspomnieniami sprzed półwiecza, a to islamskim fanatyzmem, że bez większego sprzeciwu pozwala się żydowskim politykom na podejmowanie działań, które w przypadku innego państwa skończyłoby się blokadą ekonomiczną i polityczną w najlepszym razie.
Inna rzecz, że szlachetne wzruszenia nad uciskanymi mniejszościami powodują skutki gorsze od stanu nad którym lały ślozy, czego przykładem Kosowo albo Republika Południowej Afryki. Gdyby Izrael słuchał tych wszystkich wzruszonych intelektualistów, to Jerozolima wyglądałaby dziś jak Johannesburg* albo Prisztina, to znaczy - źle.
"No to Rolex", ktoś mógłby zapytać, "określcie się, czy wy jesteście antysemita czy żydofil?"
Ani jedno, ani drugie odpowiedziałbym na takie pytanie, bo jestem Polakim, więc nie mam obowiązku opowiadać się emocjonalnie za tym lub tamtym semickim narodem. Ale kalulować mogę!
I z tych kalkulacji wychodzi mi, że jakkolwiek powstanie państwa Izrael w Palestynie miało słabe uzasadnienie prawno-międzynarodowe, to dzisiaj już ma, a to z tego powodu że istnieje i ma sprawną armię. Państwo palestyńskie natomiast nie istnieje, a właściwie istnieje na papierze, bo Palestyńczycy to nie naród ale zbieranina, a w strefie Gazy siedzi tylko dlatego, że w Izraelu nie może, a w Egipcie czeka na niego obóz uchodźców i warunki jeszcze gorsze niż w Gazie.
Dzisiejsza arabska Palestyna (w sensie tworów quasipaństwowych) jest tworem sztucznym, a swoje istnienie zawdzięcza politycznym kalkulacjom. Kiedyś Palestyńczycy byli najlepiej wyedukowaną grupą społeczną na świecie, bo masowo kształciły ją uczelnie od Moskwy, przez Warszawę, po Budapeszt; dla państw Izraelowi niechętnych służy za argument w walce i zbrojne ramię, za które w razie czego można nie brać odpowiedzialności.
Jakby muzułmanom rzeczywiście sprawy palestyńskie leżały na sercu, to sypnęli by taką ilością petrodolarów, że ten kawałek śródziemnomorskiej plaży wraz z wydmami wyglądałby lepiej niż Monaco. Rzecz jasna najpierw trzeba by uwolnić Gazę od tych wszystkich Fatahów i Hamasów, bo jak widać w walce partyzanckiej to oni za dobrzy nie są, za to w terroryzowaniu własnych cywili i rozkradaniu całej przeznaczonej dla nich pomocy międzynarodowej są biegli.
Ktoś powie, że Izrael też przyczynił się w znacznym stopniu do biedy i bandytyzmu niszcząc arabską infrastrukturę. Zgoda, ale jaki koń każdy widzi i tylko ostatni naiwniak oczekiwałby od żydowskiego państwa, że wybuduje Arabom autostrady.
Jeśli Gaza miałaby się stać w przyszłości obszarem na którym wykluje się palestyńska państwowość i - w dalszej kolejności, palestyńska tożsamość, to droga może być tylko jedna. Palestyńczycy muszą przestać słuchać tych wszystkich, którzy zbijają polityczny kapitał na żydowskich rajdach w odwecie za ostrzał i zacząć wykorzystwywać życzliwą sytuację międzynarodową do budowania silnego i ekonomicznie wydolnego organizmu państwowego; każda hamasowska rakieta odpalona w stronę Izraela od tego calu oddala.
Inna rzecz, że nie widzę na horyzoncie postaci lub środowiska, które byłoby w stanie to przeprowadzić.
A już na koniec muszę rozprawić się z argumentem nieproporcjonalności środków w odwecie za ostrzał terytorium Izraela ręcznie, jak twierdzą znawcy, wykonanymi rakietami (nb. czy ktoś z tych znawców podjąłby się wykonania w garażu czegokolwiek, co przeleci kilometr?) Otóż argument jest głupi. Bo kiedy niby to miałyby powstać powody uzasadniające interwencje zbrojną? Jak przypieprzą czymś co rozwali pół Tel Awiwu?
A gwoli przypomnienia - pierwsza największa jatka w dziejach ludzkości, a jej następstwie druga największa jatka w dziejach ludzkości wybuchły po tym, jak pewien Serb użył rewolweru przeciw nielubianemu przez niego arcyksięciu Ferdynadowi!
Pozdrawiam
* wiem, że Johannesburg nie jest stolicą RPA :-), a Jerozolima Izraela. Przepraszam jesli zepsułem komuś komentarz.
Inne tematy w dziale Polityka