Wczoraj tygodnikowi Newsweek o mały włos (dosłownie,) prawie, udało się wykończyć moją ślubną. Otóż małżonka wybrała się do fryzjera, przyciąć mały włos właśnie.
W salonie fryzjerskim jest miejsce dla pań oczekujących lub mających „chwilową” przerwę w zabiegach upiększających. A tam stolik z kolorowymi magazynami. Klasyka… Ale była mała zmiana. Zamiast Życia na gorąco obok Gali leżał Newsweek. A jak wiadomo wszystko co inne, odmienne, nowe... babę kusi. Tak jak wąż skusił Ewę w Raju.
- Zaglądam do tego Newsweeka – opowiada później mi żona – i zaczynam czytać. Trafiłam akurat na artykuł o uchodźcach. Jacy oni biedni, że uciekają przed straszną wojną. A tu u nas muszą mierzyć się jeszcze z naszymi uprzedzeniami. Że są niesłusznie oskarżani o szerzenie islamskiego terroru, gwałty, etc. Jakby Polacy, chrześcijanie byli jakoś szczególnie lepsi.
- I wiesz, podali przykład takiej rodziny, która do Polski przyjechała. Napisali, że mają już mieszkanie, że szybko się asymilują, dzieci chętnie uczą się polskiego, ich ojciec ma już pracę bo jest jakimś wybitnym specjalistą, chyba lekarzem… I tak na końcu jednym zdaniem dodali, że rodzinka ta to chrześcijanie z Syrii…
- Nie wytrzymałam. Taka manipulacja. Rzuciłam tego Newsweeka i sięgnęłam po Galę. Nie będzie mnie nikt tak bezczelnie urabiał. Tak mi ciśnienie skoczyło…
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości
